89. Alexander Meg - Tajemnica opactwa Steepwood 3 - Rozważni i romantyczni (Najlepszy wybór), harlekinum, ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Meg Alexander
Rozważni i romantyczniROZDZIAŁ PIERWSZYRok 1811
Starsza z dwu dam siedzących przy kominku w małym domku była wyraźnie wzburzona. Łzy spływały jej po policzkach, gdy patrzyła na sir Jamesa Percevala.
- Powiedz mi, że to nieprawda! - błagała. - Czy Isham musi zabrać wszystko? Och proszę, niech zostawi przynajmniej mój posag i część należną dziewczętom.
Sir James zawahał się. z niechęcią myśląc o przykrym obowiązku, który musiał spełnić.
- Nie ma rady - odparł w końcu. - Moja droga Isabel, lepiej od razu przygotuj się na najgorsze. Próbowałem ocalić chociaż resztki, ale dług jest zbyt wielki. Kiedy powiedziałem, że straciłyście wszystko, miałem na myśli nie tylko dom, konie, powóz...
- Nie dbam o nie - rozpaczała pani Rushford, bagatelizując wygody, z których korzystała przez całe życie. - Ale moje dziewczynki! Wiązałam z nimi ogromne nadzieje. Kto je teraz weźmie? Jak mamy żyć? - Wyciągnęła rękę do milczącej córki. - Indio, jesteśmy bez środków do życia, niemal zrujnowane! - Potem, ku przerażeniu swego rozmówcy, wybuchnęła histerycznym śmiechem.
India wstała i zadzwoniła na służącą. Następnie ujęła dłonie matki i powiedziała przyciszonym głosem:
- Jesteś bardzo zmęczona. Pójdziemy do twego pokoju, dobrze? Marta obmyje cię wodą różaną i przygotuje gorącą cegłę, żeby rozgrzać stopy. Wujek i ja wszystko tu omówimy. Może zdołamy coś wymyślić.
Objęła w talii zrozpaczoną matkę i pomogła jej wyjść z salonu. Minęło trochę czasu, nim wróciła i sir James już zaczął się niepokoić, ale India szybko rozwiała jego obawy.
- Mama odpoczywa - tłumaczyła cicho - ale posłałam Letty po lekarza. Środek uspokajający przyniesie jej pewną ulgę. Po tym wszystkim, co ostatnio musiała znieść, to był dla niej wstrząs.
- Gdybym mógł, chętnie bym jej tego oszczędził, moja droga, ale nie jestem w stanie. Paskudna sprawa, lecz przykro mi, że twoja matka reaguje tak gwałtownie.
- Obawiam się, że nowina o utracie jej posagu dopełniła kielich goryczy. - India pokiwała głową. - Cztery miesiące, które minęły od śmierci ojca, były koszmarem. Sam wiesz, że miała względem nas wielkie plany.
- Owszem, moje drogie dziecko. Bóg mi świadkiem, że próbowałem zachować przynajmniej waszą część, ale należności są ogromne. Postępowanie twego ojca całkiem go pogrążyło, a długi honorowe trzeba płacić.
- Honorowe? - żachnęła się India. - Daruj, wujku, ale moim zdaniem tego rodzaju zachowanie nie ma nic wspólnego z poczuciem honoru. Isham na pewno wiedział, że nie może żądać od ojca wypłacenia takiej sumy. To nikczemnik. Gdybym była mężczyzną, wyzwałabym go na pojedynek.
- Obawiam się, że nie rozumiesz, w czym rzecz. - Sir James przybrał surową minę. - Gdy mężczyzna zasiada przy zielonym stoliku, gracze nie pytają o stan jego finansów, tylko zakładają milcząco, że będzie w stanie spłacić zobowiązania. W przeciwnym razie uchodzi za oszusta.
India milczała. Musiała przyznać, że lord Isham nie ponosi całej odpowiedzialności za katastrofę, która je spotkała. Po raz pierwszy w życiu zdała sobie sprawę, że jej ukochany papa, mimo uroku i radości życia, nie wykazywał najmniejszego poczucia odpowiedzialności za rodzinę. Musiała spojrzeć prawdzie w oczy: nie tylko pozbawił je dachu nad głową, lecz także trwonił pieniądze, których nie powinien tknąć. Doskonale wiedziała, że ustawy są przeciwko kobietom. Żona nie miała żadnych praw do własnego majątku, którym mąż dysponował według swego widzimisię. Jak papa mógł zostawić je bez środków do życia? Owe rozterki zapewne sprawiły, że zmieniła się na twarzy, co dostrzegł sir James.
- Mam nadzieję, że mnie rozumiesz - dodał łagodniej. - Krawców, dostawców żywności, nawet budowniczych można bezkarnie zwodzić, odkładając wypłatę, ale długi karciane płaci się od razu.
- A więc dobrze - odparła chłodno India. - Ten pan dostanie swoje pieniądze i niech się nimi udławi. W całym Londynie nie ma chyba nikogo, kto by ich mniej potrzebował.
- Nie w tym rzecz, kochanie. Przestań być taka zgorzkniała. Jego lordowska mość poszedł na ustępstwa. Pozwolił zwlekać trzy miesiące z przeprowadzką, chociaż mógł nakazać wam niezwłoczne opuszczenie domu.
- Jakże to wielkodusznie z jego strony! - zawołała India, nie dając się ułagodzić. - Pewnie czekał niecierpliwie, aż obejmie Grange. Po tych jego pałacach nasza rudera to zabawna odmiana.
- Wasz dom wcale nie wydaje się taki zniszczony, Indio. - Sir James posmutniał, rozglądając się wokół.
- Obawiam się, że tutaj...
- Wujku, jestem okropna! - Indię ogarnęła skrucha.
- Tylko nie myśl, że z nas niewdzięcznice. Dzięki, że pozwoliłeś nam tutaj zamieszkać. Jesteśmy zadowolone... - Głos zadrżał jej lekko, ale opanowała się i ciągnęła śmiało: - Chcemy uprawiać ogród, będą w nim owoce i warzywa. - Zdobyła się na wymuszony uśmiech. - Uczę się gotować.
- Moja droga, czy to naprawdę konieczne? - Sir James był mocno zbity z tropu. - Sądziłem, że Marta...
- Marta jest znakomitą pokojówką, ale mierną kucharką. Dla własnego dobra wolę sama gotować. Zresztą to nic trudnego. Hester ofiarowała mi egzemplarz książki kucharskiej pani Rundle, której rad przestrzegam co do joty.
- Mimo wszystko to nie jest zajęcie odpowiednie dla młodej damy. Przyślę wam kogoś z mojej służby.
- Błagam, żebyś tego nie robił. I tak zbyt wiele ci już zawdzięczamy.
- Szkoda, że nie mogę uczynić więcej. Nie zabraknie wam opału ani żywności, możecie również korzystać z powozu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Przykro mi z powodu domu w Londynie. Gdyby nie to, że czynsz okazał się dla mnie za wysoki, mogłybyście tam pozostać do końca sezonu. Bardzo żałuję.
- Niepotrzebnie. Jak mogłybyśmy tam zostać? Po śmierci ojca krążyło tyle plotek, że choćby z tego powodu musiałyśmy wyjechać. Dalszy pobyt był nie do pomyślenia.
Sir James z niepokojem przyjrzał się Indii, Ile słyszała? Starał się uchronić rodzinę przed londyńskimi plotkarzami, ale wśród tamtejszej socjety wieści szerzyły się jak pożar w czasie suszy, i to z najdrobniejszymi szczegółami. A przecież India dość się nacierpiała. Była ulubienicą ojca i patrzyła w niego jak w obraz. Przeżyła ogromny zawód. Sir James miał świadomość, że jej gniew na lorda Ishama w dużym stopniu wynika z rozczarowania i goryczy, jakie stały się jej udziałem. India musiała przyjąć do wiadomości, że jej bohater to kolos na glinianych nogach. Śmierć Garetha Rushforda była prawdziwym wstrząsem dla jego najbliższych, a to, co nastąpiło potem - klęską.
Niech go diabli porwą, ze złością pomyślał sir James. Od lat wiedział, że za beztroskim życiem czarującego utracjusza kryje się piramida długów. Po fatalnym wieczorze w klubie ta konstrukcja zawaliła się niczym domek z kart, przez co rodzina została w nędzy.
- Doszły do ciebie jakieś szczegóły? - spytała India. - Mam na myśli wypadek.
. - Skądże! - skłamał. Nie można dopuścić, żeby India poznała prawdę. Plotkarze się nie mylili. Sir James zadał sobie wiele trudu, żeby sprawdzić zasłyszane pogłoski. Kiedy Rushford zrozumiał, że jest zrujnowany, pozostał w klubie i pił na umór. O świcie wyszedł na St James Street. Czy najbliżsi kiedykolwiek uświadomią sobie, że nieprzypadkowo wpadł pod kopyta koni ciągnących rozpędzony powóz? Sir James podejrzewał, że tak właśnie się stało. Czy Rushford wolał uniknąć jawnego samobójstwa, aby oszczędzić rodzinie wstydu? Zapewne. Tak czy inaczej stratowany zginął na miejscu.
- Pamiętaj, moja droga, że było jeszcze ciemno. - Sir James niewiele mógł powiedzieć, by pocieszyć kuzynkę, lecz próbował dodać jej otuchy. - Przypuszczamy, że spostrzegł powóz dopiero w ostatniej chwili. Przynajmniej nie cierpiał.
- Mimo wszystko... Trudno mi uwierzyć, że nie słyszał końskiego tętentu. To bardzo dziwne.
- Moje drogie dziecko, przestań się zadręczać. Twój papa był pewnie zaabsorbowany...
- ...długami karcianymi? Och, wujku, cóż za ohydny proceder! Należałoby go prawnie zakazać.
- Przynajmniej pod tym względem jesteśmy zgodni. Oczywiście wiadomo ci, że mój majątek został poważnie zadłużony za życia dziadka, który musiał sprzedać dużą jego część, aby zapłacić karciane długi. Od lat staram się po trochu odkupić utracone dobra.
- Wiem - odparła ciepło. - Hester opowiadała mi o twoich wysiłkach. Jestem samolubna, zajmując się wyłącznie naszymi kłopotami, lecz trudno mi pojąć, czemu panowie siadają do kart i ryzykują swoją własność.
- Nie tylko oni, kochanie. To plaga naszych czasów, bo i damy chętnie grywają, co z pewnością rzuciło ci się w oczy, gdy byłaś w Londynie.
- Nie zwracałam uwagi na takie rzeczy - wyznała India. - Zajmowałam się innymi sprawami. Tyle było przyjęć, bali i koncertów.
- Twoje życie będzie teraz wyglądać inaczej. - Sir James ujął jej dłoń. - Powiedz mi, czy podczas ostatniego sezonu ktoś wreszcie... Chodzi mi o to...
- Czy ktoś mi się oświadczył? - Po raz pierwszy od początku rozmowy India zdobyła się na lekki uśmiech. - Nie, wujku. Spójrz na mnie! Przede wszystkim jestem za wysoka! W tańcu góruję nad większością partnerów. Po wtóre, jak sam widzisz, trudno powiedzieć, że jestem wiotka i eteryczna. W najlepszym razie można mi przypisać posągowe kształty. Włosy nie są wprawdzie marchewkowe, tylko kasztanowe, ale jednak rude. Poza tym oczy niebieskie podobają się bardziej od piwnych. - Pobłażliwy uśmiech sir Jamesa wyrażał jawną niezgodę. Na twarzy rozbawionej Indii pojawiły się dołki, gdy wyznała: - Udało mi się jednak narobić zamieszania. Miałam nieszczęście urazić George'a Brummella, który natychmiast mnie skarcił. Powinnam okazać skruchę, ale wybuchnęłam śmiechem, czego mi już nie wybaczy.
- Moim zdaniem mężnie to zniesiesz - odparł z przekąsem sir James. - To kolejny utracjusz. - India milczała, ponieważ była to aluzja do niedawnych przeżyć, a wuj natychmiast zmienił temat. - Jak się czuje Letty? - zapytał. - Mam nadzieję, że w tych niełatwych chwilach jest dla ciebie podporą.
- Chodzi smutna, lecz nie ze względu na poniesione przez nas straty. Miałyśmy nadzieję, że Oliver Wells się jej oświadczy, ale teraz... Trudno powiedzieć.
- Wells? - Sir James zastanawiał się przez moment. - Z Wellsów osiadłych w Bristolu? Ci nie muszą się martwić o pieniądze, więc to bez różnicy, czy Letty ma posag, czy też nie. Wiesz przecież, że ja sam ożeniłem się z miłości.
- Owszem, wujku, lecz Oliver to młodszy syn, a jego matka jest dumna jak paw. Ostatnio Letty napisała do niego, że między nimi wszystko skończone. Ukrywa przygnębienie, ale widzę, że jest zmartwiona.
- A wasz brat? Gdzie się podziewa Giles? Miałem nadzieję, że go tu zastanę. Trzeba podjąć wiele decyzji. Miałaś od niego wiadomości?
- Pojechał do hrabstwa Derby - odparła z wahaniem. - Cromfordowie zaprosili go na dłużej.
- Czyżby? - rzucił oschle sir James z jawną dezaprobatą. - Powinien zrezygnować z odwiedzin. Jego miejsce jest teraz przy was. - Nie krył oburzenia, bo zawsze lękał się, że Giles pójdzie w ślady ojca. India odruchowo chciała stanąć w obronie brata, ale ugryzła się w język. Wejście Letty sprawiło, że nie musiała wysłuchiwać kolejnych zarzutów przeciwko Gilesowi. Jej siostra była zmęczona i blada, lecz obdarzyła wuja uśmiechem i zwróciła się do Indii.
- Lekarz poszedł do mamy - powiedziała cicho. - Zastałam go w ostatniej chwili, nim wyruszył do pacjentów. Natychmiast ze mną przyjechał.
- Doskonałe! - India uśmiechnęła się, żeby dodać jej otuchy. - Mama przede wszystkim potrzebuje odpoczynku. Kiedy poczuje się lepiej, powiemy jej o naszych planach.
- A co wymyśliłyście? - Sir James z uwagą obserwował dziewczęta tak bardzo od siebie różne. Kto by pomyślał, że łączy je bliskie pokrewieństwo.
Letty była o głowę niższa od Indii i drobna jak baśniowy elf. Wrażenie to podkreślały krótkie, jasne loki nad ciemnoniebieskimi oczyma. Zdaniem sir Jamesa była prawdziwą pięknością, ale India ją zaćmiewała. Z nich dwu to starsza siostra przyciągała spojrzenia. Miała wyrazistą twarz, piękny owal policzków i wspaniałe brwi. Pogardzane przez nią kasztanowe włosy zaczesane były gładko do tyłu i zwinięte w kok, a spod cudownych czarnych brwi patrzyły śliczne piwne oczy ocienione czarnymi jak smoła rzęsami. Sir James uśmiechnął się w duchu. Skoro India uważa się za brzydką, nie ma w sobie ani krzty próżności.
Jednak wiedziała, co mówi, kiedy tłumaczyła, czemu należy przypisać brak kandydatów do jej ręki. Nawet dla przypadkowego obserwatora na pierwszy rzut oka było jasne, że z tą młodą kobietą należy się liczyć. Dumne uniesienie głowy i wyraz pięknie wykrojonych ust zdradzały stanowczość. Sir James westchnął. Takie cechy nie miały wzięcia na małżeńskim targowisku. Indii brakowało zadatków na pokorną żonę.
Nie po raz pierwszy myślał z irytacją o położonej w sąsiedztwie szkole pani Guarding. Uczęszczało do niej wiele miejscowych panien. Gdyby wiedział, jaki wpływ wywrą na jego Hester radykalne przekonania znakomitej nauczycielki, posłałby córkę na zwykłą pensję dla panienek z dobrych domów. Na cóż pannom greka, łacina i filozofia? Czy roztropna kobieta będzie czerpać z owych nauk jakiś pożytek? Na domiar złego India i Hester po prostu się znarowiły. Obie miały skłonność do swobodnego wyrażania opinii w obecności panów, którzy nie akceptowali takiej niezależności. Z ciężkim westchnieniem powrócił do tematu, zwracając się do Letty. Przynajmniej ona zachowywała się jak przystoi młodej kobiecie.
- Co wymyśliłyście? - powtórzył. Letty uśmiechnęła się, ale pokręciła głową.
- Niech India ci powie - odparła skromnie.
- Indio?
- Wujku, próbujemy znaleźć wyjście z sytuacji - zaczęła starsza z sióstr. - Nie możemy nadal korzystać z twojej pomocy.
Sir James nie był zdziwiony, bo rozumiał jej niechęć przyjmowania swoistej jałmużny.
- Co postanowiłyście? - nie dawał za wygraną. Lepiej niż kuzynki wiedział, jak niewiele możliwości otwiera się przed pannami z dobrych domów, gdy zostaną bez grosza. - Z pewnością nie zamierzacie opuścić matki.
- Być może nie miałybyśmy innego wyboru, ale wczoraj dowiedziałam się, że jedna z nauczycielek zrezygnowała z pracy w szkole pani Guarding więc zwolniła się tam posada.
- Chcesz uczyć, moja droga? Czy to ci da zadowolenie?
- Moje zadowolenie nie ma nic do rzeczy - odparła rzeczowo India. - Najważniejsze, że mogłabym tu zostać. Posada damy do towarzystwa albo guwernantki oznacza rozstanie z mamą, a póki ona nie poczuje się lepiej, wolałabym tego uniknąć. - Uniosła głowę. - Doktor odjeżdża? Słyszę powóz. Powinien z nami porozmawiać.
- To nie on. - Letty wyjrzała przez okno. - Mamy gościa.
- Ktoś znajomy?
- Nie rozpoznaję powozu. Myślałam, że to przyjezdny, który zabłądził, ale młody Jesse Ekin wskazuje nasze drzwi.
- Dziwne. - India wstała, słysząc głośne pukanie. - Pójdę otworzyć, Letty. Marta jest chyba na górze.
Nie miała pojęcia, kto to może być. Cofnęła się na widok stojącego przed nią mężczyzny. Przewyższał ją wzrostem, był mocnej budowy, szeroki w ramionach, smagły. Bez skrępowania obrzucił jej postać taksującym spojrzeniem bystrych czarnych oczu.
- Tak? - rzuciła oschle.
- Nazywam się Isham - odparł krótko. - Chcę się widzieć z panią Rushford.
Przez chwilę India była tak zdumiona, że nie zdołała wykrztusić słowa. To niewiarygodne, że sprawca wszystkich nieszczęść ośmielił się je nachodzić. Co za tupet! Niewątpliwie przyszedł się natrząsać z upodlenia swych ofiar. Niedoczekanie!
- Pani Rushford nie przyjmuje - oznajmiła lodowatym tonem.
- Rozumiem. - Czuła na sobie spojrzenie czarnych oczu. - Kim pani jest?
- Jej córką. Mnie również dla nikogo nie ma w domu.
- Wręcz przeciwnie. Pozwolę sobie zauważyć, że jest tu pani we własnej osobie. Panno Rushford, przybywam z wiadomością istotną dla całej waszej rodziny. Zechce mnie pani wysłuchać.
- Pańskie rewelacje nas nie interesują. - India chciała zamknąć drzwi, lecz intruz postawił but na progu.
- Pochopna odpowiedź, skoro nie wie pani, w czym rzecz. Widzę tu powóz sir Jamesa Percevala. Rozmówię się z nim.
- Ależ z pana natręt! Proszę łaskawie cofnąć nogę.
- Wykluczone! Nie po to jechałem taki kawał drogi, żeby mnie teraz odprawiono z kwitkiem.
India zdawała sobie sprawę, że nie ma tyle sił, by go wypchnąć.
- Dobrze - powiedziała w końcu. - Chce pan zobaczyć się z wujem? Proszę bardzo. Nie sądzę, żeby z nim poszło panu łatwo.
Zirytowana stwierdziła, że kąciki ust jego lordowskiej mości drżą, jakby miał wybuchnąć śmiechem.
- Denerwująca jest zapewne ta kobieca bezbronność - oznajmił pojednawczym tonem. - A teraz, łaskawa pani, proszę mnie zaprowadzić do sir Jamesa.
India ruszyła przodem wyprostowana, jakby kij połknęła. Za chwilę ten intruz dostanie należną odprawę. Sir James nie będzie sobie zawracać nim głowy. Myliła się. Ku jej ogromnemu zdziwieniu wuj wyszedł gościowi naprzeciw i wyciągnął rękę.
- Co pan tutaj robi, milordzie? - zapytał. - Spodziewaliśmy się pana dopiero po Nowym Roku.
- Przybywam z propozycją dotyczącą pańskiej rodziny. Miałem nadzieję, że spotkam się z panią Rushford, ale skoro nie może mnie przyjąć...
- Obawiam się, że jest cierpiąca. Czy mogę ją zastąpić?
- Owszem, jeśli pan tak łaskaw. Sprawa jest delikatnej natury. Potrzebuję pańskiej rady. Czy zechciałby pan najpierw przedstawić mnie tym damom? - Ignorując Indię, zwrócił się do Letty i rzucił jej pytające spojrzenie.
- Proszę wybaczyć, milordzie. Oto moje kuzynki. Indię już pan poznał, a to jej młodsza siostra Letycja.
Isham skłonił się uprzejmie, ale jego zuchwałe spoj...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Podstrony
- Indeks
- 906. Rose Emilie - Skandal w wyższych sferach 05 - Złamane serce, Harlequin i inne
- 89. Conan wyzwoliciel, Conan
- 89 - Kod ramki(1), Ramki kody
- 89 407-pol-ed02-2005, Peugeot 407
- 89 90 407-pol-ed02-2005, Peugeot 407
- 922 - Spóźniona noc poślubna - McKay Emily, Gorący Romans Nr
- 906 - Złamane serce - Rose Emilie, Gorący Romans Nr
- 908 - Wszystko dla ukochanej - DePalo Anna, Gorący Romans Nr
- 904 - Noc fantazji - Leclaire Day, Gorący Romans Nr
- 89-opty-nr-019-grudzie03-nugat-czekoladowy, Dieta Optymalna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl