8940, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Eric Van LustbaderZasłona tysišca łez(The Weil of a Thousand Tears)Drugi tom cyklu PerłaPrzekład Lucyna TargoszData wydania oryginalnego 2002Data wydania polskiego 2003Dla Davida, Lindy i ThomaKsięga pierwszaTajemne wrotaTajemne wrota to jedyna z piętnastu Wrót Duszy, w których spoczywa duch, tasujšc karty losui przyszłoci: to tutaj bierze poczštek nadzieja i dobiega końca nienie.Przeczyste ródłowięty Pięcioksišg Miiny1. WyłomRiane i Giyan znajdowały się w bibliotece Opactwa Goršcego Nurtu. Była północ. Zimny wiatrszelecił kolczastymi sysalowcami, twardš skałę pod opactwem za przebiegało rytmiczne drżenieto strumienie mocy splatały się tam niczym pasma rudawych włosów wielkiej bogini Miiny.Biblioteka wyłożona marmurem, zdobna kolumnami była sennym pomieszczeniem wrodku przypominajšcej twierdzę budowli. Ramahańskie opactwo opuszczono przed wieloma laty,a kilka tygodni temu Riane wraz z przyjaciółmi kundalańskš czarodziejkš Giyan, vornnańskimRhynnnonem Rekkkiem Hacilarem, przywódczyniš kundalańskiej partyzantki Eleanš i Rappaimieniem Thigpen wybrali je na swojš siedzibę. Oddziały Khagggunów przeczesywały okolicę,szukajšc ich. Kiedy raz zapędzili się do opactwa, zbiegów ocaliła magia Giyan. Czarodziejkazbudziła ich, zabrali wszystko, co mogło zdradzić ich obecnoć, i uciekli do pobliskiego lasu; tam,w głuchym milczeniu, czekali, aż wróg odejdzie.Opactwo, obrabowane przed dziesięcioleciami przez vornnańskich najedców, byłoczęciowo spalone i zrujnowane. Pod zniszczonym okapem gniedziły się gimnopedy. Wzacienionych kštach pajški wysnuły całe pajęczynowe miasta. Na podwórcu wyrósł pięknysysalowiec, rozsadzajšc wschodnie nadproże wištyni. Poskręcane, szarawe korzenie zniszczyłykamienne płyty, dajšc wiadectwo temu, że życie zajmuje i przekształca pustkę. Jedynie bibliotekapozostała nietknięta chroniło jš potężne zaklęcie, które Giyan zneutralizowała, by mogli tamwejć.Riane przyglšdała się Giyan wysokiej, smukłej, pięknej, złocistej, promiennej, lecz z dłońmi iprzedramionami skrytymi w poczerniałych skorupach magicznych poczwarek. Nawet teraz ledwomogła uwierzyć, że znów sš razem. Przy Giyan czuła się rozdarta, rozdwojona. Była nie tylkoRiane, szesnastoletniš kundalańskš sierotš, która nie pamięta swoich rodziców i nie ma pojęcia,skšd pochodzi. Była również Vornnem, Annonem Asherš, najstarszym synem Eleusisa Ashery.Eleusis za był regentem Kundali aż do zamachu, jakiego dokonali jego najwięksi wrogowienaczelny faktor Wennn Stogggul i dowódca przybocznej gwardii regenta, Kinnnus Morcha.Riane spojrzała w błękitne jak niezabudki oczy Giyan.Zawsze masz zdziwionš minę, kiedy na mnie patrzysz powiedziała.Giyan zabolało serce, bo za tym zwyczajnym stwierdzeniem wyczuła emocje, pytanie, któregoRiane nie była w stanie zadać: czy nadal mnie kochasz?Cudownie być tutaj tylko z tobš. I móc nazywać cię Teyjattt.Teyje to przepiękne, barwne, czteroskrzydłe ptaki, które Gyrgoni (kasta vornnańskichtechnomagów) hodowali i wszędzie ze sobš zabierali.Mały Teyj. Uwielbiała tak nazywać Annona, kiedy był dzieckiem.Giyan poczuła niepokój i znów cisnęło się jej serce.A Annon tego nie lubił?Przez chwilę panowało milczenie.Wydaje mi się, że Annon nie cenił twojej miłoci. Nie miał pojęcia, co z niš poczšć.Jak osobliwie o tym mówisz.Nie jestem już Annonem. Riane rozłożyła ręce. Annon nie żyje. Cała Kundala o tym wie.A my? Co my wiemy?Riane spojrzała na wspaniałe sklepienie biblioteki, ozdobione mozaikš przedstawiajšcšKundalę i otaczajšce jš konstelacje, które wysadzane milionami maleńkich barwnych szklanychpłytek, dopasowanych tak kunsztownie, jak to jedynie kundalańscy rzemielnicy potrafilirozsiewało zjawiskowy poblask wiecznego wschodu lub zachodu słońca. Pod osłonš tego niebadziewczyna czuła się bezpieczna, chroniona zarówno przed wrogami Annona, jak i przednieprzyjaciółmi Daru Salaat. Bo Annon był nie tylko dziedzicem Konsorcjum Asherów. Wraz zRiane zostali zespoleni w unikalnš jednoć i byli Darem Salaat, wybrankiem Miiny majšcym, jakto przepowiedziano, odnaleć Perłę (najpotężniejszy, tajemniczy, starożytny kundalański artefakt) iwyzwolić Kundalan z trwajšcej sto jeden lat niewoli u przewyższajšcych ich rozwojemtechnologicznym Vornnów.Kiedy jestemy tutaj tylko we dwie odezwała się dziewczyna możemy się dzielićwspomnieniami. Jak duchy warzšce pokarm życia.Mieszajšce w kociołku.Tak. Umiechnęła się z goryczš Riane. Szykujšce co wspaniałego.Kštem oka dostrzegła jaki ruch. W wysokim wychodzšcym na wschód oknie mignęłasylwetka Rekkka Hacilara. Na podłużnej, stożkowatej, pozbawionej włosów głowie miał bojowyhełm, wykonany, jak twierdzono, z czaszki pokonanego Kraela, w dłoni trzymał kord. Purpurowazbroja połyskiwała złowieszczo. Kiedy był Khagggunem, należał do vornnańskiej kastywojskowych, ogłosił się jednak Rhynnnonem, porzucił swojš kastę i powięcił ważniejszej sprawie.Oddał się w służbę Nith Sahorowi, nieżyjšcemu już Gyrgonowi. Ponieważ Nith Sahor życzył sobie,by odnaleziono i chroniono Dar Salaat, Rekkk przysišgł bronić Riane. Został również kochankiemGiyan.Ofiarowano nam dar jedyny w swoim rodzaju, nieprawdaż? Powiedziała Giyan. Drugšszansę.Na dziedzińcu wród ruin Rekkk rozpoczšł ćwiczebnš wymianę ciosów z Eleanš, co stało sięjuż rytuałem. Dziewczyna była rówienicš Riane. Vornnański kord wydawał się masywny w jejdelikatnych białych dłoniach, lecz zręcznie władała tš broniš o bliniaczych ostrzach. Dziękinaukom Rekkka szybko stawała się mistrzyniš. Nieustannie trenowali, Hacilar twierdził, że topozwala mu nie rozmylać o ranach tak fizycznych, jak i psychicznych.Riane przyglšdała się jej przez chwilę ze ciniętym gardłem. Annon i Eleana byli w sobiezakochani. A teraz Eleana, podobnie jak wszyscy, sšdziła, że Annon nie żyje. Riane za, z duszšAnnona, nadal kochała Eleanę i nie wiedziała, jak sobie z tš miłociš poradzić.Wiem, że pragniesz jej o wszystkim opowiedzieć powiedziała Giyan, również przyglšdajšcsię Eleanie.Bardzo jš kocham. I nigdy nie przestanę.I miłoć sprawia, że chciałaby jej wszystko wyznać. Milczenie Riane było wymowne.Nie wolno ci. Jeżeli jej powiesz, kim naprawdę jeste, narazisz na niebezpieczeństwo zarównoswoje, jak i jej życie.Działa w partyzantce, jest przyzwyczajona do tajemnic.Ale nie takich. Ta byłaby zbyt wielka. Przytłoczyłaby jš niczym góra.Może jej nie doceniasz.Wszyscy usłyszeli ten charakterystyczny dwięk i zamarli. Spojrzeli ku niebu, bo buczeniepołyskujšcych działkami jonicznymi poduszkowców Khagggunów zagłuszyło szum wiatru i głosynocnych ptaków. Poczuli dławišcy niepokój, jakby nagle zabrakło im powietrza. Dostrzegli smugijonów, ulotne jak dym, podwietlone powiatš księżyców, krelšce pod przepływajšcymichmurami złowróżbne znaki. Po chwili buczenie się oddaliło, osłabło i wreszcie zamilkło, a ciszaniemal bolenie dzwoniła im w uszach.Riane i Giyan z ulgš wymieniły spojrzenia i dziewczyna znów zapatrzyła się na zwinne ruchyEleany, na jej twarz w powiacie księżyców, ciemne rzęsy, łagodnš wypukłoć brzucha.A może chodzi o co innego? Nie ufasz jej.Chodzi nie tylko o zaufanie odparła ostrożnie Giyan.Czyżby? Odparowała ostrzej, niż zamierzała Riane.Przecież już ci mówiłam. Przepowiednia głosi, że jeden z sojuszników Daru Salaat będziego kochać, drugi zdradzi, a trzeci spróbuje go zniszczyć.Tu nie może chodzić o Eleanę. Na pewno nie o niš.Nie. Giyan mówiła cicho i miękko. Wiem, że tak by nie pomylał.Nosi dziecko Kurgana. (Kurgan był najstarszym synem Wennna Stogggula i niegdysiejszymnajlepszym przyjacielem Annona.) Będzie jej potrzebna nasza pomoc i wsparcie.Jeste Darem Salaat. Masz ważniejsze sprawy.Wcišż dręczy się gwałtem, jaki jej zadał Kurgan. Cóż jest ważniejszego od czyjej udręki?Los naszego ludu.Los naszego ludu zasadza się na cierpieniu. Włanie ty, sporód wszystkich Kundalan, przedewszystkim powinna to przyznać.Giyan spojrzała w zamyleniu na Riane złotowłosš, opalonš, o mięniach wyćwiczonychprzez ukochane górskie wspinaczki i pomylała, że ta silna, piękna dziewczyna mogłaby być jejcórkš, gdyby kiedy wybrała Kundalanina.Musisz mi wybaczyć, Teyjattt. Całe życie strzegłam sekretów. Najpierw ukrywałam swój darmagii Osoru, zdemonizowanej przez Ramahanki. Potem taiłam przed Vornnami, że jestem silnšczarodziejkš, boby mnie zabili, gdyby się o tym dowiedzieli. Teraz za strzegę tajemnicy twojejprawdziwej tożsamoci, bo zginšłby, gdyby się to wydało. Takie było moje życie.Powiata pięciu księżyców Kundali, wpadajšca przez pięć łukowatych okien osadzonych wgrubych murach biblioteki, rozjarzała szklane płytki mozaiki, nadawała im trójwymiarowš głębię.Giyan, skšpana w wietle księżyców, aż pulsowała magicznš mocš. Jej białe szaty były jasne jakniegi leżšce na poszarpanych szczytach gór Djenn Marre. Nie wieciły jedynie dłonie iprzedramiona, skryte w czarnych kokonach. Poczwarki pojawiły się wtedy, kiedy Giyan przerwaławięty kršg Nanthery, daremnie usiłujšc zachować Annona przy życiu. Zdobyła się na to, bo był jejsynem. Urodziła syna regenta, Eleusisa Ashery. Nie zdradziła tego nikomu ani Rekkkowi, aninawet samemu Annonowi. Eleusis od poczštku wymógł na niej dochowanie tajemnicy. Gyrgonisystematycznie wysyłali oddziały Khagggunów na poszukiwanie dzieci urodzonych przezKundalanki zgwałcone przez Vornnów. Ci mieszańcy, zewnętrznie niczym nie różnišcy się odVornnów, byli zabierani przez Genomatekków do przytułku Błogosławišcego Ducha, rozle... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony