8967, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Clifford SimakMiastoPrzełożył Andrzej LeszczyńskiCityData wydania oryginalnego - 1952Data wydania polskiego - 1991OD WYDAWCYOto przed Wami opowieci, które Psy snujš przy strzelajšcych w niebo płomieniach,kiedy dmie północny wiatr. Wokół ognisk zasiadajš całe rodziny, a w szczególnym skupieniuprzysłuchujš się szczenięta, by po zakończonym opowiadaniu sypnšć pytaniami.- Co to takiego Człowiek? - pada pierwsze.Albo też:- Co to jest miasto?Albo:- Co to jest wojna?Na żadne z tych pytań nie ma cisłej odpowiedzi. Istnieje wiele domniemań i teorii,opracowano naukowe hipotezy, lecz nikt nie jest w stanie dać odpowiedzi.Wród tych rodzinnych kręgów wielu gawędziarzy zmuszonych jest do stosowaniastarego jak wiat wykrętu - przecież to tylko bajka, nie istnieje nic takiego jak Człowiek czymiasto, po cóż więc doszukiwać się prawdy w zwykłej legendzie; bajki opowiada się dlaprzyjemnoci i nic poza tym.Tego typu wyjanienie - mimo iż może być wystarczajšce dla ciekawskichszczeniaków - nie jest w gruncie rzeczy żadnym wyjanieniem. Prawdy powinno się szukaćnawet w takich zwykłych bajkach.Przedstawiana legenda, składajšca się z omiu opowieci, przekazywana jest z ust doust od niezliczonych stuleci. Jednak nawet przy obecnym stanie wiedzy powišzanie jejrodowodu z jakimkolwiek wydarzeniem historycznym nie wydaje się być możliwe.Najdokładniejsze badania, majšce na celu wydzielenie poszczególnych stadiów rozwojulegendy, spełzajš na niczym. Nie ulega wštpliwoci, że w cišgu wielu lat została ona poddanastylizacji, nie ma jednak sposobu na okrelenie kierunków owej stylizacji.O starożytnym pochodzeniu legendy i, jak utrzymuje wielu badaczy, o tym, żeniektóre jej częci były układane nie przez Psy, wiadczy ogromna liczba niejasnoci - słów izwrotów (a co gorsza, również pojęć), które nie posiadajš, a możliwe, iż nigdy nie posiadały,żadnego konkretnego znaczenia. Poprzez wielokrotne powtarzanie oswoilimy się z tymisłowami i wyrażeniami, a odbierajšc je w kontekcie, przypisalimy im okrelone wartoci.Jednak w żaden sposób nie można dowiedzieć się, czy owe arbitralne pojęcia choć wprzybliżonym stopniu odpowiadajš oryginalnym znaczeniom wyrazów.Bieżšce wydanie opowieci nie ma na celu prezentacji rozlicznych argumentów dodyskusji o istnieniu czy też nieistnieniu Człowieka, o zagadce miasta, o kilku znanychteoriach dotyczšcych wojny, jak i o innych problemach, przed którymi z pewnociš staniekażdy, kto będzie doszukiwał się w tej legendzie jakichkolwiek powišzań z rzeczywistocišlub z prawdami historycznymi.Jedynym celem tego wydania jest przedstawienie pełnego, nieskażonego tekstuopowieci w ich dzisiejszej postaci. Komentarz, poprzedzajšcy każdy rozdział, służyzaznajomieniu czytelnika z podstawowymi pojęciami spornymi, nie zawiera jednakjakichkolwiek prób ich interpretacji. Wszystkich, którzy pragnęliby lepiej zrozumieć całycykl opowieci, czy też chcieliby zapoznać się z fachowš dyskusjš dotyczšcš legendy,odsyłamy do specjalistycznych tekstów napisanych przez Psy o znacznie wyższychkompetencjach niż wydawca niniejszego tomu.Odnalezione ostatnio fragmenty wiadczšce, iż pierwotnie było to liczšce się wliteraturze dzieło, dostarczyły kolejnych argumentów przemawiajšcych za tym, że autorstwoprzynajmniej częci cyklu należy przypisać mitycznej (i kontrowersyjnej) postaci Człowieka,a nie Psom. Dopóki jednak nie dowiedziono niezbicie, że Człowiek istniał w rzeczywistoci,przypisywanie mu autorstwa odnalezionych fragmentów pozbawione jest głębszego sensu.Szczególnie znaczšcy, czy też niepokojšcy - w zależnoci od zajętego przez badaczastanowiska - jest fakt, że odnaleziony fragment posiada taki sam tytuł, jak jedna z opowieciprezentowanego w niniejszym tomie cyklu. Samo słowo, rzecz jasna, pozbawione jestjakiegokolwiek znaczenia.Całoć dyskusji sprowadza się w zasadzie do podstawowego pytania: czy istniałokiedykolwiek takie stworzenie jak Człowiek? Przy obecnym stanie wiedzy, i przy brakuprzekonywajšcych argumentów, prociej jest założyć, że istota taka nie istniała, a Człowiekwystępujšcy w legendzie stanowi płód inwencji ludowych twórców. Prawdopodobnie wewczesnym okresie rozwoju kultury Psów narodziła się wyimaginowana postać Człowiekajako rodzaj bóstwa, do którego Psy mogły zwracać się o pomoc, i z którym mogły dzielić sięswoimi problemami.Pomimo wszelkich rozumowych konkluzji, nadal spotyka się poglšd, iż Człowiek jestprawdziwym Bogiem, przybyszem pochodzšcym z jakiej tajemniczej krainy bšd innegowymiaru, który pojawił się w naszym wiecie, przebywał tu jaki czas, pomagał Psom, poczym wrócił tam, skšd przybył.Inni z kolei utrzymujš, że Człowiek i Pies mogli rozwijać się równolegle, jakowspółpracujšce ze sobš istoty, mogli uzupełniać się w dwiganiu na wyżyny jednej i tej samejkultury, lecz w jakim odległym historycznie momencie ich drogi rozeszły się.Sporód wszystkich niejasnych pojęć, zawartych w opowieciach (a jest ich wiele),najbardziej kontrowersyjna wydaje się być sugestia dotyczšca należnej Człowiekowi czci.Pełnoletniemu czytelnikowi trudno jest to traktować jako zwykły element literacki. Tymbardziej że wspomniana sugestia jest o wiele silniejsza, niż gdyby miała dotyczyć tylkopierwotnego bóstwa; wyczuwa się niemal instynktownie, iż oddawanie czci Człowiekowimusi mieć znacznie głębsze korzenie, ginšce w zapomnianych dzisiaj wierzeniach, czy teżrytuałach ery prehistorycznej naszej rasy.Oczywicie, niewielkie sš już szansę, że którykolwiek z licznych przedmiotówdyskusji, narosłych wokół legendy, zostanie do końca wyjaniony.Tak więc, przedstawiajšc te opowieci, mamy nadzieję, że potraktujecie je jakoliteraturę rozrywkowš, jako utwory o ograniczonym znaczeniu historycznym albo też bajki,wprowadzajšce w wiat obcych nam pojęć. Przeciętnemu czytelnikowi radzimy nie brać ichzbytnio do serca, gdyż mogłyby one stać się przyczynš całkowitej dezorientacji, jeli nienawet pomieszania zmysłówKOMENTARZ DO PIERWSZEJ OPOWIECINie ulega wštpliwoci, że sporód wszystkich opowieci dla przypadkowegoczytelnika najtrudniejsza jest pierwsza. Nie tylko występujšce w niej słownictwo, ale równieżkonstrukcja logiczna i podstawowe idee przy pierwszym czytaniu wydać się muszšcałkowicie obce. Wynika to z faktu, że w opowieci tej, podobnie jak w następnej, w ogólenie występujš Psy - nie wspomina się tam o nich nawet słowem. Już od poczštkowychakapitów czytelnik staje się wiadkiem zupełnie niezrozumiałej sytuacji, a równieniezrozumiałe postacie bohaterów starajš się jš rozwikłać. Tyle można powiedzieć opierwszej opowieci, jednakże jeli już kto przebrnie przez niš, wszystkie pozostałe będš. dlaniego o wiele bardziej jasne.Przez całš opowieć przewija się pojęcie miasta. Nie zostało do końca wyjanione,czym mogło być miasto i jakim celom miało służyć, przeważa jednak poglšd, że chodzi tu oniewielki obszar, na którym przebywało i żyło bardzo wielu mieszkańców. Pewne - coprawda pobieżne - uzasadnienie celowoci tworzenia takich skupisk można znaleć w samymtekcie, jednakże Bounce, który całe życie powięcił badaniom nad cyklem niniejszychopowieci, przekonany jest, iż owo uzasadnienie stanowi co najwyżej zwykłš improwizacjęjakiego starożytnego gawędziarza, starajšcego się nadać legendzie bardziej prawdopodobnycharakter. Większoć badaczy opowieci zgadza się z Bounceem, iż przedstawione w tekciepowody istnienia miasta niezgodne sš z logikš, a niektórzy, między innymi Rover, wyrażajšprzypuszczenie, że mamy do czynienia z dawnš satyrš, której znaczenie zostało zatarte przezczas.Większoć autorytetów z zakresu ekonomii i socjologii uważa, że organizacjawystępujšca pod postaciš miasta musiałaby być strukturš niefunkcjonalnš, nie tylko zekonomicznego punktu widzenia, lecz także z przyczyn socjologicznych i psychologicznych.Utrzymujš oni, iż żadne stworzenie z wysoko rozwiniętym układem nerwowym, niezbędnymdla stworzenia kultury, nie mogłoby żyć w tak ciasnych ramach, a każda tego typu próbadoprowadziłaby do powszechnego znerwicowania, które w krótkim czasie przyczyniłoby siędo całkowitego rozpadu cywilizacji opartej na miastach.Rover twierdzi, że w przypadku pierwszej opowieci mamy do czynienia z prawieczystym mitem, zatem żadnej przedstawionej sytuacji, żadnego twierdzenia nie możnatraktować dosłownie; cała opowieć przepełniona jest symbolikš, do której klucz dawno jużzostał zagubiony. Zastanawiajšcy jest jednak następujšcy fakt: jeżeli mamy do czynieniawyłšcznie z mitem, to dlaczego nie ma on typowej formy symbolicznych obrazów,skupiajšcych się wokół podstawowej koncepcji mitu? W samej opowieci niewiele jest oznak,które pozwoliłyby przeciętnemu czytelnikowi poznać, iż styka się z mitem. Ta pierwszaopowieć jest bodaj najbardziej zawikłana w całym cyklu - surowa, grubo ciosana, niezawierajšca nawet ladu delikatnych uczuć i wyższych ideałów, które można znaleć wpozostałych częciach legendy.Szczególnie frapujšce jest słownictwo opowieci. Zwroty w rodzaju klasycznegoniech go szlag spędzajš sen z powiek językoznawcom od wielu wieków. Znaczeniewiększoci tych słów i wyrażeń nie jest dzi bardziej znane niż wówczas, kiedy po razpierwszy badacze zaczęli uważniej przyglšdać się tekstom legendy. Niemniej jednakterminologia zwišzana bezporednio z Człowiekiem została doć dobrze poznana. Nazwaprzedstawiciela owej mitycznej rasy w liczbie mnogiej brzmi: ludzie; natomiast cała rasa toludzkoć. Człowiek rodzaju żeńskiego nazywa się kobietš lub żonš (te dwa słowa mogły siękiedy nieco różnić znaczeniem, lecz obecnie muszš być trakto... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony