9002, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aleksandr Baczi�oSpodziewajcie si� niezwyk�ych wydarze�Ostatni j�k Alika, przelecia�em po b�bnach i strzeli�em talerzami. W oczy uderzy�o ostre �wiat�o i zachwycona sala wybuch�a oklaskami, pogwizduj�c z zadowolenia.Do��, na dzisiaj starczy. Ale to jeszcze nie koniec �wi�ta, ust�pujemy tylko miejsca wielowarsztatowcom - disc jockeyom.- Drodzy przyjaciele! Nasz maraton trwa! Po Aliku Czerniajewie i jego grupie wita was i pozdrawia signor Celentano!Od��czyli�my aparatur� i zaj�li�my miejsce przy barze.- Wina dla pracownik�w mikrofonu! - zawo�a� barman Wowka i zacz�� nalewa� nam do puchar�w cocktail. Kiedy sko�czy�, pochyli� si� do mnie i cicho spyta�:- Nie znasz czasem tych dziewczyn?Wzi��em puchar i troch� odpi�em.- Mo�na si� odwr�ci�?- Wal.Obr�ci�em si� ze sto�kiem i natychmiast zrozumia�em, o jakich dziewczynach m�wi Wowka. Przy oknie sta�y cztery osza�amiaj�ce zjawiska i wytwornie si� u�miechaj�c rozmawia�y chyba o pogodzie i tuberozach. Co prawda, by�o w nich co� nienaturalnie telewizyjnego: idealne rysy twarzy, g�adka sk�ra, wspania�e w�osy i bezb��dne figury podkre�lone toaletami, kt�re bez w�tpienia wywo�ywa�y czarn� zazdro�� damskiej po�owy sali i podniecenie m�skiej.- Hollywood i Cristal Pa�ace - mrukn�� z ty�u Wowka. - Nawiasem m�wi�c, one przed chwil� siedzia�y tutaj i przypadkiem s�ysza�em, o czym rozmawiaj�. Zupe�nie jak jakie� tajne agentki. Jedna m�wi: �S�uchajcie, co� tu jest nie tak... Wszyscy si� na nas gapi�... Za bardzo si� wystroi�y�my!� A druga na to: �To nic strasznego, to ich tylko poci�ga�. A ta, co teraz stoi po lewej, widzisz, melduje: �A ja mam co� z oczami. Ju� trzeci raz mi kto� m�wi, �e mam niezwyk�e oczy�. A pierwsza na to: �No, nie wiem. Jak by�o na fotografii, tak zrobiono�. Kapujesz? Ja akurat schyli�em si� do lod�wki, nie widzia�y mnie, s�ucham i nic nie rozumiem. O czym one gadaj�? Wyjrza�em ostro�nie zza bufetu, a ta w niebieskim m�wi: �Dobrze, a jak wyniki?� �Normalnie - m�wi�. - Jutro ju� poczuj�, a pojutrze... pojutrze prawie ka�demu co� si� przydarzy�. A ta z oczami powiada: �A mnie trafi� si� jaki� taki... czy to cham, czy ca�kiem g�upi. Nie wyobra�am sobie, co z nim b�dzie�. A te jej kole�anki: �Nie b�j si�, od tego si� nie umiera�. �apiesz co� z tego?Odwr�ci�em si� z powrotem do Wowki.- Ta-ak. Niekiepskie dziewczyny. Chyba ich nigdy nie widzia�em, ani tu, ani w instytucie.- Ech, gdybym nie by� teraz zaj�ty, zaj��bym si� nimi - westchn�� Wowka.- Hm! Mo�e to i my�l.Rozejrza�em si�. Alik z Polin� rozp�yn�li si� ju� w ta�cz�cym t�umie, a Witka basista dalej poci�ga� cocktail.Wsta�em i lu�nym krokiem skierowa�em si� w stron� okna. Zaciekawi�a mnie ta opowie�� Wowki. Nie to, �ebym mu wierzy� bez zastrze�e�, ale rzeczywi�cie jaka� aura tajemnicy otacza�a te dziewczyny jak z ekranu telewizora. Zatrzyma�em si� przed zgrabn�, czarnook� �licznotk� i niewymuszonym tonem zaprosi�em je do ta�ca... Ech, raz kozie �mier�! U�miechn�a si� tak, jakby jej to sprawi�o wielk� przyjemno��. Zastosowa�em standardowe otwarcie i dowiedzia�em si�, �e nazywa si� Lena. (�Rzadkie imi� - za�artowa�em), uczy si�, ale nie u nas i mieszka w pobli�u - na bulwarze Cwietocznom. Powiedzia�em, �e ja te� mieszkam na Cwietocznom i wyrazi�em �al, �e nigdy si� tam nie spotkali�my.- Wie pani, Leno, prosz� mi wybaczy�, ale wygl�da pani tak, jakby szykowa�a pani wszystkim obecnym wielk� niespodziank�.Spojrza�a na mnie z uwag� i u�miechn�a si�.- Ma pan co� przeciwko temu?- Nie, sk�d? Wprost przeciwnie. Nasze �ycie jest tak monotonne, �e co� nadzwyczajnego, a nawet nadprzyrodzonego, jest absolutnie niezb�dne. Prosz� bardzo. Je�eli po ulicach zaczn� chodzi� brontozaury i yeti, pierwszy jestem got�w krzycze� �hura!�. Z balkonu.- Nic z tych rzeczy - u�miechn�a si� Lena. - Nawiasem m�wi�c, nie�adnie jest pods�uchiwa� cudze rozmowy. Skoro jednak tak pan lubi tajemnicze przygody, to prosz� bardzo, ile dusza zamarzy. Tylko prosz� pami�ta�, ka�dy dostanie to, na co zas�u�y�!Ostatnie zdanie zabrzmia�o ca�kiem powa�nie.- Kto dostanie? - zdziwi�em si�. - I kiedy?- No, dosy� tego dobrego! - powiedzia�a Lena. - Zagadali�my si�!Muzyka nagle ucich�a i zapali�y si� wszystkie �wiat�a. Przede mn� sta� Alik Czerniajew i krzycza�, �e czas co� wypi� i �e wszyscy s� ju� na g�rze. Rozejrza�em si�. Sala opustosza�a. Na estradzie potrzaskuj�c styg�a aparatura, w rogu wymieniano �ar�wk� reflektora. Leny nie by�o.Czerniajewowi znudzi�o si� w ko�cu patrze� na moj� ot�pia�� fizjonomi�, chwyci� mnie wi�c za r�kaw i poci�gn�� do sali bankietowej.Tego wieczoru nie widzia�em ju� Leny ani jej kole�anek, ale towarzyszy�o mi niejasne przeczucie czego� niezwyk�ego. Wra�enie to nie opuszcza�o mnie i nast�pnego dnia rano. Natychmiast po przebudzeniu przypomnia�em sobie o Lenie, ale nadal nie potrafi�em znale�� �adnego sensownego wyja�nienia wczorajszych zdarze�. Po d�ugich deliberacjach postanowi�em zadzwoni� do Wowki. Mo�e odkrywca �fenomenu hollywoodzkiego� dowiedzia� si� czego� nowego? Przecie� to artysta w swoim fachu i osobist� znajomo�� z ka�dym i ze wszystkimi uwa�a za sw�j obowi�zek.Podszed�em do telefonu i podnios�em s�uchawk�. Sygna�u nie by�o, s�ysza�em tylko s�aby szmer i ciche elektryczne trzaski. �Do diab�a, zn�w popsuty� - pomy�la�em, ale w tej samej chwili z chaosu szum�w dobieg� mnie daleki, zniekszta�cony, syntetyczny g�os.- No? - spyta� g�os.- Halo! - krzykn��em. - Halo!- Ty nie haluj, tylko m�w czego chcesz - niezbyt grzecznie odpowiedzia� g�os.- Czego chc�?... Przepraszam, widocznie si� pomyli�em.- Przecie� jeszcze nie wybra�e� numeru - o�wiadczy� g�os.- Tak? Chcia�em powiedzie�... - przez chwil� wyda�o mi si�, �e to mo�e by� g�os Wowki. - A kto m�wi?- Wszystko by chcia� wiedzie� - burkn�� g�os i po chwili przerwy odpowiedzia�: - Tu d�inn.- Jim? Cze��.- Sam jeste� Jim. Powiedzia�em d�inn. Telefoniczny.- Aha, d�inn! Teraz wszystko rozumiem - postanowi�em odpowiedzie� �artem na �art. - Tylko d�inn powinien odpowiada� �S�ucham i wykonuj�.- A ja ci� ju� ile czasu s�ucham i nadal nie wiem, co mam wykonywa� - odgryz� si� gniewnie g�os. - No jak? B�d� �yczenia, czy odnotowa� wezwanie jako chuliga�stwo telefoniczne?- Chwileczk�, a jakie �yczenia?- W porz�dku. Zapiszemy - sam nie wie czego chce.- Zaraz, panie d�inn, a mo�e pan zrobi� tak, �eby... hm... �eby zacz�� dzia�a� m�j zepsuty telewizor?- �yczenie przyj�te - szybko odpowiedzia� g�os. - Prosz� od�o�y� s�uchawk�.Okaza�o si�, �e to ja mam wykona� polecenie. Wzruszy�em ramionami i od�o�y�em s�uchawk�. �Dzie� dobry! - us�ysza�em za plecami. - Dzisiaj opowiem wam o hodowli cebuli i czosnku na waszej dzia�ce przyzagrodowej...�Odwr�ci�em si� ostro�nie. Nasz telewizor, kt�ry od p� roku nie zdradza� oznak �ycia, rado�nie demonstrowa� sadzenie cebuli na czyjej� dzia�ce przyzagrodowej. Na ekranie miga�y d�onie i od�wi�tnie nowe �opaty z r�nobarwnymi trzonkami, co by�o troch� nie na miejscu w czarno-bia�ym telewizorze marki Krym-206. Czujnie podszed�em do rozgadanej skrzynki, zajrza�em od ty�u do jej rozbebeszonego przy licznych pr�bach naprawy wn�trza i cicho gwizdn��em. Ani jedna lampa si� nie pali�a, niekt�rych w og�le nie by�o, sznur z wtyczk� starannie zwini�ty wisia� na telewizorze, ale zmartwychwsta�y agregat nie zwraca� na takie drobiazgi uwagi i w najlepsze pl�t� co� o witaminach i sa�atkach. Przez jaki� czas sta�em gapi�c si� w ekran a potem opanowa�o mnie gor�czkowe podniecenie. No, tak. Zaczyna si�. A dalej mo�e co� jeszcze ciekawszego. Okazuje si�, �e nie na darmo dr�czy�y mnie przeczucia. Telefoniczny d�inn... Ale ze mnie idiota! O czym ja z nim rozmawia�em? W ka�dym razie nie o telewizorze. Po diab�a w og�le przypl�ta� mi si� ten telewizor? Aha, chcia�em tego d�inna wypr�bowa�, przy�apa� na jakim� oczywistym przyk�adzie. Trzeba by pom�wi� z nim jeszcze raz, tylko co mu powiedzie�? Podszed�em do telefonu. �Z�ota rybko, z�ota rybko, us�ysz, us�ysz me wo�anie� chodzi�o mi po g�owie. Podnios�em s�uchawk� i oblecia� mnie strach. S�uchawka bucza�a jak zwykle, r�wno, bez szmer�w i trzask�w, tak, �e natychmiast zrozumia�em - nikt mi nie odpowie odszczekuj�c si� dalekim, syntetycznym g�osem i nie b�dzie spe�nia� moich �ycze�. By�em zdziwiony bardziej ni� za pierwszym razem i okropnie rozczarowany. �Ech ty!... - wymy�la�em sobie w duchu. - Przez g�upot� przegapi�e� tak� okazj�!... Mia�e� jedno jedyne �yczenie i co? Telewizora mu si� zachcia�o... Mo�e lod�wki. Szafy z lustrem. Aba�ura r�owego w kwiatki! Trzeba by�o o troch� rozumu poprosi�!�Ale jak kto g�upi, to g�upi. Rozumu nie kupi. Przypomnia�o mi si�, �e chcia�em dzwoni� i zacz��em wykr�ca� numer. Telewizor z ty�u grzmia� marszami. Poka�� go Wowce i wszystko mu opowiem. Ostatecznie to nie jaki� tam drobiazg.Wowka odebra� natychmiast, jakby czeka� przy telefonie.- Cze�� - powiedzia�em. - S�uchaj, nie m�g�by� do mnie wpa��?- Cze�� - odezwa� si� Wowka, pomilcza� chwil� i niepewnie doda� - a kto m�wi?- Co ty, nie wyspa�e� si�? O kt�rej wczoraj wr�ci�e�?- A, to ty! - Wowka westchn�� nie wiadomo dlaczego z ulg�. - W�a�nie mia�em do ciebie dzwoni�. Zdarzy�a mi si� taka historia...�Tak - pomy�la�em - historia. A wi�c on te� mia� do czynienia z naszymi nieznajomymi. Ciekawe�.- Z kt�r� z nich wczoraj rozmawia�e�? - spyta�em.- Co?- Pytam, z kt�r� z tych wczorajszych dziewczyn rozmawia�e�. Z tych, co to Hollywood i Crystal Palace.Us�ysza�em sapanie w s�uchawce.- A ty sk�d wiesz?- Przyjdziesz, to ci opowiem. Wi�c co to za historia... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony