9005, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Barrington BayleyRejs po promieniuOstatnia wyprawa podziemnego okr�tu Dr��yciel rozpocz�a si� jako jego rejs pr�bny. Zosta� w�a�nie niedawno uko�czony: po�owa pomieszcze� zia�a jeszcze pustka oczekuj�c na zainstalowanie reszty wyposa�enia i urz�dzenie kajut dla pe�nej za�ogi. Mimo to mieli�my poka�ny �adunek, dwustuosobow� za�og� i ca�a cz�� techniczna z uzbrojeniem w��cznie by�a gotowa. Dwa przedzia�y amunicyjne, jeden na dziobie i drugi na rufie, mie�ci�y komplet torped, a ca�a masa statku spoczywa�a pewnie w uchwycie p�l wytwarzanych przez polaryzatory, dzi�ki kt�rym nowo zbudowany okr�t m�g� przenika� przez cia�a sta�e.Okr�ty podziemne stanowi�y ostatnie s�owo techniki. Dr��yciel by� pi�tym z kolei, poprzedza�y go jedynie cztery prototypy. By� ogromny i pot�ny, jak przysta�o na okr�t wojenny. Na razie kraj nasz nie prowadzi� wojny, ale wrog�w mieli�my i mo�liwo�� przemieszczania si� pod ziemi� dawa�a nam �atwo zrozumia�� przewag�, Tak wi�c pod komend� kapitana Joule�a i ze mn� jako oficerem technicznym wyruszyli�my w rejs pod kontynentem ameryka�skim ze wschodu na zach�d na g��boko�ci dziesi�ciu mil. Przeszli�my pod �a�cuchami g�rskimi, pod pustyniami i jeziorami, przeci�li�my wszelkie mo�liwe formacje geologiczne. Sprawdzili�my pr�dko�� oraz sterowanie g��boko�ciowe i poziome - proces wielce skomplikowany tam, gdzie w gr� wchodz� polaryzatory atomowe. Wszystkie urz�dzenia dzia�a�y bez zarzutu. Polaryzatory pracowa�y r�wnomiernie nawet w�wczas, gdy skierowali�my Dr��yciela ostro na lew�, a potem natychmiast na praw� burt�. Budowa pierwszego, ca�kowicie sprawnego okr�tu podziemnego zosta�a uwie�czona sukcesem.Byli�my w znakomitym nastroju. Nie podejrzewali�my zbli�aj�c si� do Zachodniego Wybrze�a, �e los zgotowa� nam powa�ne k�opoty, kt�re mia�y nas sk�oni� do nie przemy�lanego kroku i spowodowa�, �e zostaniemy uwi�zieni w pot�nym u�cisku planety.Znajdowa�em si� w centrum dowodzenia, gdy kapitan Joule wyda� rozkaz wynurzenia si� w zawczasu ustalonym miejscu. Nie unosz�c dziobu okr�t zacz�� si� stopniowo wznosie.Na g��boko�ci siedmiu mil metalowy korpus statku rozbrzmia� wysokim d�wi�kiem przechodz�cym w miar� wznoszenia si� w przejmuj�cy pisk. Jednocze�nie nap�yn�� pilny meldunek z przedzia�u polaryzator�w.Z ekranu wideofonu spogl�da�a na nas poblad�a twarz G��wnego Mechanika.- Kapitanie! Jaka� si�a zewn�trzna odkszta�ca pole! Nie mo�emy go utrzyma�!- Schodzimy g��biej! - skomenderowa� kapitan Joule. Poszli�my w g��b i przera�liwy d�wi�k natychmiast usta�. Kiedy Dr��yciel drgn�� i stan��, Joule zapyta� G��wnego Mechanika:- Co to by�o?- Pole magnetyczne, bardzo silne. Ha�as, kt�ry s�yszeli�my, by� wynikiem wibracji ka�dego atomu metalowych cz�ci okr�tu. Jeszcze p� minuty i ca�y okr�t uleg�by depolaryzacji!- Jak silne jest to pole obecnie? - spyta� marszcz�c czo�o kapitan.G��wny Mechanik wzruszy� ramionami.- Wska�niki nie dzia�aj�. Zupe�nie nie rozumiem! Nie przypuszczali�my, �e na g��boko�ci zaledwie pi�ciu mil mog� wyst�powa� tak pot�ne si�y.- Sekcja bojowa! - skomenderowa� Joule po chwili namys�u, - Torpeda pionowo w g�r�, bez zapalnika!W sekund� p�niej Dr��yciel po raz pierwszy zrobi� u�ytek ze swego uzbrojenia. Wystrzeli�a w g�r� torpeda; jej bieg �ledzi�y detektory polaryzacji. Wkr�tce po przej�ciu pu�apu pi�ciu mil pocisk znikn�� z ekran�w i odebrali�my seri� silnych wstrz�s�w.Polaryzatory torpedy przesta�y dzia�a�.Kapitana to nie przekona�o. Powt�rnie da� rozkaz do wynurzenia. Ostro�nie podeszli�my do niebezpiecznej strefy i okr�t zn�w rozbrzmia� piskiem wibruj�cych atom�w. Id�c za zdaniem sekcji polaryzator�w zanurzyli�my si� czym pr�dzej na bezpieczn� g��boko��.Nasza pewno�� siebie znik�a. Cofn�wszy si� spr�bowali�my jeszcze raz z takim samym rezultatem. Ponawiali�my co pewien czas swoje pr�by w drodze powrotnej na Wschodnie Wybrze�e i przez dwa nast�pne tygodnie b��dzili�my pod kontynentem szukaj�c wyj�cia. Ale to samo niewiarygodnie silne zjawisko pokrywa�o jak ko�dra ca�y l�d.Co do mnie, w�tpi�em w jego magnetyczny charakter. Najprawdopodobniej by� to efekt magnetyczny wywo�any nietypowym strumieniem cz�steczek, kt�ry zacz�� p�yn�� po naszym zanurzeniu.Kapitan Joule mia� ponur� min�, kiedy zapozna�em go ze swoj� hipotez�.- W takim razie - zauwa�y� - to mo�e by� sztuczne. By�aby to niew�tpliwie skuteczna bro� przeciwko okr�tom podziemnym.Jednak niezale�nie od przyczyn zjawiska, fakt pozostawa� faktem: na powierzchni� wyj�� nie mogli�my.Nastr�j na Dr��ycielu zmienia� si� w miar�, jak sobie to u�wiadamiali�my. Rozwia�a si� rado�� z sukcesu. Po raz pierwszy zauwa�y�em, jak puste jest wn�trze okr�tu, jak ka�dy d�wi�k odbija si� echem w jego pomieszczeniach, jak matowo jego zakrzywione �ciany odbijaj� ��te �wiat�o. Nietrudno by�o sobie wyobrazi�, jak g��boko tkwimy we wn�trzu Ziemi. Spogl�da�em na kapitana i wiedzia�em, �e dr�cz� go podobne my�li.Nagle wybuchn��em �miechem.- No wi�c jeste�my w pu�apce - powiedzia�em lekkim tonem - ale co z tego? Tym lepiej. Mamy szans� bezkarnie zagra� na nosie tym tch�rzliwym bubkom z Departamentu Marynarki.- Co masz na my�li? - spyta� Joule.- Zabronili nam przez wzgl�d na ostro�no�� zanurza� si� w pierwszym okresie g��biej ni� na dziesi�� mil. Skoro jednak nie mo�emy si� wynurzy�, wr��my na powierzchni� d�u�sz� drog� - po �rednicy planety..Kapitan u�miechn�� si� rozwa�aj�c moj� propozycj� bez zbytecznych s��w. Pami�ta�em poprzednie nasze rozmowy na ten temat w latach, kiedy nad polem polaryzuj�cym prowadzono jeszcze powolne, �mudne badania w laboratoriach Marynarki Wojennej. Kusi�o nas wiele podobnych projekt�w i czekali�my tylko na odpowiedni� chwil�, �eby przyst�pi� do ich realizacji.- Przedstawmy to pozosta�ym - zdecydowa� wreszcie kapitan i zarz�dzi� odpraw� oficer�w.Centrala dowodzenia mog�a przyprawi� o klaustrofobi�, z chwil� gdy wcisn�o si� do niej sze�ciu oficer�w. Przewody wentylacyjne nie by�y dostosowane do tylu os�b i po dziesi�ciu minutach oddycha�em z trudem.Zanim Joule przem�wi�, s�ysza�em r�wny szum nieruchomego okr�tu.- Teraz chyba ju� wszyscy wiecie - zacz�� - �e nie mo�emy wyj�� na powierzchni�. Ross ma propozycj�, kt�r� zaraz przedstawi - skin�� w moj� stron�.- Gdy tylko idea podziemnych okr�t�w sta�a si� realna - powiedzia�em - zacz��em my�le� o wyprawie w g��b Ziemi, mo�e nawet do �rodka. W trakcie budowy Dr��yciela wykorzysta�em zdolno�� silnika polaryzuj�cego do poruszania bardzo du�ych mas i poczyni�em wst�pne przygotowania do takiej wyprawy. Dr��yciel jest znacznie wi�kszy, ni� to przewidywa�y pierwotne plany: ma pot�niejsze silniki, wi�cej wyposa�enia, �ywno�ci i urz�dze� do regeneracji powietrza, kt�re wystarczy�yby pe�nej za�odze na wiele lot. Przygotowa�em r�wnie� warsztaty i zainstalowa�em aparatur� ch�odz�c� dla ochrony przed przegrzaniem.W�r�d oficer�w marynarki rozleg�o si� kilka okrzyk�w zdumienia, kiedy przedstawi�em sw�j plan, ale ludzie z mojego, cywilnego zespo�u ju� go znali. Nie obawia�em si� sprzeciw�w. Cz�owiek cywilizowany nigdy nie jest ca�kiem oboj�tny na g��d wiedzy.- Dr��yciel nie jest jeszcze w pe�ni wyposa�ony do podr�y, kt�ra mia�em na my�li - m�wi�em dalej - ale w moim przekonaniu mo�e j� odby�. Skoro odci�ci jeste�my od Ameryki, proponuj� wynurzy� si� na drugiej p�kuli. Joule przerwa� mi:- Jedna rzecz, o kt�rej nale�y pami�ta�. Mo�liwe, �e bariera zagradzaj�ca nam drog� jest tworem sztucznym. Je�eli tak, to znaczy, �e nar�d nasz toczy wojn� i nasi wrogowie wiedz� ju� o podziemnych okr�tach. W�wczas obowi�zkiem naszym jest wraca� czym pr�dzej, nie za� w�drowa� dla zaspokojenia naszej w�asnej ciekawo�ci.- Wyznaj� - powiedzia�em - �e ciesz� si� z tej okazji do realizacji moich ambicji. Jednak tak czy inaczej, nie ma innego sposobu, �eby Dr��yciel wzi�� udzia� w boju, gdy� najkr�tsza droga ku ka�demu innemu kontynentowi wiedzie teraz przez j�dro Ziemi.- Czy mog� zada� pytanie techniczne? - spyta� jeden Z oficer�w. - Jeste�my ju� teraz w strefie, gdzie skorupa ziemska przechodzi w gor�tszy p�aszcz. G��biej p�ynne j�dro jest jeszcze bardziej rozgrzane. Czy mo�emy wytrzyma� takie warunki?- Wytwarzane przez nas pole chroni nas teoretycznie przed dowolnym ci�nieniem i temperaturo - odpar�em - ale nie przed grawitacj� i magnetyzmem. Grawitacja b�dzie nam pocz�tkowo pomaga�, a potem przeszkadza�, Magnetyzm r�wnie� b�dzie wzrasta� w miar� zbli�ania si� do �rodka Ziemi, a widzieli�my ju�, jak si� to odbija na pracy polaryzator�w.Zebrani zadr�eli, kiedy to powiedzia�em.- Szczerze m�wi�c - kontynuowa�em - le�eli natkniemy si� na zjawisko podobne do tego, przed kt�rym umkn�li�my, to nie wiem, co zrobimy. Istnieje jednak pomys�owe urz�dzenie zwane bocznikem Gaussa pozwalaj�ce kontrolowa� stopniowy wzrost magnetyzmu za pomoc� strumienia mezon�w. Jego budowa nie potrwa d�ugo i b�dziemy mogli zneutralizowa� stopniowy wzrost magnetyzmu, z jakim si� zapewne spotkamy.Oficerowie rozwa�ali spraw� w milczeniu. Ju� teraz Dr��yciel zanurzy� si� na rekordowo g��boko�� przenikaj�c lit� ska�� dzi�ki temu, �e atomy okr�tu, za�ogi i powietrza byty Indywidualnie zorientowane w r�nych kierunkach.Przez ca�y czas kabiny, �ciany, nawet nasze cia�a by�y wype�nione zwart� mas� gor�cej ska�y, kt�rej nie odczuwali�my tylko dzi�ki delikatnemu stanowi r�wnowagi.�wiadomo�� tego by�a do�� koszmarna, ale mieli�my tu twardych ludzi, najlepszych z najlepszych, o�ywionych moim entuzjazmem i dow�dztwem Joule�a.- Decydujecie si�! - zach�ca�em. - Nikt jeszcze nie odby� takiej podr�y. To wielka przygoda!- Popieram propozycj� Rossa - powiedzia� Joule. - Czy s� jakie� pytania?... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony