9010, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dymitr BilenkinMiasto i wilkTransway z przeci�g�ym pomrukiem przywar� do peronu. D�ugie, wielocz�onowecielsko wagonu znieruchomia�o. Wilk przesadzi� barier� ochronn�. Pazury nie znalaz�yoparcia na sirbolitowej nawierzchni i Wilk nieoczekiwanie zatoczy� si�.- Trzeba chodzi� jak wszyscy! - powiedzia� z wyrzutem przechodzie�, kt�remu wpad�pod nogi.Trzema susami przebiegi platform� i przemkn�� po schodach. W dole otoczy�o go tylezapach�w, �e zatrzyma� si�, a p�niej pochyli� g�ow� i wyci�gni�tym k�usem pogna� �cie�k�,nieprzyjemnie g�adk� i obrzydliwie prost�.Miasto by�o z prawej i z lewej, z przodu i z ty�u, w g�rze i na dole. Wzrokprze�lizgiwa� si� po masywnych niczym ska�y lub a�urowych jak bezlistne drzewakonstrukcjach budynk�w, pasa�y, galerii i pomost�w, po iglicy Wie�y Kosmicznej,wznosz�cej si� nad zbiorowiskiem dach�w-l�dowisk, po wisz�cych ogrodach i ruchomychchodnikach. Wilk nie zna� tego miasta, ale oczy nie znajdowa�y niczego szczeg�lnegogodnego uwagi. Nie tylko zreszt� oczy, kt�re nie odgrywa�y w jego �yciu najwa�niejszej roli:podobnie jak wszystkie wilki kierowa� si� przede wszystkim s�uchem i w�chem, zw�aszczaw�chem. Jego �ywio�em by�o kr�lestwo zapach�w, w kt�rym cz�owiek gubi� si� zupe�nie.Sella ma�o nie p�aka�a usi�uj�c dociec, w jaki spos�b Wilk odnajduje j� w nieznanych,ludnych miastach, on za� nie m�g� jej niczego wyt�umaczy�, poniewa� sam tego nie wiedzia�.Kiedy szuka� Selli, po prostu ci�gn�o go w okre�lonym kierunku, pewne dzielnice wydawa�ymu si� sympatyczniejsze od innych, ale dlaczego? Sekret tkwi� nie tylko w subtelno�cipowonienia, lecz tak�e w czym� innym, bliskim, ale nie to�samym z w�chem, o czym ludzieju� od dawna z pasj� dyskutowali. Teraz te� trzyma� si� wybranego kierunku, pewny, �edoprowadzi go on do miejsca, w kt�rym obecnie znajduje si� Sella. Nie umia� wprawdzieokre�li� odleg�o�ci dziel�cej go od tego miejsca, ale nie martwi� si� tym, gdy� Sellaoczekiwa�a go dopiero wieczorem.Przy windzie wiod�cej na dolny poziom nikogo nie by�o. Nie speszy� si� tym, bo zwind� sam potrafi� sobie radzi�. Wskoczy� do kabiny, stan�� na tylnych �apach i nacisn��pazurami trzeci guzik od do�u. Drzwi zamkn�y si� bezszelestnie i winda ruszy�a.Atawistyczny strach przed pu�apk� ogarn�� go na chwil�, ale natychmiast ust�pi�.Na dolnym poziomie by�o tak samo jasno i cicho, jak i na g�rnym, ale �apy Wilkawyczuwa�y lekkie dr�enie gruntu, kiedy w podziemnych tunelach przemyka�y wagony metra,zespo�y pojemnik�w lub pneumotransportery. Ludziom dolny poziom nie wydawa� si�ha�a�liwy, ale Wilk by� innego zdania. Miesi�c sp�dzony w tundrze zrobi� swoje i Wilkowidawa� si� teraz we znaki �oskot i wibracje. Dlatego nie wskoczy� na ta�m� ruchomegochodnika, lecz lawiruj�c mi�dzy przechodniami zag��bi� si� w park. Wybra� t� drog� r�wnie�dlatego, �e w parku nie by�o tych wszystkich g�adkich, spr�ystych, zwierciadlanychnawierzchni, kt�re doskonale s�u�� ludziom, lecz nie bardzo nadaj� si� dla �ap. Piasek jestznacznie lepszy.�ania wysun�a si� zza krzewu i odprowadzi�a go d�ugim spojrzeniem. Wilk nawet si�nie obejrza�. Szanowa� prawa miasta i �ania o tym wiedzia�a.- Hej! - us�ysza� Wilk przebiegaj�c nad brzegiem jeziora. Zatrzyma� si�. Ze szczytuniewysokiej wydmy macha�a na� pi�cioletnia mo�e dziewczynka, drug� r�czk� zgarniaj�c ztwarzy spl�tane pasma w�os�w. Gdy tylko zatrzyma� si�, pobieg�a stromizn� w d�, potkn�asi� i piszcz�c z zachwytu stoczy�a na trawnik.- Witaj, czemu nie odpowiadasz? - wypali�a, wstaj�c i otrzepuj�c spodenki.Obro�a, kt�r� Wilk nosi� na szyi, nie mia�a nic wsp�lnego z prawdziw� obro��. By� totranslator, kt�ry bezd�wi�czne nawet wibracje krtani zwierz�cia t�umaczy� na ludzk� mow�.Urz�dzenie trzeba by�o jednak w��czy�. Wilk dwukrotnie uni�s� �ap�. Dziewczynka rado�niekiwn�a g�ow� i dotkn�a obro�y.- Teraz witaj! - powiedzia� Wilk.- Witaj. - Dziewczynka lekko sepleni�a. Jej zielone oczy p�on�y z niecierpliwo�ci. -B�dziemy si� bawi� w Czerwonego Kapturka - o�wiadczy�a bezapelacyjnym tonem.- W co?- Jaki� ty niepoj�tny! - tupn�a bos� nog�. - B�dziemy si� bawi� w bajk�! CzerwonyKapturek to taka dziewczynka, ona idzie w odwiedziny do babci...Teraz z transalatora wydobywa� si� warkot, poniewa� aparat t�umaczy� s�owa ludzkiena zrozumia�e dla Wilka zestawienia d�wi�k�w.- I kiedy dziewczynka zapyta�a, dlaczego babcia ma takie wielkie z�by, wilk, kt�ryudawa� babci�, powiedzia�: ��eby ci� zje��!�- Zjad�?- Nie... Zjawili si� my�liwi i...Wilk po raz pierwszy s�ysza� t� bajk�. Jej sens s�abo do niego dociera�, ale budzi�niejasn� pami�� czego� zapomnianego, nieprzyjemnego, zepchni�tego na dnopod�wiadomo�ci. Wilk zdecydowanie pokr�ci� g�ow�:- Nie chc�. B�dziemy si� zwyczajnie bawi�.Twarz dziewczynki zachmurzy�a si�, ale nie up�yn�o nawet par� sekund i dzieckogalopowa�o ju� siedz�c na grzbiecie Wilka, kt�ry po chwili delikatnie zrzuci� je na traw�.Dziewczynka ze �miechem z�apa�a go za ogon, a on odwr�ci� si� i gro�nie wyszczerzy� z�by.Teraz d�ugo i zapami�tale tarmosili si�, walczyli, tarzali i zwijali w k��bek. Oboje jednakowopotrafili rozkoszowa� si� zabaw�.Spaceruj�cy w pobli�u staruszek zatrzyma� si� i os�oni� d�oni� oczy.- Siedemdziesi�t lat - pokiwa� g�ow�. - W dniach mojej m�odo�ci... Tak, kt� w dniachmojej m�odo�ci m�g� pomy�le�...Towarzysz�cy mu m�odzieniec nic nie odpowiedzia�. Uwa�a� za zrozumia�e, a wi�cnieciekawe to, �e na �rodku miasta wilk, syn trzeciego pokolenia ucz�owieczonychdrapie�nik�w, bawi si� z dzieckiem i mo�e porozumie� si� z lud�mi. Ide�, kt�ra wywar�aogromne wra�enie na pokolenie starca, uwa�a� za r�wnie banaln� jak twierdzenie, �e dwarazy dwa r�wna si� cztery. Je�eli m�zg cz�owieka jaskiniowego by� biologicznie r�wnowa�nym�zgowi cz�owieka dwudziestego pierwszego wieku, a intelekt mimo to rozwin�� si�niepomiernie od tamtych czas�w, to jest oczywiste, i� m�zg zwierz�t r�wnie� kryje w sobieogromne rezerwy! Po prostu wcze�niej nikt nie zajmowa� si� rozwojem ich intelektu, bo niktnie potrafi� tego, ale teraz, kiedy si� nauczono...Po�egnawszy si� z dziewczynk� Wilk stromym stokiem wbieg� na szczyt pag�rka.Rozejrza� si� i poci�gn�� nosem. Cisza wieczoru mog�a wprowadzi� w b��d cz�owieka, ale ondostrzeg� oczywiste znaki zmiany pogody i teraz by� pewien, �e powietrze przestanie by�spokojne natychmiast po zachodzie s�o�ca. Pobieg� szybciej. Wiatru jeszcze nie by�o, alestrumie� zapach�w wzm�g� si�. Drzewa, trawy, kwiaty pachnia�y inaczej ni� godzin� temu.Nawet stal, tytan, spektrolit - wszystkie te niezliczone materia�y, kt�re wymy�li� cz�owiek -zachowywa�y si� inaczej.Wszystkie zmiany zapach�w by�y znane Wilkowi i jego �wiadomo�� nie bra�a udzia�uw ich analizie. Nag�e odchylenie od normy zmusi�o go do zatrzymania si�.Pachnia�o czym� niezwyk�ym. Zapach nie by� ostry, wr�cz przeciwnie - niezwykles�aby, ale z czym� podobnym Wilk do tej pory si� nie styka�. Zupe�nie niezrozumia�y zapach,zapach, kt�ry nie ma nic wsp�lnego ani z miastem, ani z przyrod�.Poci�gn�� nosem i bez wahania ruszy� ku �awce, na kt�rej siedzia� czterdziestoletnim�czyzna o twarzy smag�ej i ostrej. M�czyzna nieruchomymi oczyma patrzy� na le��ceprzed nim miasto, jakby zamierza� chwyci� je w r�ce.- Czemu si� na mnie gapisz, przyjacielu? - m�czyzna odezwa� si� taknieoczekiwanie, �e Wilk nieco si� zmiesza�. - Wygl�dam na dziwaka, tak? Racja. Odwyk�emod tego wszystkiego - wskaza� r�k� horyzont. - Pi�knie. A ty jak s�dzisz?- Pi�knie - Wilk zgodzi� si� nie tylko z uprzejmo�ci. Ludzie uwa�ali miasto za pi�kne ion r�wnie� tak uwa�a�, cho� jego rozumienie pi�kna nie pokrywa�o si� z ludzkim. Pi�knouto�samia� z celowo�ci�.- No dobra - powiedzia� m�czyzna. - Masz przecie� do mnie spraw�. M�w!Wilk by� zdziwiony, nieznajomy wykaza� przenikliwo�� rzadko spotykan� u ludzi.Obcesowe pytanie, wymaga�o odpowiedzi.- Ma pan przy sobie niezrozumia�e.- Co, co?Wilk u�miechn��by si�, gdyby umia�. Pod�wiadomo�� cz�owieka wyprzedzi�a rozum.P�ki rozum usi�owa� znale�� sens w pytaniu, palce drgn�y tak wymownie, �e Wilk bez truduodtworzy�, co zamierza zrobi� cz�owiek.- Ono jest w g�rnej kieszeni.- To? To masz na my�li?M�czyzna wydoby� przezroczyst� rurk� wype�nion� drobnym piaskiem.- Tak.- Ale niuch! Mo�e wiesz tak�e, co to jest?- Tak i nie. Piasek, ale niezrozumia�y.- Racja, sk�d masz wiedzie�... Ten piasek pochodzi stamt�d - m�czyzna wskaza�palcem niebo. - Z kosmosu, z Syriusza. Rozumiesz? Konkretnie z Szatana, bo tak nazwali�myt� mroczn� i mro�n� planet�. Ale t�czowy piasek... Brylanty w por�wnaniu z nim to po prostuszk�o. Mam racj�? Popatrz, jak opalizuje...Kosmonauta wyci�gn�� szklany korek i wysypa� troch� piasku na d�o�. Uni�s� r�k� dog�ry i patrzy� jak zaczarowany na gr� �wiate� w kryszta�kach. Wilk o ma�o nie parskn��uderzony w nos fal� silnego zapachu. Poza zapachem piasek nie mia� w sobie nicszczeg�lnego. Zwyczajne, matowe, s�abo po�yskuj�ce ziarnka piasku i to wszystko. Od ludziwiedzia� o istnieniu jakiego� niezwyk�ego i pi�knego �wiata kolor�w, ale wcale nie pragn��go pozna�. Ludzie nie czuli wi�kszo�ci zapach�w, dla niego za� nie istnia�y barwy. Przywyk�do takiego stanu rzeczy i nie uwa�a� si� za pokrzywdzonego.Wreszcie cz�owiek oderwa� si� od swojego piasku i jakby co� sobie przypominaj�czapyla�:- Jak ty to zdo�a�e� wyczu� pod szczelnie doszlifowanym korkiem?... Szybkim ruchemwsypa� piasek z powrotem do rureczki, obr�ci� j� par� razy w palcach i schowa�. Jego szerokad�o� spocz�a na g�owie Wilka, twarz p... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony