9015, Big Pack Books txt, 5001-10000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mi�osz Brzezi�skiKieszenie pe�ne czere�ni- Rem? - szepn�a Joanna. - Co zobacz�, kiedy otworz� oczy? - Le�a�a w osmalonym kombinezonie, na pod�odze jednego z laboratori�w unosz�cej si� w kosmosie stacji badawczej UN27 �Europa�. R�ce u�o�y�a pod g�ow�. Spod kr�tko obci�tej grzywki przez prawy policzek, a� do szyi bieg�a ciemna, w�ska smuga, kszta�tem przypominaj�ca ga��zk� paproci.Remigiusz usiad� obok i zagarn�� d�oni� szary proszek rozsypany na pod�odze.- Rozbity pojemnik z kleikiem dla szczur�w... St�, zlew, otwarte drzwi szafki - westchn��. - Nikt si� nie odzywa. Radio te� diabli wzi�li, wiesz?- Mieszanka dla szczur�w ma smak jakby wi�niowo-mi�towy. Pr�bowa�am kiedy� na zaj�ciach z laborki - nadal nie otwiera�a oczu. - Gdyby� zapyta�, strzeli�abym jeszcze, �e nie ma wody, ko�czy si� powietrze, a kosmici ��daj� otwarcia drzwi. Jak katastrofa, to katastrofa.- Woda jest. Co do powietrza - nawet gdyby odci�li dost�p, wystarczy na kilkadziesi�t minut. Do tego czasu kto� nas na pewno znajdzie.- A kosmici? - u�miechn�a si� delikatnie.Otrzepa� d�o� z mieszanki i pog�aska� j� po g�owie.- Kosmici nie przedstawili jeszcze warunk�w. Je�li w og�le jacy� tam s�, nie odezwali si� jak dot�d. - Wodzi� palcem po ciemnej smudze na jej twarzy. - To prawdopodobnie elektryczno��. Bardzo silne wy�adowanie. Pewnie dlatego nic nie pami�tamy.- Hmmm? - J�kn�a, przeci�gaj�c si� pod jego r�k�.- Porazi� nas pr�d - wyja�ni�. - W trakcie eksplozji. Na twarzy masz blizn�. Mo�liwe, �e i ja gdzie�...- Co? - otworzy�a oczy i zacz�a obmacywa� twarz. - W kt�rym miejscu? - Usiad�a.- Mo�e raczej ciemniejsze... - zawaha� si� - Co�. Nie wiem jak nazwa�. �adnie ci, nie przejmuj si�. Potem si� tym zajmiemy. Zwykle po dawce pr�du o takiej mocy, dochodzi do wstecznej amnezji. Pewnie dlatego nie pami�tamy wypadku. Jedynie wyrywki: ogie�, huk, zaryglowanie drzwi.- Nie ma lustra, wi�c musz� ci wierzy� na s�owo - nadal bada�a twarz, nie podejmuj�c tematu wypadku. Wiedzia� co to oznacza.Nagle waln�a pi�ci� w pod�og�, wzbijaj�c tuman z rozsypanego kleiku.- Halo? Jest tam kto? Tu jeste�my!... Dziadowskie mysie �arcie.Odpowiedzia�a jej cisza.***Godzin� p�niej sytuacja niewiele si� zmieni�a. Joanna chodzi�a w t� i z powrotem, dotykaj�c wszystkich �cian i nas�uchuj�c, a Rem zamiata� pod�og� kawa�kiem waty.- Co� nowego w eterze?- Owszem... - nie odrywa�a ucha od drzwi. Kucn�a przy klamce i delikatnie dotkn�a jej czo�em, a potem ustami.Remigiusz parskn��.- Tu jestem, Asiczku, kochanie...- Przesta� - uci�a karc�co. - Klamka tych drzwi jest lodowata. Drugich nie.- Tam jest korytarz i pewnie pr�nia. Za drugimi drzwiami magazynek. Mo�liwe, �e nie uleg� dekompresji, bo ka�de laboratorium ma osobn� trakcj� zasob�w. Mo�liwe, �e nasza jest wci�� ca�a. To chyba dobrze, co?Joanna zmarszczy�a brwi.- Za du�o tego �mo�liwe, �e�. Wejd�my zatem do magazynku.- Nie ma potrzeby ryzykowa�. Zaraz po nas przyjd�.- Ile ju� tu tkwimy? Mo�e tam b�dzie radio...- A mo�e nie? Usi�d� spokojnie. Zajmijmy si� czym�.- Przecie� klamka jest ciep�a.Spojrza� na ni� spod oka.- Pani Joanno - zaintonowa� grubym g�osem - sk�d pani wiedzia�a, �e tam jest bezpiecznie?... C� - teraz nieudolnie na�ladowa� mocny g�os Joanny - Poca�owa�am klamk�...- O, rrrrany. Wystarczy ju�, dobrze? - Odesz�a od drzwi. - Nawet okna nie ma...Zamy�li�a si� na chwil�, a potem doda�a.- Co z ciebie za facet? Za grosz zaradno�ci! Ka�dy inny na twoim miejscu wzi��by si� do jakiego� ratowania z opresji. A ty? Popatrz czym si� zajmujesz.Remigiusz metodycznie zagarnia� z pod�ogi resztki kleiku.***Siedzieli przy pod�wietlanym stole. Joanna przysun�a ma�� p�kat� prob�wk�, do wi�kszej i po�o�y�a obie na sporym kawa�ku waty.- Sprawd�, kotku moj� fur� - mrukn�� Remigiusz, chwyciwszy wi�ksz� prob�wk�. - Wrzucimy na ruszt jakie� party? A potem wiesz... Ty i ja, na kraw�dzi sto�u, wpatrzeni w lampy...Joanna zachichota�a.- A gdzie ten styl, kt�rym mnie tak wczoraj uj��e�? Wiesz, �e z byle kim na wat� nie wsiadam! - Grubsza prob�wka �stan�a� obok bia�ego k��bka. - Jako dziewczynka mia�am zawsze nadziej�, �e m�j pierwszy b�dzie rycerzem i na bia�ym ob�oku...- Uee... - zawodzi� Remigiusz - Faceci nigdy nie byli romantyczni i nie b�d�. Romantyzm, to wymys� nastolatek, �eby doci�gn�� jako� do staro�ci. To si�, kiciuniu, nie kalkuluje. Wsiadaj! Opowiem Ci co jeszcze o tym s�dz�. A w domu mam �adn� kolekcj� wycink�w sportowych, cha cha...- Chyba jednak wol� poszyde�kowa� z mam�.- Nnnooo, nie daj si� prosi�. Zabior� ci� do weso�ego miasteczka - to m�wi�c, Remigiusz dostawi� na stole przewr�cone pude�ko.Gruba prob�wka kierowana r�k� Joanny zn�w znalaz�a si� na wacie.- Dobrze. Weso�e miasteczko mo�e by�. To co chcesz mi teraz powiedzie�?Remigiusz poci�gn�� wat� na wycieczk� po stole.- Liczy si� jedno, male�ka. Facet ma zainwestowa� w kobiet� tyle, �eby nie op�aca�o mu si� szuka� nowej. Wtedy mo�na liczy� na m�sk� wierno��. Kropka.- M�ska wierno��! Nie roz�mieszaj mnie, bo p�kn�! S�ysza�am, �e dla ch�opca, to chluba, kiedy �rwie panienki jak dojrza�e wi�nie�. Gdyby�my my, dziewcz�ta...- Nie chcia�yby�cie, male�ka. Uwierz mi. Seks jest wasz� kart� przetargow�. Nie mo�ecie si� tego pozbawi�.Joanna milcza�a chwil�, a potem krzykn�a piskliwie.- St�j! Zatrzymaj t� wat�! Wyczyta�am, �e kiedy na pierwszej randce pada s�owo seks, nale�y natychmiast zrobi� scen�!- Czekaj, zobacz ju� doje�d�amy - wata zbli�y�a si� do pude�ka. - Sp�jrz... Tunel mi�o�ci - d�o� Remigiusza wprowadzi�a prob�wki do �rodka.- Ciemno... cicho, tylko my, wagonik-�ab�d� i chlupot wody... - m�wi� dalej, hipnotyzuj�cym g�osem.Odchrz�kn�a.- Czyta�am, �e kiedy� zaton�a ��d� podwodna. Radziecka, czy rosyjska ju� wtedy, nie wiem. Nazywa�a si� �Kursk�. Ca�a za�oga zgin�a. Ale przedtem, kiedy le�eli na dnie w lodowatym morzu, w jednym pomieszczeniu, by�o coraz zimniej i coraz wi�cej wody, jeden oficer wyci�gn�� metalow� tabliczk� i wyskroba� po omacku list do �ony. Chyba miesi�c po �lubie byli. Napisa�, �e jest coraz zimniej i ciemniej. �e pisze nie widz�c liter, ale ma nadziej�, �e kto� to znajdzie, odczyta... �e j� kocha... - g�os jej zadr�a� i Rem dopiero teraz zrozumia� co si� dzieje.- Zabieram ci� st�d, kochanie! - wata wyskoczy�a na st� i ruszy�a wioz�c dwie szklane pasa�erki. - Zapomnia�em, �e mia�a� traumatyczne dzieci�stwo... - za�artowa�.Milcza�a z grobow� min�. Oczy mia�a wilgotne.Nagle co� brz�kn�o. Jedna z prob�wek zsun�a si� z waty na zakr�cie i rozprys�a na pod�odze. Remigiusz patrzy� zdziwiony. Prob�wek przeznaczonych do pracy w przestrzeni nie robiono ze zwyk�ego szk�a. Joanna powoli schyli�a si� i zagarn�a najwi�ksze okruchy butem. Potem podnios�a je i wrzuci�a do pude�ka. Na jej d�oni wykwit�a stru�ka krwi.- Licz� czas, Remek - m�wi�a przez zaci�ni�te gard�o. - Strasznie d�ugo ju� tu jeste�my.D�ugo - pomy�la� Remigiusz. Szkolenia w akademii, przygotowanie psychologiczne - fakt, wszystko to uczyni�o ich bardziej wytrzyma�ymi. Ale dzi�ki temu wiedzia� te� co b�dzie si� z nimi dzia�o dalej. Po plecach przebieg� mu nieprzyjemny dreszcz. Zaczyna� si� ba�.***- No to wsad� go sobie w dup�, mo�e zadzia�a? - Joanna rzuci�a ma�e pude�ko z cz�ciami zamiennymi na st�, obok siedz�cego Remigiusza, kt�ry obraca� w d�oniach zepsuty terminal radia. - Zobacz te druty. Mo�e co� z tym... No rusz�e si�, do diab�a! - Unios�a r�ce do g�owy i potar�a w�osy.Nie m�g� nic zrobi�. Albo zepsu�o si� co� w jednostce centralnej, albo usterka by�a na tyle drobna, �e bez sprz�tu w postaci cho�by komputera pomiarowego nie by�o sensu siada� do roboty. Loteria.Tak naprawd� chodzi�o jednak o co innego. Ani razu dot�d nie pad�o jednoznacznie, �e zapewne nikt z pok�adu �Europy� po nich nie przyjdzie. Cho� to ma�o prawdopodobne, wygl�da�o, �e z ponad dwustuosobowej za�ogi prze�yli tylko oni. Albo tych, kt�rzy mieli szcz�cie, los rozsia� po pojedynczych pomieszczeniach. Efekt by� jeden - brak pomocy. Co innego jednak podejrzewa�, a co innego powiedzie� na g�os i przyj�� stan za aktualny. Remigiusz nie chcia� tego robi� i p�aci� za swoj� decyzj� takimi w�a�nie sytuacjami. Wiedzia�, �e dziewczyna b�dzie go podpuszcza�, denerwowa�, obra�a�, by cokolwiek zosta�o w ko�cu powiedziane. Ale to wszystko wci�� by�o niegro�ne w por�wnaniu z piek�em, kt�re mog�oby si� rozp�ta�, gdyby powiedzia� wprost, �e uzna� ich sytuacj� za przegran�.Cho� w rzeczy samej tak w�a�nie by�o.Po laboratorium rozszed� si� zapach wanilii.Od�o�y� radio na p�k� i odwr�ci� si� w kierunku elektrycznej p�yty, �eby zdj�� misk� z paruj�cym kleikiem.- No to jedzmy - postawi� naczynie na �rodku sto�u - Usi�d�, podaj jakie� sztu�ce... Mo�e znajdziesz co� u�ytecznego - powiedzia� spokojnie. By� jej bardziej potrzebny jako falochron, ni� przyjaci�ka do wsp�lnych lament�w.Joanna zakl�a pod nosem i wyci�gn�a z szuflady dwie miarki, kt�re od biedy mog�y s�u�y� za �y�ki. Usiad�a obok i wci�gn�a do nosa wo� kleiku.- Przypali�e� - warkn�a. - Jak tak dalej b�dziesz pichci�, d�ugo... - podnios�a wzrok. Mia�a go. - Zrobi�e� ciep�e jedzenie - szepn�a tonem, w kt�rym tyle samo by�o tryumfu, co rozpaczy. - Dlaczego nie tego powiesz? Chc� us�ysze�, rozumiesz? My�lisz, �e tak �wietnie si� kamuflujesz? - �cisn�a stalow� miark�, a� zbiela�y jej kostki i unios�a j� pionowo, niczym n�.Remigiusz ju� mia� pow...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- 90210.s03e20.HDTV.XviD-LOL .txt, 90210
- 882, Big Pack Books txt, 1-5000
- 886, Big Pack Books txt, 1-5000
- 889, Big Pack Books txt, 1-5000
- 883, Big Pack Books txt, 1-5000
- 888, Big Pack Books txt, 1-5000
- 887, Big Pack Books txt, 1-5000
- 880, Big Pack Books txt, 1-5000
- 897, Big Pack Books txt, 1-5000
- 89, Big Pack Books txt, 1-5000
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ola.pev.pl