9035, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
David BrinTE OCZYprzełożył Krzysztof Sokołowski... więc chcecie porozmawiać o latajšcych spodkach? Wspaniale! Tego się włanie obawiałem!Tak to już bywa zawsze, kiedy Gadatliwy Larry szantażuje mnie tak długo, aż zgodzę się was dopiecić, wy cholerni, niedospani maniacy, a potem wieje na Bimini. Chce, żebym przez dwa tygodnie zadawał wam pytania na temat astronomii i kosmosu... no wiecie, czarne dziury i różne takie... ale pierwszej nocy wszyscy chcš się kłócić na temat tego cholernego UFO...Zaraz, zaraz, spokojnie... oczywicie, typowy ze mnie naukowiec, tkwišcy w Wieży z Koci Słoniowej i marzšcy wyłšcznie o Represjonowaniu Niepokornych Umysłów. Czego tylko sobie życzysz, przyjacielu. Przecież czujesz ten szlachetny pęd, w wyobrani już ruszasz w bój, swobodny jedziec w walce przeciw zamaskowanemu establishmentowi?To się dziw. Ja też marzyłem o kontaktach z obcymi. Tak naprawdę to nawet teraz zajmuję się badaniami...Racja, SETI... Badania Pozaziemskiej Inteligencji... Nie, to nie to samo, co polować na UFO! Osobicie nie wierzę, by ziemię odwiedzili kiedy jacy gocie z najmniejszymi pretensjami do inteligencji...Oczywicie, szanowny panie. Jasne, ma pan szufladę pełnš udokumentowanych przypadków, a może nawet raz i drugi skontaktowali się z panem osobicie? Tak włanie mylałem. Znamy się... moi przyjaciele próbowali studiować te fenomeny". Nad każdš relacjš spędzali miesišce, a w końcu i tak okazywało się, że to balon meteorologiczny, samolot, albo piorun kulisty...Jasne, jasne... No włanie, przyjaciele, ja widziałem piorun kulisty z bliska; mam bliznę na nosie i stopione okulary, którymi mogę wam dowieć z jak bliska. Więc nie próbujcie mi tłumaczyć, że to mit jak te wasze cholerne latajšce spodki!***Wszystkie nasze wysiłki tej nocy powięcilimy Anglii; koło Avebury wygniatalimy złote zboże w równe płaskie kręgi. To wspaniała praca, lassa wiatła na morzu zbóż. Mamy tu wspaniałe kręgi. Jutro ludzie zobaczš je w gazetach i zacznš myleć.A w górze, nad głowami, wisi nasza jasna łód z eteru, oblana przychylnym jej wiatłem Matki-Księżyca. Smukły statek nosi na sobie gładki pancerz zaprojektoany tak, by okrywał go przed oczami miertelnych.Powinni nas widzieć. Ale niezbyt wyranie.Fyrfalcon wzywa nas nagle:- Krawędzie muszš się wyróżniać! Kręgi majš być doskonałe! Niech ci ich naukowcy bredzš o prawach natury"! Zdobędziemy sobie rano nowych wyznawców.Kiedy może nazywalibymy go Królem". Ale przystosowalimy się do dzisiejszych czasów. Tak jest, kapitanie", krzyknęlimy i wzięlimy się do roboty. Gryffinloch, nasza nasłuchiwaczka, mówi ze swej grzędy: Gadajš o nas w ludzkim radio! Chcecie posłuchać! ?Potwierdzamy, pełni radoci. Nienawidzimy ludzkiej techniki bardziej od wszystkiego na tym wiecie, ale kiedy służy nam, jest naczyniem przepełnionym słodkš ironiš.***Pora na drugie pytanie, kolego. Czy wyznawcy UFO aż tak różniš się od nas, astronomów uzbrojonych w teleskopy, szukajšcych znaków życia i przekonanych, że ono musi gdzie tam być? I my, i oni, szukamy czego nowego; marzymy, by to co znaleć...A jednak... dzieli nas kwestia dowodów. Nauka - uczy by spodziewać się... by wymagać... czego poza wspaniałymi tajemniczymi cudami. Jaki jest pożytek z układanki, której nie sposób ułożyć?Jasne, jestem i będę spokojny. Ale nie przestanę wymagać od ; Wszechwiata, by miał choć odrobinę sensu!***Ten chłopak prowadzi nawet szybciej niżby chciał, przelizguje się beztrosko przez zakręty tylko po to, by zaimponować siedzšcej tuż koło niego dziewczynie. Nie musi się aż tak starać! Ma dziewczynę na widelcu! Dziewczyna podjęła decyzję kiedy noc była jeszcze młoda, a teraz siedzi na fotelu pasażera udajšc, że to jš nic nie obchodzi. Słupy telefoniczne migajš jej w oczach w rytmie szaleńczo bijšcego serca.Kabriolet pnie się w górę, zalany księżycowym blaskiem. Nagie kolano dziewczyny muska rękę chłopca; chłopiec wrzuca wyższy bieg. Kaszle, walczšc z siłš starszš niż jego gatunek i skręca niemal zbyt póno; samochód dosłownie frunie ponad przepaciš! Czuję ich. Pożšdanie już go ogłupiło. Oczekiwanie ogłupiło jš.Nie wiedzš, że się zbliżamy.Samochód wjeżdża pod skalny nawis. Chłopak hamuje i obraca się ku dziewczynie. Dziewnicza z nim igra, krótko; wie jak go podniecić. Nic w tym fascynujšcego, nic trudnego. Nadlatujemy zza ich pleców; cieszy nas to zwykłe, proste pożšdanie. Cofamy się, kryjemy tuż pod skalnym nawisem i posuwamy się wzdłuż niego aż znajdujemy się pod ich samochodem.Włšczamy pulsujšce wiatła - najwspanialszš szatę naszego statku. Wzlatujemy.Nikt im nigdy nie uwierzy. Lecz zasiano dzi więcej niż jeden gatunek nasienia.***Jest .takie powiedzenie, które tu doskonale pasuje! Brak dowodów nie jest dowodem braku". No tak, SETI nie złapał sygnałów z tych kilku badanych przez nas gwiazd, ale to nie oznacza przecież, że nikogo tam nie ma!...No... Jasne. Jeli pan nalega, to samo możemy odnieć do UFO...tylko, że przecież SETI badała ten nieogarniony Wszechwiat szukajšc fal radiowych; prawdziwe polowanie na igłę w stogu siana., o ile trudniej jest wyjanić brak jakichkolwiek uczciwych dowodów na lšdowanie UFO na naszej Ziemi? W końcu to maleńka planetka. Jeli były tu jakie stworki, jeli przybyły tak dawno jak twierdzš niektórzy ludzie, to czemu, do cholery, nie zostawiły nic do zbadania, dlaczego brak nam jaki artefaktów o oczywicie kosmicznym pochodzeniu! Żebymy chociaż znaleć, powiedzmy, marsjański odpowiednik butelki po Coca-Coli!***Lecimy teraz nad wschodniš Kanadš, mamy patrol... tworzymy mikroskopijne czasowe singularnoci w przypadkowo wybranych domach i kradniemy portfele, kluczyki do samochodów, domowe drobiazgi. W międzyczasie niektórzy z nas sięgajš w głšb snów pišcych kobiet i mężczyzn; tych, którzy najlepiej poddajš się snom.Pracujemy, a Gryffinloch nagłania audycję radiowš. Bawi nas ta idiotyczna naukowa gadanina o przedmiotach pozostawionych przez obcych". Co za idiotyzm! Nie tworzymy w twardej, nieustępliwej materii!Nigdy w życiu nie trzymałem w dłoni butelki po Coca-coli. Nie możemy dotknšć czego, co zrodziło się w płomieniu. Na-vet te ludzkie dzieci, które kradniemy, by wychować między linami, cierpiš stykajšc się z utajonym ogniem w szkle i metalu. Człowiek wybudował swš próżnš, nowš cywilizację wokół czego tak nędznego! I po co? Przecież miał nas! Czy żelazo potrafi rozgrzać kogo tak, jak my? Ciekawi nas inne ciepło. To, które rozpala serca.***Tak, jasne... Dla tych z was, którzy nie czytajš magazynu Enšuirer, wyjaniam: słuchacz pyta mnie o najsłynniejszš z opowieci na temat UFO... opowieć o statku, który miał rozbić się w Nowym Meksyku tuż po zakończeniu drugiej wojny wiatowej. Przez czterdzieci lat oni" studiowali ten statek, ukryty w Bazie Wojsk Lotniczych Wright-Paterson.Ludzie, czy w zwykłych, szarych obywatelach krew nie wrze aż do dzi! Oto mamy Te Obrzydliwe Władze, po raz kolejny nie dopuszczajšce nas do swych sekretów!Momencik, kolego. Załóżmy, że mamy tu to, co pozostało z rewelacyjnego nadprzestrzennego statku kosmicznego goci z Algerdeberon Szesnacie. Czy ty sam dostrzegasz dzi rewelacyjne technologie rodem z Ohio, przypominajšce jakie, choćby najprostsze, techniki kosmiczne? No, może oprócz automatycznych kas w supermarketach, niech ci będzie.Daj spokój, czyżby nasz budżet wyglšdał tak jak wyglšda, gdyby...Ach, tak. Top secret, tajemnica państwowa? No, to mam " kolejne pytanie. Jak mylisz, kto przez ten cały czas studiował w sekrecie statek Obcych?...rzšdowi inżynierowie? Jasne, jasne. A czy ty kiedy w ogóle spotkałe inżyniera, przyjacielu? To nie pozbawiony twarzy robot z jakiego kretyńskiego filmu; przynajmniej większoć z nich wyglšda zupełnie inaczej. To inteligentni Amerykanie jak ty i ja; majš żony, mężów i dzieci...Ile tysięcy inżynierów pracowałoby nad tym statkiem Obcych od 1948 roku? Wyobra sobie wszystkich tych staruszków grajšcych w golfa, grzebišcych w silnikach samochodów, występujšcych na balach dobroczynnych... i w każdej chwili walczšcych z pokusš wychlapania dziennikarzom najlepszego materiału wszechczasów!Każdy z nich? W dzisiejszej Ameryce? Daj spokój, przyjacielu. Dajmy sobie spokój z tš bzdurš z hangaru 18 i wróćmy do UFO, o to przynajmniej warto się kłócić!***Marzę o tym, by spać z nieba i pokazać temu radiowemu naukowcowi" co to naprawdę znaczy dowód. Zwarzę mleko, które stawiajš na progu jego domu i sprawię, że w nocy będzie cierpiał koszmary. Sprawię, że zginie mu portfel i długopisy.Sprawię...Nic nie sprawię. Dzi już jest nas za mało; me stać nas na samobójcze ryzyko. Nie mam najmniejszej chęci, by nasze złote statki znikły jak rosa w wietle poranka. Fyrfalcon zdecydował: Mogš nas zobaczyć tylko ci, którzy sš w stanie nas zobaczyć. Mogš nas zobaczyć tylko ci majšcy giętkie umysły; umysły wykształcone w starej szkole...Spojrzałem na surowš, nierównš powierzchnię Księżyca. Miejsce naszego wygnania, nasz azyl. I nawet tam cigajš nas oni, ci Nowi Ludzie. Przezroczysta ciana ektoplazy pozostaje po tych z nas, którzy odważyli się stanšć im na drodze. Nauczylimy się wiele tego dnia... nauczono nas, że astronauci w niczym nie przypominajš dawnych argonautów. .Oczy, oczy ich astronautów promieniowały szalonym, sceptycznym blaskiem i nikt się mu nie oparł...***... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony