9051, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Arthur C. ClarkeOGNIE OD WEWN�TRZ- Znalaz�em co� dla ciebie - powiedzia� Karn z min� wa�niaka. - Rzu� okiem na to. - I posun�� w moj� stron� plik dokument�w, a ja po raz nie wiadomo kt�ry postanowi�em prosi�, �eby go przenie�li gdzie indziej. A jak nie jego, to mnie.- O co chodzi? - spyta�em niech�tnie.- Raport miejskiego doktora Matthewsa, adresowany do ministra nauki. - Machn�� mi tym przed nosem. - We� i przeczytaj!Bez wielkiego zapa�u zacz��em przerzuca� te papiery. Po chwili spojrza�em na niego i burkn��em: - Mo�liwe, �e si� tym razem nie mylisz. - Nie odezwa�em si� wi�cej, a� przeczyta�em do ko�ca...�Szanowny Panie Ministrze (brzmia� pocz�tek listu). Wype�niaj�c Pa�skie polecenie zdaj� niniejszym spraw� z eksperyment�w prof. Hancocka, kt�re przynios�y tak nieoczekiwane i rewelacyjne wyniki. Na skutek po�piechu nie mog�em nada� temu pismu bardziej urz�dowej formy, tote� przesy�am Panu po prostu brulion.Poniewa� z pewno�ci� wiele innych spraw te� zaprz�ta Pa�sk� uwag�, mo�e streszcz� pokr�tce dzieje naszych kontakt�w z profesorem Hancockiem. Do r. 1955 prof. Hancock pe�ni� na Uniwersytecie Brendo�skim obowi�zki kierownika Katedry Urz�dze� Elektrycznych im. Kelvina, po czym otrzyma� bezterminowy urlop na prowadzenie bada� naukowych. Wsp�pracownikiem jego zosta� w�wczas nie�yj�cy dzi� dr Clayton, niegdy� naczelny geolog w Ministerstwie Energetyki. Ich po��czone prace badawcze finansowane by�y dotacjami z Funduszu Paula oraz Towarzystwa Kr�lewskiego.Profesor zamierza� rozwin�� sonar jako metod� szczeg�owych bada� geologicznych. Sonar jest, jak Panu wiadomo, akustycznym odpowiednikiem radaru, wprawdzie mniej znanym, za to o kilka milion�w lat starszym, jako �e nietoperze pos�uguj� si� nim z powodzeniem dla wykrywania w ciemno�ci nocnej owad�w i przeszk�d. Prof. Hancock zamierza� wysy�a� impulsy d�wi�kowe o du�ej mocy w g��b Ziemi, a nast�pnie odtwarza� na podstawie odbitego echa obraz tego, co si� tam znajduje. Obraz uzyskiwany by�by rta ekranie lampy oscyloskopowej, ca�e za� urz�dzenie opiera� si� mia�o na zasadzie podobnej do radaru, u�ywanego w lotnictwie do obserwowania Ziemi przez warstw� chmur.W r. 1957 dwaj badacze osi�gn�li cz�ciowe wyniki, ale wyczerpali posiadane fundusze. Z pocz�tkiem r. 1958 zwr�cili si� bezpo�rednio do rz�du o dalsze kredyty. Dr Clayton podkre�li� olbrzymi� warto�� urz�dzenia, umo�liwiaj�cego uzyskanie pewnego rodzaju rentgenogram�w wn�trza skorupy ziemskiej, a minister energetyki przekaza� to podanie nam, z g�ry zaopatrzywszy je w swoj� akceptacj�. Na kr�tko przedtem opublikowane zosta�o sprawozdanie Komitetu Bernalowskiego, w zwi�zku z czym zale�a�o nam bardzo na jak najszybszym za�atwieniu spraw, aby unikn�� dalszych ewentualnych zarzut�w. Natychmiast wi�c uda�em si� do prof. Hancocka i sporz�dzi�em raport, kt�ry wypad� pozytywnie: w kilka dni p�niej wyp�acili�my na konto S/543A/68 pierwsz� rat� dotacji.Odt�d obserwowa�em nieustannie przebieg bada�, przyczyniaj�c si� do nich poniek�d w charakterze doradcy technicznego.Aparatura s�u��ca do eksperyment�w jest skomplikowana, ale zasady jej dzia�ania proste. Bardzo kr�tkie, ale nadzwyczaj silne impulsy ultrad�wi�kowe wytwarzane s� przez specjalny wiruj�cy nadajnik, zanurzony w ci�kim p�ynie pochodzenia organicznego. Powsta�a wi�zka drga� przenika w g��b Ziemi. Wprowadzaj�c nader pomys�owy wk�ad op�niaj�cy, kt�rego opisu nie mog� przytoczy�, uzyskujemy mo�no�� dowolnego wybierania echa z pewnej okre�lonej g��boko�ci, po czym otrzymujemy ju� normalny obraz badanych warstw na ekranie lampy oscyloskopowej.Kiedy po raz pierwszy zetkn��em si� z prof. Hancockiem, jego aparat by� jeszcze do�� prymitywny, ale ju� i ten aparat potrafi� wykaza�, jakie jest rozmieszczenie ska� do g��boko�ci oko�o stu metr�w; widzieli�my te� na nim ca�kiem wyra�nie cz�� linii kolejowej Bakerloo, kt�rej tunel przebiega w pobli�u laboratorium, Sukces profesora opiera� si� w znacznej mierze na du�ej intensywno�ci wysy�anych przez niego impuls�w ultrad�wi�kowych; niemal od samego pocz�tku by� on w stanie uzyskiwa� moc rz�du setek kilowat�w, kt�r� prawie w ca�o�ci emitowano w g��b Ziemi. Niebezpiecznie by�o przebywa� w pobli�u nadajnika. Zauwa�y�em te� wok� niego silne rozgrzewanie si� gruntu. Dziwi�a mnie troch� obfito�� ptak�w w okolicach laboratorium, ale wkr�tce odkry�em, �e s� one zwabiane przez setki martwych robak�w, kt�re le�� na powierzchni.W momencie �mierci doktora Claytona, tj. w roku 1960, urz�dzenie pracowa�o z moc� powy�ej jednego megawata i uzyskiwano dzi�ki niemu do�� wyra�ne obrazy warstw le��cych na g��boko�ci do p�tora kilometra.Dr Clayton zd��y� jeszcze por�wna� otrzymane wyniki z tym, co m�wi�y dane geograficzne, i udowodni� ponad wszelk� w�tpliwo��, �e wyniki te s� pe�nowarto�ciowe.�mier� doktora Claytona w wypadku samochodowym by�a wielk� tragedi�. Wywiera� on zawsze pewien wp�yw stabilizuj�cy na prof. Hancocka, kt�ry sam nie interesowa� si� zbytnio praktycznym zastosowaniem swoich osi�gni��. Zauwa�y�em niebawem, �e punkt widzenia profesora uleg� wyra�nej zmianie, a w kilka miesi�cy p�niej profesor zwierzy� mi si� ze swoich nowych ambicji. Stara�em si� go nam�wi�, aby opublikowa� wyniki dotychczasowych bada� (wyda� ju� ponad 50 ty�. funt�w i Komisja Kontroli Finansowej zn�w si� nam zaczyna�a dawa� we znaki), ale profesor poprosi� jeszcze o ma�� zw�ok�. S�dz�, �e najlepiej wyja�ni� jego punkt widzenia, cytuj�c jego w�asne s�owa, kt�re zapami�ta�em bardzo dok�adnie, poniewa� wypowiedziane zosta�y ze szczeg�ln� emfaz�.- Czy zastanawia� si� pan kiedy - rzek� prof. Hancock - czym w�a�ciwie jest wn�trze Ziemi? Nasze kopalnie i studnie zaledwie drasn�y jej powierzchni�. To, co le�y g��biej, jest mniej znane ni� druga strona Ksi�yca. Wiemy, �e g�sto�� Ziemi jest nadspodziewanie du�a: znacznie wi�ksza, ani�eli by na to mog�y wskazywa� ska�y i gleby tworz�ce jej skorup�. J�dro mo�e by� jednolit� mas� metalu, ale nie mieli�my dotychczas sposobu, aby si� czegokolwiek dowiedzie� w tej kwestii. Na g��boko�ci zaledwie pi�tnastu kilometr�w ci�nienie musi wynosi� oko�o pi�ciu ton na centymetr kwadratowy, je�li nie wi�cej, a temperatura - setki stopni. Co si� mo�e dzia� w samym centrum, nie da si� nawet ogarn�� wyobra�ni�: ci�nienie musi tam wynosi� tysi�ce ton na centymetr. Dziwnie jest pomy�le�, �e za kilka lat dotrzemy, by� mo�e, do Ksi�yca i nawet kiedy dolecimy do gwiazd, wci�� b�dziemy r�wnie dalecy od tego piek�a, kt�re si� znajduje w odleg�o�ci zaledwie sze�ciu tysi�cy kilometr�w pod naszymi stopami... Obecnie mog� uzyska� czytelne echo z g��boko�ci trzech kilometr�w, ale w ci�gu kilku miesi�cy spodziewam si� powi�kszy� moc nadajnika do dziesi�ciu megawat�w. Przypuszczam, �e wtedy jego zasi�g wzro�nie do pi�tnastu kilometr�w; i nie mam wcale zamiaru na tym poprzesta�.Jego s�owa zrobi�y na mnie wra�enie. Mimo to by�em nastawiony raczej sceptycznie.- Wszystko to pi�knie - odpar�em - ale przecie� im g��biej pan si� zapu�ci, tym mniej b�dzie do zobaczenia. Takie ci�nienie wyklucza mo�liwo�� istnienia jaski�, wi�c po kilku kilometrach b�dzie ju� tylko jednostajna masa, tyle �e coraz g�stsza i g�stsza.- Mo�liwe - zgodzi� si� profesor. - Mimo to niejedno mog� wywnioskowa� cho�by z samego sposobu przenikania. Zreszt� zobaczymy.Dzia�o si� to cztery miesi�ce temu; a wczoraj ogl�da�em wynik tych bada�. Kiedy przyby�em na jego zaproszenie do pracowni, profesor by� wyra�nie podniecony, ale nie by�em w stanie odgadn��, co odkry�, je�li cokolwiek odkry�. Pokaza� mi swoj� ulepszon� aparatur� i wydoby� zanurzony zwykle w p�ynie odbiornik. Czu�o�� mikrofon�w by�a teraz o wiele wi�ksza i ju� samo to podwoi�o zasi�g, niezale�nie od wzrostu mocy nadajnika. Dziwnie by�o ogl�da� obracaj�c� si� powoli stalow� konstrukcj� i u�wiadamia� sobie, �e bada ona w tej chwili rejony pomimo blisko�ci na zawsze niedost�pne dla cz�owieka.Kiedy�my weszli do kabiny z urz�dzeniem obserwacyjnym, profesor by� dziwnie milcz�cy. W��czy� nadajnik i chocia� znajdowa� si� on pi��dziesi�t metr�w od nas, poczu�em przykre mrowienie. Potem ekran oscyloskopu za�wieci� i obracaj�cy si� z wolna promie� narysowa� tyle razy ju� widziany przeze mnie obraz. Ale znacznie ostrzejszy dzi�ki zwi�kszonej mocy i czu�o�ci urz�dzenia. Operuj�c regulatorem g��boko�ci nastawi�em aparat na tunel metra, doskonale widoczny w postaci ciemnej smugi na �wiec�cym blado ekranie. Kiedy tak patrzy�em, smu�ka wype�ni�a si� nagle jak gdyby mg�� i zrozumia�em, �e widz� przeje�d�aj�cy poci�g.Po chwili zacz��em opuszcza� si� g��biej.Chocia� widzia�em ten obraz wiele razy, wra�enie by�o zawsze niesamowite: obserwowa�em nap�ywaj�ce na mnie �wietliste masy i wiedzia�em, �e s� to zagrzebane g��boko od�amy skalne, prawdopodobnie gruz lodowcowy sprzed pi��dziesi�ciu tysi�cy lat. Dr Clayton opracowa� map�, wed�ug kt�rej mogli�my teraz identyfikowa� kolejno r�ne warstwy. Po nied�ugim czasie ujrza�em, �e gleby namu�owe pozosta�y nade mn� i �e zag��biam si� w ogromn� nieck� gliny, kt�ra zbiera w sobie i przechowuje ca�y zapas wody, dost�pny studniom artezyjskim naszego miasta. Wkr�tce zacz��em si� pogr��a� w skalne pod�o�e, przesz�o kilometr pod powierzchni�.Obraz by� ci�gle, wyra�ny i jasny, chocia� widzia�em niewiele, bo struktura gruntu niewiele si� zmienia�a. Ci�nienie dochodzi�o do tysi�ca atmosfer: wkr�tce stanie si� niemo�liwe istnienie jakiegokolwiek wydr��enia, bo nawet ska�a zacznie by� p�ynna. Spada�em kilometr za kilometrem, ale ju� jedynie blada mgie�ka przep�ywa�a po ekranie, z rzadka tylko czym� przerywana, kiedy echo wraca�o od �y�y jakiego� g�stszego minera�u. Zdarza�y si� one tym rzadziej, im g��biej, albo mo�e sta�y si� ju� tak drobne, �e zupe�nie niedostrzegalne.Skala widzianego obrazu by�a oczywi�cie coraz mniejsza... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony