9052, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Arthur C. ClarkePASO�YT- Nic nie mo�esz dla mnie zrobi� - rzek� Connolly. - Absolutnie nic. I nie musisz za mn� �azi�.Odwr�cony ty�em do Pearsona, patrzy� w dal, na b��kitne wody, za kt�rymi le�a�y W�ochy. Po lewej stronie sta�a na kotwicy flotylla rybacka, a dalej zachodzi�o wspania�e �r�dziemnomorskie s�o�ce, oblewaj�c czerwieni� morze i l�d. Lecz nawet w najmniejszym stopniu �aden z m�czyzn nie zdawa� sobie sprawy z otaczaj�cego ich zewsz�d pi�kna.Pearson wsta�, wyszed� z zacienionego ogr�dka ma�ej kawiarenki i znalaz� si� w uko�nych promieniach s�o�ca. Podszed� do Connolly�ego, kt�ry sta� przy murku nad urwiskiem. Stara� si� do niego za bardzo nie zbli�a�, Connolly bowiem, cho�by w najlepszym humorze, nie lubi� by� dotykany. A teraz, wskutek swej obsesji, cokolwiek j� spowodowa�o, sta� si� w dw�jnas�b dra�liwy.- Pos�uchaj, Roy - nalega� Pearson. - Przecie� od dwudziestu lat jeste�my przyjaci�mi i powiniene� wiedzie�, �e tym razem ci� nie zostawi�. A poza tym...- Wiem, obieca�e� Ruth.- A dlaczeg� mia�bym nie obiecywa�? Ostatecznie to twoja �ona i ma prawo wiedzie�, co si� sta�o.Przerwa�, uwa�nie dobieraj�c s��w..- Ona si� martwi, Roy. Bardziej ni� gdyby chodzi�o o jak�� kobiet�.Chcia� doda� �zn�w�, ale si� powstrzyma�.Connolly zdusi� papierosa na niskim granitowym murku i cisn�� niedopa�ek daleko w morze. Niewielki bia�y walec kr�ci� si� w powietrzu i kozio�kowa�, zanim wpad� do wody trzydzie�ci metr�w ni�ej. Connolly zwr�ci� twarz do przyjaciela.- Przykro mi, Jack - powiedzia�.W�wczas Pearsonowi mign�a dobrze znana mu osoba, o kt�rej wiedzia�, �e tkwi gdzie� g��boko w tym obcym cz�owieku stoj�cym obok niego.- Wiem, �e pragniesz mi pom�c, i doceniam to. Ale nie chc�, �eby� za mn� szed�. To tylko pogorszy spraw�.- Przekonaj mnie, to sobie p�jd�.Connolly westchn��.- Nie m�g�bym, ci� bardziej przekona� ni� tego psychiatr�, na kt�rego mnie nam�wi�e�. Biedny Curtis! Mia� tyle dobrych ch�ci. Przepro� go w moim imieniu, dobrze?- Nie jestem psychiatr� i z niczego nie pr�buj� ci� wyleczy�... cokolwiek by to by�o. Je�li chcesz postawi� na swoim, wolna wola. Ale uwa�am, �e powinni�my wiedzie�, co si� sta�o, �eby m�c stosownie post�powa�...- I za�atwi� mi wariackie papiery?Pearson wzruszy� ramionami. Zadawa� sobie pytanie, czy Connolly przejrza� jego udawan� oboj�tno�� i domy�la si� prawdziwego powodu, kt�ry tak skrz�tnie ukrywa�. Teraz, kiedy ju� wszelkie pr�by zawiod�y, nie pozostawa�o mu nic innego, jak tylko machn�� na wszystko r�k�.- Nie to mia�em, na my�li. Idzie o bardziej praktyczne sprawy. Chcesz tu pozosta� na zawsze? Nawet na Syrene nie mo�na �y� bez pieni�dzy.,- W willi Clifforda Rawnsleya mog� przebywa� tak d�ugo, jak mi si� tylko spodoba. Rozumiesz, by� przyjacielem mojego ojca. Teraz nie mieszka w niej nikt, poza s�u�b�, a ona mi nie przeszkadza.Connolly odwr�ci� si� od murku, o kt�ry si� opiera�.- Id� na wzg�rze, zanim si� �ciemni - rzek�.S�owa te wypowiedzia� osch�ym tonem, jednak Pearson zrozumia�, �e nie zosta� sp�awiony. Mo�e wi�c za nim i��, je�li chce; �wiadomo�� tego sprawi�a mu satysfakcj� - po raz pierwszy od momentu odnalezienia Connolly�ego. By�o to drobne zwyci�stwo, ale bardzo mu potrzebne.Maszerowali - pod g�r� w milczeniu; w istocie Pearsonowi ledwie by starczy�o tchu na rozmow�. Connolly bowiem narzuci� tak ostre tempo, jak gdyby �wiadomie chcia� si� zm�czy�. Pod nimi le�a�a wyspa: bia�e miasteczka w zacienionych dolinach wygl�da�y niczym duchy, male�kie lodzie rybackie po ca�odziennej pracy by�y ju� w porcie. A wszystko otacza�o ciemne morze.Kiedy Pearson dogoni� przyjaciela, Connolly siedzia� przed kapliczk�, kt�r� pobo�ni wyspiarze zbudowali w najwy�szym punkcie Syrene. Za dnia w miejscu tym przebywaj� jury�ci, fotografuj�c si� wzajemnie i podziwiaj�c szeroko reklamowane uroki wyspy, lecz teraz by�o tu pusto. Connolly ci�ko dysza� ze zm�czenia, ale twarz, mia� spokojn� i w tej chwili wygl�da�, jakby nic go nie trapi�o. Na moment zapomnia� o k�opotach i u�miecha� si� do Pearsona niemal tak zara�liwie jak dawniej.- On nie znosi wysi�ku fizycznego, Jack. Wtedy zawsze znika.- A co to za on? - spyta� Pearson. - Nie zapominaj, za jeszcze nas nie przedstawi�e�.Connolly u�miechn�� si� na te pr�by �art�w, a potem twarz mu nagle spochmurnia�a.- Powiedz mi, Jack - zacz�� - czy ja mam wybuja�� fantazj�?- Nie, ca�kiem przeci�tn�. Z pewno�ci� ja mam wi�cej wyobra�ni. Connolly wolno pokiwa� g�ow�.- To prawda, Jack, b�dzie ci wi�c �atwiej mi uwierzy�. Widzisz, jestem pewien, �e nigdy bym nie wymy�li� tej istoty, co mnie prze�laduje. On naprawd� istnieje. To nie �adne paranoiczne halucynacje, jak by to powiedzia� doktor Curtis.- Pami�tasz Maud White? To wszystko zacz�o si� od niej. Pozna�em j� na przyj�ciu u Davida Treseotta, jakie� sze��, tygodni temu. Akurat pok��ci�em si� z Ruth i mia�em ju� tego do��. Oboje byli�my nie�le wstawieni, a poniewa� ja zosta�em w mie�cie, pojechali�my do mnie.Pearson u�miechn�� si� w duchu. Biedny Roy! Zawsze to samo - chocia� najwyra�niej nie zdaje sobie z tego sprawy. Ka�da przygoda by�a dla niego mn� - ale wy��cznie dla niego. Wieczny Don Juan, ci�gle szukaj�cy, stale rozczarowany, bo to, czego pragnie, mo�na znale�� tylko w ko�ysce lub w grobie; nigdy mi�dzy nimi.- Przypuszczam, �e b�dziesz si� �mia� z tego, co mnie tak wyko�czy�o... banalna sprawa, ale wystraszy�em si� jak jeszcze nigdy w �yciu. Najzwyczajniej podszed�em do barku, �eby przygotowa� drinki, co robi�em ze sto razy. Dopiero kiedy poda�em szklank� Maud, zorientowa�em si�, �e nape�ni�em trzy. Zrobi�em to tak naturalnie, �e w pierwszej chwili nie zda�em sobie z tego sprawy. Potem niespokojnie rozejrza�em si� po pokoju w poszukiwaniu tej trzeciej osoby... ale ju� wtedy mia�em jak�� dziwn� pewno��, �e tam jej nie ma. No i oczywi�cie nie by�o. W og�le nigdzie jej nie by�o w �wiecie zewn�trznym... kry�a si� w g��bi mojego umys�u...Wiecz�r by� bardzo cichy, tylko z jakiej� kafejki w miasteczku u st�p wzg�rza unosi�a si� w niebo cienka stru�ka muzyki. �wiat�o wschodz�cego ksi�yca po�yskiwa�o na powierzchni morza; w g�rze rysowa�a si� w ciemno�ci sylwetka krzy�a. Na horyzoncie ja�nia�a gwiazda przewodniczka Wenus, pod��aj�ca za s�o�cem na zach�d.Pearson czeka�, nie ponaglaj�c Connolly�ego, kt�ry wyra�a� si� jasno i sensownie, cho� opowiadana przeze� historia by�a dziwna. W �wietle ksi�yca jego twarz wygl�da�a na ca�kiem spokojn�, cho� m�g� to by� spok�j, kt�ry niesie ze sob� pogodzenie si� z pora�k�.- Z tego, co sta�o si� potem, pami�tam tylko �e ockn��em si� w ��ku, a Maud wyciera�a mi twarz g�bk�. Porz�dnie si� wystraszy�a: straci�em przytomno�� i padaj�c paskudnie rozci��em sobie czo�o. Doko�a by�o mn�stwo krwi, ale to g�upstwo. Najbardziej przera�a�a mnie my�l, �e zwariowa�em. Teraz, kiedy znacznie bardziej przera�a mnie fakt, �e jestem zdr�w na umy�le, mo�e si� to wydawa� zabawne.- Gdy odzyska�em przytomno��, by� on i od tego czasu jest ci�gle. Uda�o mi si� jako� pozby� Maud... nie bez trudno�ci... i pr�bowa�em dociec, co si� sta�o. Powiedz mi, Jack, czy wierzysz w telepati�?Nag�e pytanie zaskoczy�o Pearsona.- Jako� nigdy szczeg�lnie si� nad tym nie zastanawia�em, ale to co m�wisz, brzmi raczej przekonywaj�co. Chcesz powiedzie�, �e kto� czyta w twoich my�lach?- To by�oby zbyt proste. Opowiadam ci o rzeczach, kt�re odkrywa�em bardzo powoli... zwykle podczas snu albo kiedy by�em lekko wstawiony. Mo�esz powiedzie�, �e to pozbawia dowody wszelkiej warto�ci, ale ja tak nie uwa�am. Pocz�tkowo tylko w ten spos�b mog�em pokona� barier� dziel�c� mnie od Omegi... p�niej ci powiem, dlaczego tak go nazwa�em. Lecz teraz nie ma �adnych przeszk�d: wiem, �e przez ca�y czas jest i czeka, a� zmyli moj� czujno��. W dzie� i w nocy, na trze�wo i po pijanemu, mam �wiadomo�� jego obecno�ci. W takich chwilach jak ta jest spokojny i obserwuje mnie k�tem oka. Mam tylko nadziej�, �e zm�czy go to czekanie i p�jdzie sobie szuka� jakiej� innej ofiary.G�os Connolly�ego, dotychczas spokojny, nagle omal si� nie za�ama�.- Spr�buj sobie wyobrazi�, jak straszne jest takie odkrycie, kiedy dowiadujesz si�, �e cokolwiek robisz, wszystkie my�li czy pragnienia, jakie przemkn� ci przez g�ow�, dzielisz z kim� innym, kto to wszystko obserwuje. Oczywi�cie dla mnie oznacza�o to koniec normalnego �ycia. Musia�em opu�ci� Ruth i nawet nie mog�em jej powiedzie� dlaczego. Na domiar z�ego Maud urz�dzi�a sobie na mnie polowanie. Nie dawa�a mi spokoju, bombarduj�c listami i telefonami. To by�o piek�o. Nie mog�em walczy� z obiema, wi�c uciek�em. My�la�em, �e na Syrene, jak nigdzie indziej, on si� czym� zainteresuje i da mi spok�j.- Teraz rozumiem - powiedzia� cicho Pearson. - A wi�c o to mu idzie. Taki telepatyczny podgl�dacz... ju� nie wystarcza mu samo przypatrywanie si�...- Widz�, �e nabijasz si� ze mnie - rzek� Connolly bez urazy. - Nie mam nic przeciwko temu; jak zwykle bardzo �adnie to podsumowa�e�. Up�yn�o sporo czasu, nim zda�em sobie spraw�, na czym polega jego gra. Kiedy min�� pierwszy szok, pr�bowa�em logicznie przeanalizowa� sytuacj�. Przemy�la�em sobie wszystko od pierwszej chwili, gdy tylko to zauwa�y�em, i ostatecznie doszed�em do wniosku, �e to nie by�a nag�a inwazja mojego umys�u. On tam tkwi� od lat, tak dobrze ukryty, �e nawet si� tego nie domy�la�em. Wiem, �e b�dziesz si� z tego �mia�, tak dobrze mnie znaj�c, ale nigdy nie czu�em si� ca�kiem swobodnie w towarzystwie kobiety, nawet w�wczas, gdy si� z ni� kocha�em, i teraz rozumiem dlaczego. Omega by� zawsze obecny - dzieli� moje uczucia, rozkoszowa� si� tym, czego nie m�g� prze... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony