9184, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bogdan Dzier�awaUtopek z Wielopola� Ksi��ka ta cerom mojim dedykuj�, co by si� naszyj godki niy wyparly. Tak se i przi tym rachuj� keby jom roz za czas swojim wnukom otwarly. Jak ju� otworzom, to ly� poczytajom, pomy�lom przi tym o starziku, potym se powspominajom co kiejsik dziolo si� w Rybniku. "AutorPrzedmowa: Jan MiodekProjekt ok�adki i ilustracje: Krzysztof ChrystowskiRedaktor techniczny: Henryk Skupie�Wydano staraniem Drukarni OldprintOpowiadania zamieszczono pierwotnie w Tygodniku Samorz�dowym �Gazeta Rybnicka"Drukarnia Oldprint H. Skupie� & St. Pidek s.c. 44-240 �ORY ul. Fabryczna l Oa tel./fax(0-36)344-311� Copyright by Bogdan Dzier�awa � Illustration by Krzysztof ChrystowskiISBN 83-901641-4-0PrzedmowaJu� na niejednym spotkaniu i w niejednym li�cie pytano mnie, dlaczego tak cz�sto m�wi� w swej telewizyjnej �Ojczy�nie polszczy�nie" o gwarach, dlaczego - co nietrudno zauwa�y� - jestem ich gor�cym mi�o�nikiem.M�j sentyment do ludowych odmian j�zyka ma na pewno pod�o�e osobiste. Dzieci�stwo i lata szkolne sp�dzone w Tarnowskich G�rach, a wi�c na obszarze s�yszanej na co dzie� gwary g�rno�l�skiej, to okres pierwszych fascynacji lingwistycznych, kt�rych �r�d�em by�a w�a�nie, jak to si� okre�la fachowo, podw�jna kompetencja j�zykowa, czyli ci�g�e przechodzenie z j�zyka literackiego na gwar� i na odwr�t. Do dzi� zreszt� traktuj� ka�d� gwar� jako jeden z wariant�w stylistycznych, po kt�ry warto si�gn�� w odpowiedniej sytuacji �yciowej. Wy nie wiecie, co to za przyjemno��, kiedy mo�na wr�ci� do gwary w czasie spotka� z kolegami z dzieci�stwa - m�wi� m�odzie�y we Wroc�awiu, w Jeleniej G�rze, w Wa�brzychu, a wi�c na Ziemiach Zachodnich, gdzie m�odzi ludzie m�wi� tylko polszczyzn� og�ln�.O emocjonalno-stylistycznej sile gwary dobrze zreszt� wiedz� najwi�ksi mistrzowie s�owa, jak chocia�by wywodz�cy si� z Podhala ks. prof. J�zef Tischner, z upodobaniem nasycaj�cy swe wypowiedzi mow� g�ralsk�. O ile� ubo�sza by�aby w og�le literatura pi�kna bez utwor�w w ca�o�ci napisanych gwar� b�d� nasyconych gwarowymi elementami stylizacyjnymi (Przerwa-Tetmajer, Orkan, Reymont, Morcinek, Redli�ski).Ale gwary to przede wszystkim skarbnica archaizm�w j�zykowych, gramatycznych skamielin, z kt�rych odczyta� mo�na poszczeg�lne etapy rozwoju j�zyka narodowego. I zn�w warto tu przytoczy� wielkich mistrz�w s�owa, kt�rzy cz�sto si�gaj�po gwar�, by osi�gn�� stylizacyjny sztafa� historyczno�ci (z pok�ad�w gwary podhala�skiej skorzysta� na przyk�ad Henryk Sienkiewicz w �Krzy�akach", by przybli�y� czytelnikom polszczyzn� XV stulecia).Za jedn� z najbardziej archaicznych nale�y uzna� mow� �l�sk�. Zachowa�o si� w niej do dzi� wiele cech, kt�re zanik�y w polszczy�nie og�lnej. I tak np. sp�g�oska �rz", kiedy� mi�kka, a dzi� twarda, na �l�sku wymawiana jest tak jak w staropolszczy�nie: prziszed�, grziby, krziwy, pokrziwa. W typowo �l�skich formach s�o�y�, �lazie, slecie�, sle��, sjecha� przetrwa� pierwotny bezd�wi�czny przedrostek � s-", dopiero p�niej wymawiany jako �z-" (z�o�y�, z�azi�, zlecie�, zle��, zjecha�). Archaiczn� posta� maj� przymiotniki w stopniu wy�szym: drogszy, dugszy, lekszy - z zachowanymi tematami form podstawowych dr�g-, d�ug-, �ekk-. Archaizmami fonetycznymi s� postacie ga�ba i czaka�. A ile� tu pi�knych archaizm�w wyrazowych, dochowanych w nienaruszonym stanie staropolskim: zdrzad�o (lustro), cedzidko (sitko), gon (polowanie), kiszka (kwa�ne, zsiad�e mleko), gibko (szybko), ojko, oje (dyszel). Czas przesz�y typu robi�ech, widzio�ech, czyli pras�owia�ski aoryst z ko�cowym � -ch ", a nie � -m " (robi�em), znany by� u pisarzy szesnastowiecznych, pochodz�cych z Ma�opolski i ze �l�ska. Z literackiego j�zyka wyszed� z u�ycia w wieku XVII, ale w gwarze �l�skiej i podhala�skiej jest znany do dzi�. R�wnie dawny jest dope�niacz rzeczownik�w �e�skich mi�kkotematowych (ze ziymie, z prace - �z ziemi", �z pracy"). Zaiste - to �j�dro polskiej mowy, to j�zyk Rej�w i Kochanowskich!" (s�owa Aleksandra Briicknera o mowie �l�skiej).Te i inne skamieliny polskiej mowy znale�� mo�na w �Utopku z Wielopola" - ksi��ce wyj�tkowego czaru j�zykowego i niezwyk�ego autentyzmu regionalnego, napisanej gwar� okolic Rybnika, najpi�kniejsz� w moim odczuciu gwar� ca�ego dialektu �l�skiego. Jej autorem jest mistrz nad mistrze - Bogdan Dzier�awa, laureat pierwszego konkursu �Po naszemu, czyli po �l�sku", zorganizowanego w roku 1993 przez katowick� Rozg�o�ni� Polskiego Radia, cz�owiek, kt�rego osobowo�ci� prawdziwie si� zachwyci�em. Jej bogat� cz�ci� dzieli si� on ze swymi czytelnikami, wprowadzaj�c ich w nastr�j poda� ludu �l�skiego. Pod pi�rem Bogdana Dzier�awy o�ywa �wiat straszk�w, diob��w, klynkanic, po�ednic, skarbnik�w i utopc�w - �wiat niby tajemniczy i straszny, a przecie� dziwnie oswojony, tutejszy, bliski... Bo te� ostatecznie bije z niego ciep�o i swojsko�� w�a�nie, kt�rej �r�de� upatrywa� trzeba przede wszystkim w warstwie j�zykowej ksi��ki.Jan MiodekOd autoraKsi��ka, kt�r� drodzy czytelnicy maj� przed sob� napisana gwar�, powsta�a w spos�b szczeg�lny. Polskie Radio Katowice, og�osi�o w 1993 roku konkurs pt. �Po naszemu, czyli po �l�sku". Inicjatorami tego konkursu byli redaktorzy: Pani Maria Pa�czyk i Maciej Bakes. Wzi��em udzia� w tym konkursie i doszed�em do fina�u. Wyg�osi�em monolog u�o�ony przeze mnie o utopku pt. �Bonclok". Podobn� histori� us�ysza�em w dzieci�stwie od mojej babci Marii Cwo�ek, �l�zaczki z krwi i ko�ci. W tym to konkursie, w kt�rego jury zasiadali: prof. Jan Miodek, prof. Dorota Simonides, Kazimierz Kutz oraz literat �l�ski Boles�aw Lubosz, zaj��em drugie miejsce. Zach�cony powodzeniem, zacz��em pisa� dalsze opowiadania o �Utopku z Wie-lopola", kt�re ukazywa�y si� co tydzie� w �Gazecie Rybnickiej".Nie chc� czytelnik�w zanudza� opisywaniem charakteru naszej �l�skiej kultury w wznios�ych s�owach. Lud �l�ski jest skromny, pracowity i nie potrafi si� che�pi� swoim niew�tpliwym dorobkiem kulturowym. Ma�o jest utwor�w literackich, pisanych �yw� gwar� �l�sk�. Nie ma te� �adnych zasad pisowni gwarowej, dlatego wszystko co pisane nasz� pi�kn� gwar� r�ni si� mi�dzy sob�. Wi�kszo�� wyraz�w pisanych jest fonetycznie, tote� trudno unikn�� b��d�w ortograficznych. Brak te� odpowiednich znak�w pisarskich zmieniaj�cych brzmienie niekt�rych liter. Pos�u�� si� przyk�adem, litera �o", ��" u�yte w wyrazie �ko�" lub �k��", nie brzmi� po �l�sku. Potrzebny by�by znak np. ��" lub �?", kt�ry zmienia�by brzmienie tej litery jako wypadkow� tych dw�ch liter. Du�o te� wyraz�w, kt�re pisze si� przez ��" te� brzmi sztucznie w wersji �l�skiej (gwarowej), np. wyraz ���ka" lepiej brzmi czytane ��onka". Takich przyk�ad�w m�g�bym poda� wi�cej, dlatego prosz� o wyrozumia�o��. Mo�e w przysz�o�ci ustali si� forma pisania gwar� czego sobie i wam szczerze �ycz�, poddaj�c to pod rozwag� j�zykoznawcom. To samo dotyczy tzw. �germanizm�w" i �bohemizm�w" w naszej gwarze, kt�re w r�nych rejonach �l�ska przybieraj� r�n� form�, a kt�rychsi� nie da unikn��. Pisz�c t� ksi��k� kierowa�em si� raczej zachowaniem wierno�ci przekazu �ywego s�owa, aby gwara nie zagin�a. To co przekazali mi moi rodzice i dziadkowie, to co mnie nauczyli, zachowa� od zapomnienia i przekaza� w tej w�a�nie formie nast�pnym pokoleniom.Du�o w dzieci�stwie s�ysza�em r�nych opowiada� od mojej babci, kt�ra mia�a szczeg�lny wp�yw na moje wychowanie. Stara�a si� wpoi� we mnie zami�owanie do gwary i kultury �l�skiej, co jej si� na pewno uda�o. W opowiadaniach s�uchanych w zimowe wieczory przy darciu pierza, fascynowa�y mnie zawsze �straszki" i demony �l�skie z piek�a rodem. By�o tych demon�w bez liku: �jaroszki", �diob�y", �klynkanice", �po�ednice", �chabernice", �skarbniki", �fojermony", �b�yndne ogniki", �strzigi", �meluzyny" i �utopce". Najbarwniejsz� postaci� by� dla mnie �utopek" lub �utopiec". Mo�e dlatego, �e mieszkali�my blisko rzeki Rudy, kt�ra p�ynie mi�dzy Wielopolem a Rybnikiem. By�o tych opowiada� o utopku najwi�cej. Poniewa� forma �utopek" we wszystkich s�uchanych opowiadaniach przewa�a�a, dlatego jej jestem wierny. �Utopek", czyli wodny demon �l�ski potrafi� si� przeobra�a� w r�ne postacie, ale najcz�ciej w zwierz�ta �yj�ce w wodzie lub w jej pobli�u. Nie znosi� suszy, musia� by� wci�� wilgotny, gdy� w przeciwnym razie zamienia� si� w inn� posta� demona, ale ju� nie zwi�zan� z wod�. Dlatego zawsze wyst�powa� w pobli�u stawu lub rzeki, a w szczeg�lno�ci tam gdzie by�y bagna i trz�sawiska. W takich miejscach najcz�ciej zdarza�o si�, �e kto� uton�� w tajemniczych okoliczno�ciach. Najcz�ciej tragedie zdarza�y si� z powodu ludzkiej lekkomy�lno�ci a cz�sto w stanie nietrze�wo�ci. Ci, kt�rzy wyszli z opresji ca�o, opowiadali p�niej niestworzone historie o b��dnych ognikach, jaroszkach, utop-kach lub innych demonach. Tak si� utrwali�o w podaniach ludu �l�skiego o tych r�nych �straszkach". Opowie�ci o utopkach i innych demonach mia�y te� inny cel, mo�na powiedzie� wychowawczy. Dzieci s�uchaj�c tych opowiada� obawia�y si� same chodzi� k�pa� si� w rzece lub stawie, gdzie pono� mieszka utopek. Zim� te�nie wchodzi�y na l�d w obawie przed utoni�ciem i o to chodzi�o doros�ym. Sam nie raz w dzieci�stwie kurczowo trzyma�em babci� za r�k� przechodz�c blisko brzegu rzeki Rudy. Ka�de pluskni�cie wody dzia�a�o na wyobra�ni�. W ka�dej �abie skacz�cej do rzeki widzia�em utopka. Nie wszystkie opowiadania o utopku by�y negatywne, niekt�re m�wi�y o przychylno�ci utopk�w do ludzi dobrych. Utopki w szczeg�lny spos�b kara�y przewa�nie ludzi sk�pych, nikczemnych i pijak�w - takie opowiadania najbardziej przypada�y do gustu.Opowiadania napisane przeze mnie, oparte s� na zas�yszanych w dzieci�stwie i wi��� si� �ci�le z okolicami miasta Rybnika. Akcja tych opowiada� dzieje si� w powojennych czasach w Wielopolu (dzisiejsza dzielnica Rybnika). Nazwiska i pseudonimy ludzi wymienionych w tej ksi��ce s� autentyczne i znane s� ludziom tam mieszkaj�cym. Bohaterowie: Francik... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony