9247, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROBERT SHECKLEYKROLESTWO BOGÓWMISTRZOWIE SF & FANTASY1996 - 2000Joannê BertinJames P. BlaylockMarion Zimmer BradleyOrson Scott CardArthur C. ClarkePhilip K. DickAlan Dean FosterKen MacI^odStephen MolstadDean DevlinRoland EmmerichAndre NortonCharles Edward PogueTim PowersMirek SaskiRobert SheckleyRobert SilverbergArkad ij i Boris StrugaccyWilliamTennHarry TurtledoveA.E. van VogtAdam Wiœniewski-SnergDave WolvertonTimothy ZahnPraca zbiorowaOstatni Lord SmokMaszyna lorda KehinaLeœny domPlaneta SpisekKalejdoskopMozaikaChaosOkrutne cudaFontanny rajuDr FuturityInna ZiemiaZaginiona DinotopiaDywizja CassiniDzieñ Niepodleg³oœci IDzieñ Niepodleg³oœci IIStrefa ciszyPani z Krainy Mgie³Smocza magiaZwierciad³o PrzeznaczeniaOstami smokSerce ZachoduWrota AnubisaKamienie Zapomnianego BogaObywatel GalaktykiDziesi¹ta ofiaraMaszyna SzeherezadaPodro¿ w przysz³oœæKrólestwo BogówCzas trzeciego wiatruMiasto skazaneŒlimak na zboczuKulawy losO Ludziach i PotworachWojna œwiatów: w równowadzeMisja miêdzyplanetarnaSklepy z broni¹ na IsherKsiêga PtahaProducenci broniOroRobot£owy na wê¿e morskieŒcie¿ka bohateraTripletNajlepsze opowiadaniascience firtion roku '96w przygotowaniuA.E. van Vogt Wojna z milamiMISTRZOWIE SP 6i FANTASY'ROBERT SHECKLEYKRÓLESTWO BOGÓWPrzek³adAdam BukojemskiAMBERTytu³ orygina³uGODSHOMERedakcja stylistycznaIZABELA BUK.OJEMSKARedakcja technicznaANDRZEJ WITKOWSKIMiejska Biblioteka PublicznaWROC£AWKorektaPAWE£ STASZCZAKIlustracja na ok³adcePAUL YANGOpracowanie graficzne ok³adkiSTUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER±4 u«. Szewska 78Sk³adWYDAWNICTWO AMBERInformacje o nowoœciach i pozosta³ych ksi¹¿kach Wydawnictwa AMBIoraz mo¿liwoœæ zamówienia mo¿ecie Pañstwo znaleŸæna stronie Internetu http://www.amber.supermedia.plCopyright © 1999 Robert Sheckley.Published in arrangement with the Author's agent:DONALD MAASS LITERARY AGENCY,157 West 57th Street, New York, NY 10019, USAAli rights reserved.For the Polish edition© Copyright by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. 1999ISBN 83-7245-266-0Gail, mojej ¿onie,mojej mi³oœci i mojemu przeznaczeniuAkcja powieœci jest ca³kowicie fikcyjna. Wszystkie postacie i zda-rzenia przedstawione w ksi¹¿ce s¹ ca³kowicie fikcyjne lub przedsta-wione w sposób fikcyjny.I obszarze, który znajduje siê na prawo od zwyk³ej czasoprze-strzeni (ale nie ³¹czy siê z ni¹), panowa³ ca³kowity spokój, takjak prawie od pocz¹tku wiecznoœci. Wszystko znajdowa³o siê w sta-nie potencjalnej gotowoœci. Nie by³o tu ¿adnego l¹du, powietrza czywody, ¿adnych atomów, kwarków, elektronów ani fotonów, nawet¿adnych neutrino, tych nieskoñczenie ma³ych wêdrowców kosmosu.Nie by³o tu œwiat³a ani ciemnoœci, bo zarówno fotony, jak i anty-fotony istnia³y jedynie w stanie potencjalnej mo¿liwoœci powstania,tak blisko stanu nieistnienia, ¿e ich liczbê mo¿na by ca³kowicie po-min¹æ. Z tego powodu trudno by³oby powiedzieæ, ¿e istniej¹dzisiaj,mog³y istnieæ wczoraj albo bêd¹ istnieæ jutro.W pewnej chwili do tego obszaru przenikn¹³ sygna³. Po spene-trowaniu przestrzeni potencjalnoœæ z niejakim wahaniem zrezygno-wa³a z d³ugiego snu i wskoczy³a do rzeczywistoœci.Utworzy³a siê atmosfera, aby sygna³ móg³ zabrzmieæ. Pojawi³ysiê fotony, aby sygna³ sta³ siê widzialny. Powsta³y istoty inteligentnena obraz i pododobieñstwo boskie, aby sygna³ zosta³ us³yszany i zro-zumiany.Z pocz¹tku nie by³o absolutnie nic, a potem ukaza³a siê b³ysz-cz¹ca ros¹ ³¹ka. Ka¿da kropla rosy lœni³a w³asnym blaskiem. W pew-nej chwili jedna z kropel zaczê³a siê powiêkszaæ. Na jej przeŸro-czystej powierzchni rozjarzy³y siê kolory. Kropla ros³a tak d³ugo,a¿ pêk³a. Z jej wnêtrza wysz³a cz³ekokszta³tna istota. Istota czeka³ai patrzy³a, jak inne krople rosy rosn¹, pêczniej¹ i pêkaj¹, i wy³ania-j¹ siê z nich inni bogowie. W ten sposób powsta³o dwunastu bo-gów. Wielcy Bogowie, tak staro¿ytni jak œwiat, tak nowi jak pora-nek, stali na trawie i patrzyli na siebie. Wiedzieli, po co zostali zro-dzeni. Czekali na narodziny jeszcze jednego, który wdro¿y planw ¿ycie. Ten ostatni mia³ siê nazywaæ Asturas.Czc/æ pieruiszciRozdzia³ IKa¿da dzia³alnoœæ ma swoich zwolenników. Jeœli jesteœ gwiazd¹rocka czy muzyki pop, znajd¹ siê fani gotowi rzuciæ ci siê dostóp i przysiêgaæ wiernoœæ twoim ustom, oczom i w³osom. Jeœli na-zywasz siê Artur Ferm i jesteœ doktorem mitologii porównawczej z za-ledwie kilkoma publikacjami na koncie, to liczba twoich wielbicielimo¿e siê ograniczaæ do jednego starszego d¿entelmena, obcokrajowcaz krótk¹, siw¹ brod¹ i pobru¿d¿on¹ twarz¹. Ale czasami wystarczyjeden jedyny wielbiciel, aby ca³kowicie zmieniæ twoje ¿ycie.Szczup³y, lekko przygarbiony Artur skoñczy³ niedawno trzydzie-œci lat. Chwilowo by³ bez pracy. Ku jego zmartwieniu w ca³ym krajunie mo¿na znaleŸæ uczelni, która chcia³aby zatrudniæ doktora mito-logii porównawczej, i to jeszcze z tak skromnymi referencjami. Ar-tur mia³ letni domek, odziedziczony po rodzicach, i niewielki do-chód z ich polisy. Mia³ te¿ narzeczon¹, piêkn¹Mimi, jednak ich uczu-cia znajdowa³y siê obecnie w jednej z tych trudnych faz.A co z wielbicielem? Artur nie wiedzia³, ¿e ma choæ jednego, a¿ dodnia, kiedy pan Avodar przyby³ do jego domku na Florydzie, w TahitiBeach, stolicy hrabstwa Magnolia, znajduj¹cego siê na zachód od Dadeoraz Broward. Hrabstwo zosta³o wykrojone na obszarze osuszonym w ra-mach florydzkiego programu Pozyskiwania Terenów Bagnistych. Osu-szono wówczas po³owê Everglades, zdziesi¹tkowano aligatory i czapleœnie¿ne, ale uzyskano sporo nowych miejsc pod zabudowê dla nieustan-nie rosn¹cej na Florydzie populacji emerytów i pracowników plantacjiowoców. Tahiti Beach by³a nieznan¹, niewielk¹ miejscowoœci¹ licz¹c¹trzysta tysiêcy mieszkañców. Wiêkszoœæ z nich dopiero niedawno przy-by³a z niespokojnych regionów Ameryki Œrodkowej.Dzieñ by³ typowy, duszny i gor¹cy. Poci³y siê nawet cypryso-we deski, z których zbudowano domek Artura, poci³y siê belki stro-powe i inne drewniane elementy sk³adaj¹ce siê na dom. Artur by³spocony jedynie w po³owie. Jego przednia po³owa znajdowa³a siêprzed klimatyzatorem, który dmucha³ zimnym powietrzem. Nato-miast plecy nie korzysta³y z takich luksusów i by³y ca³e mokre. Artursiedzia³ przy starym dêbowym biurku z podnoszonym blatem, odzie-dziczonym po ojcu. Próbowa³ uporz¹dkowaæ zeznanie podatkowe.Ktoœ zapuka³ do drzwi. Artur wsta³, niechêtnie w³o¿y³ koszulkêz krótkimi rêkawami i poszed³ otworzyæ.Za drzwiami sta³ starszy mê¿czyzna z krótk¹, siw¹ brod¹ i po-bru¿d¿on¹ twarz¹.- Doktorze Fenn - starszy mê¿czyzna powiedzia³ to z akcentem,który móg³ pochodziæ z dzielnicy Murmad w Damaszku, najpraw-dopodobniej z pobli¿a bramy Aleppo, s¹dz¹c z urywanych, sycz¹-cych spó³g³osek. - Jestem szczêœliwy, ¿e pana widzê. Wygl¹da panznacznie lepiej ni¿ na fotografii.- Gdzie pan widzia³ moj¹ fotografiê?- W Przegl¹dzie zabytków kananejskich. Zamieœcili j¹ w nume-rze zawieraj¹cym pañski wspania³y artyku³.- O jakim artykule pan mówi?- Nosi³ tytu³ Klucz do rozmowy z bogami: rytua³y preislam-skie zachowane do dziœ we wspó³czesnych praktykach religijnychAshwari. Och, przepraszam, nie przedstawi³em siê. Nazywam siêAvodar.Artur pamiêta³, ¿e za zaszczyt opublikowania tego artyku³uw Przegl¹dzie musia³ zap³aciæ piêædziesi¹t dolarów, ale nie obci¹¿y-li go ju¿ ¿adnymi dalszymi kosztami za umieszczenie zdjêcia i krót-kiego ¿yciorysu.- Proszê bardzo, niech pan wejdzie - zaprosi³ Artur. Zrzuci³ ga-zety i magazyny z tapczanu, zmusi³ goœcia do zajêcia miejsca i spy-ta³, co ma podaæ: kawê czy herbatê.- Dziêkujê, nic - odpar³ Avodar. - Jestem w drodze do kre v-nych w Hialeah. Czeka na mnie taksówka. Chcia³em tylko skorzy-staæ z tej okazji, aby zobaczyæ siê z panem i wyraziæ moje najg³êb-sze uznanie dla tego artyku³u.Artyku³ omawia³ antyczny tekst kananejski. Wzmiankê o nimArtur znalaz³ w opisie francuskiej wyprawy badawczej z siedemna-stego wieku do Syrii, sporz¹dzonym przez niejakiego M. Dubrocqa.Opis Dubrocqa nie by³ nigdy t³umaczony na angielski. Zawiera³on opowieœæ, któr¹ Dubrocq us³ysza³ bezpoœrednio z ust swojegodragomana Alego. Opowieœæ dotyczy³a ciesz¹cego siê z³¹ s³aw¹, pra-dawnego „klucza do rozmowy z bogami". Ali twierdzi³, ¿e to by³w³aœnie ten klucz, którego u¿ywa³ król Salomon do przywo³ywaniabogów, demonów, zjaw i duchów. Dubrocq twierdzi³, ¿e by³ to zagi-niony klucz, którego od zawsze poszukiwali magowie, alchemicy i ja-snowidze. Duplikat klucza posiada³ Nicholas Flamel. Otrzyma³ gow koñcu czternastego wieku od cz³owieka znanego jako ¯yd Abra-ham. Wie¿a Flamela stoi do dziœ w Pary¿u na prawym brzegu Se-kwany niedaleko od Chatelet, ale klucz zagin¹³ wiele lat temu.- Tak, napisa³em ten artyku³ - potwierdzi³ Artur. - Przedstawi-³em w nim ciekaw¹ legendê, nic wiêcej.- Oczywiœcie, wiem o tym. Chcia³em tylko dodaæ panu kilka in-formacji. - I Avodar rozpocz¹³ swoje opowiadanie.Jego rodzina od wielu wieków przechowuje klucz Salomona,który powierzy³ jej Wijis, pierwszy klucznik. Wijis otrzyma³ ten kluczz r¹k samego Salomona. W koñcu rodzina Wijisa wymar³a. Ostatnijej cz³onek zgin¹³ w bitwie pod Lepanto.- A klucz trafi³ do nas, Avodarów. Przechowywaliœmy go jaknajœwiêtsz¹ relikwiê przez wszystkie te wieki.Rozwi¹za³ paczkê, któr¹ ze sob¹ przyniós³. Wewn¹trz, owiniêtaw wiele warstw naoliwionego jedwabiu, le¿a³a staro¿ytna ksiêga na-pisana po hebrajsku, oprawna w drewniane ok³adki wzmocnionemiedzianymi nitami.- Dziêkujê za pokazanie mi tej ksiêgi. - Artur trzyma³ j¹ z czci¹.- O, ja chcê uczyniæ o wiele wiêcej. Proszê j¹ wzi¹æ, drogi dok-torze Fenn.... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony