9262, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marina i Siergiej DiaczenkoChutor(Chutor)Ten wiecz�r mia� posmak st�chlizny. G�stnia� pachn�cy zgnilizn� zmrok.Silnik zgas� na �rodku wiejskiej drogi. W kabinie zawis�a cisza, lekko przyprawiona szmerem opon. Stary �alfa-romeo�, rocznik 1980, przejecha� si�� rozp�du kilkadziesi�t metr�w, trafi� ko�em w kolein� i stan��.Do miejscowo�ci Smirnowo zosta�o pi�� kilometr�w. Misza wyszed� z samochodu, podpar� mask� �elaznym pr�tem, ostro�nie pomaca� przewody, porusza� klemy akumulator�w. Znowu siad� za kierownic� i znowu pr�bowa� zapali� silnik. Rozrusznik wyda� z siebie �titiktik�, ale silnik milcza�.Szybko zapada� zmierzch. Misza wyci�gn�� lamp� na d�ugim kablu, ale wn�trzno�ci silnika nawet pod�wietlone wesolutkim bia�ym �wiat�em pozosta�y tak samo zagadkowe i ciemne.- Lepiej by� si� st�d zabiera� � us�ysza� za plecami. G�os by� m�ody, nieprzyjemny. Czuj�c zimny dreszcz, Misza odwr�ci� si�.Ch�opak pasowa� do swojego g�osu � zwalisty, kr�tko obci�ty, z szerok� jak polano szyj�.- Czego� tu stan��?- Samoch�d si� zepsu� � wyja�ni� Misza jak mo�na spokojnie i niezale�nie.Ch�opak podszed� bli�ej i zajrza� pod podniesion� mask�. Nieoczekiwanie pokojowo zaproponowa�:- Popcha� ci�?Misza si� zgodzi�.Ch�opak pcha� jak parow�z. Na �ywej sile alfa romeo przejecha� pi��set metr�w, potem droga zacz�a spada� w d� i samoch�d potoczy� si� sam.Silnik milcza�. Ko�a podskakiwa�y na wybojach i g�rkach, rozp�d wygasa�, ale samoch�d jeszcze jecha�, gdy reflektory wychwyci�y z mroku ludzk� posta�. Misza instynktownie zahamowa�.Dobrowolny pomocnik Miszy sta� teraz przed nim na poboczu, i w �aden spos�b nie mo�na by�o wyja�ni� jego pojawienia si� tutaj, skoro minut� temu pom�g� samochodowi rozp�dzi� si� z g�ry.- No co, nie chce zapali�? � zapyta� ch�opak.Misza obliza� suche wargi.- Nie trzeba by�o po naszych drogach je�dzi� takim gruchotem � powiedzia� pouczaj�co ch�opak, i Misza, zapominaj�c o strachu, obrazi� si� � jak mo�na wyra�a� si� w ten spos�b o bordowym, jeszcze ca�kiem nie�le wygl�daj�cym �alfa romeo�.- Chod�my � westchn�� ch�opak.- Dok�d? � Misza chwyci� za klamk� drzwi, got�w w ka�dej chwili podnie�� szyb�.- Zgas� � krzykn�� kto� za plecami Miszy. Misza odwr�ci� si�.Zwalisty ch�opak bieg� do samochodu. By� dok�adn� kopi� pierwszego, a raczej ten drugi, napotkany na poboczu by� dok�adn� kopi� pomocnika Miszy. Michai� poczu� ogromn� ulg� � bli�niaki!�- Chod�my do chutoru � rzek� ten stoj�cy przed samochodem.- A po co? � Wymamrota� ten, kt�ry pcha� samoch�d. � Mo�e by do Smirnowo doci�gn��.- Nie doci�gnie � zaprotestowa� pierwszy. � Chyba, �eby�my go do samego Smirnowa pchali.Obaj popatrzyli na Misz�. Absolutnie identyczni, jak jedna rozdwojona istota.***Nad sto�em, w splotach winogron, �wieci�a �ar�wka a wok� niej unosi� si� ruchomy tren muszek, ciem, i innej lataj�cej �ywiny.Gospodarz domu nazywa� si� Anatolij. Imienia odojcowskiego nie poda�, przeciwnie, prosi�, �eby nazywa� go �po prostu Tola�, ale na tak� poufa�o�� Miszy nie starczy�o �mia�o�ci. Tak zwany Tola by� m�czyzn� niem�odym, chudym, m�g� mie� ze dwa metry wzrostu. Na pos�pnej, ciemnej twarzy wida� by�o �lady dawnej w�adczo�ci. Tak zapewne wygl�daj� imperatorzy na wygnaniu, albo partyjni bossowie na emeryturze. W ka�dy razie imi� Tola pasowa�o mu mniej wi�cej tak, jak �yrafie r�owa kokarda.Zwalistych bli�niak�w nazywano Wowa i Dima. Wbrew przypuszczeniom Miszy, nie byli oni synami gospodarza. Ani synami, ani krewnymi, a kim oni w og�le byli dla tego pos�pnego cz�owieka � niewiadomo. Mo�e to go�cie, a mo�e najemni pracownicy. Misza nie pr�bowa� docieka�.Milcz�ca kobieta, Ina, nie by�a �on� gospodarza, ani te� przyjaci�k�. Ju� pr�dzej gospodyni�, ale w te stosunki Misza r�wnie� nie wnika�. Nie jego sprawa.Gadatliwa kobieta, kt�ra przysz�a do chutoru ze Smirnowa, by�a tu oczekiwanym go�ciem, co w rozmowie zosta�o niejednokrotnie podkre�lone. Kobiet� zwali Prokofiewna, i by�a w tym towarzystwie nie tylko najstarsza, ale i najweselsza � okr�g�a, �wawa, z rumian� pomarszczon� twarz�. To w�a�nie ona, a nie gospodarz serdecznie wypytywa�a Misz� o jego podr�ne perypetie, cmoka�a j�zykiem, wsp�czuj�co kiwa�a g�ow�:- No, no, zwyk�a sprawa, pogadam z ch�opami, u nas to s� tacy mechanizatorzy, �e na s�owo honoru nauczyli si� je�dzi�, a bo to albo oleju albo cz�ci nie ma, a pracowa� trzeba.- Traktor to traktor � odezwa� si� Wowa (w niebliskiej podkoszulce). � A to alfa romeo.- Co za r�nica? � Zdumia� si� Dima (w zielonej podkoszulce). � Wa�ne, �eby cz�owiek mia� do tego smyka�k�.- Ja nie mam � wtr�ci� na wszelki wypadek Michai�.- To po co by�o ryzykowa� i je�dzi� w pojedynk�? � Zapyta� Anatolij. Jego spos�b m�wienia bardzo r�ni� si� od mowy pozosta�ych � wypisz wymaluj partyjny boss, pomy�la� Misza.- I tak mia�e� szcz�cie � powiedzia� Wowa, � �e ci w lesie nie zgas�. Nocowa�by� teraz pod sosn�.- Racja � zgodzi� si� lekko Misza. � Przygoda.I pomy�la�: uchowaj mnie Bo�e od takich przyg�d. I tak dobrze, �e bez Julki pojecha�em.- P�jd� ju� � odezwa�a si� po chwili milczenia Prokofiewna. � P�no si� zrobi�o, Toleczka, za go�cin� dzi�kuj� A kiedy ty si� wreszcie do nas wybierzesz�- Wybior� si� � obieca� Anatolij. Identycznym tonem Misza m�wi� przypadkowym znajomym: �Zdzwonimy siꅔ I wszyscy doskonale wiedzieli, �e nikt do nikogo nie zadzwoni.Prokofiewna bokiem wysz�a zza sto�u � �awki by�y wkopane w ziemi�. Wowa i Dima zerwali si� jak na komend�, Anatolij wsta� i poszed� odprowadzi� kobiet� do furtki. Milcz�ca Ina zacz�a sprz�ta� ze sto�u.- Jeszcze herbaty? � spyta�a.- Aha � Misza pospiesznie kiwn�� g�ow�. � Tylko wyskocz� na minutk��cie�ka by�a w�ska, trawa rosn�ca przy niej pokryta ros�, wystarczy�o kilka razy zboczy� i ju� adidasy mokre, chlupi�.- Wszystkiego dobrego, Prokofiewna � powiedzia� gospodarz od bramy. � Ma�ych pozdr�w.- Wszystkiego dobrego, Tola. Dzi�kuj�.- Sama wiesz, �e nie ma za co.Prokofiewna chcia�a co� jeszcze doda�, zaj�kn�a si�, jakby si� zmiesza�a, wysz�a za bram�, i zacz�a i�� drog� w stron� wsi. Misza patrzy� w �lad za ni� ponad wysokim p�otem, zdumiony jej odwag�. Droga bieg�a przez las, pi�� kilometr�w, ciemno, noc� I �eby si� chocia� kt�ry� domy�li� i odprowadzi�!Mimo woli wstrzymuj�c oddech, Misza poci�gn�� drewniane drzwiczki z serduszkiem.Wtedy niebo zakrzycza�o.Krzyk by� niczym ig�a i nabity na to lodowate ostrze, Misza na chwil� o�lep� i og�uch�. Bolesny skurcz skr�ci� mu �o��dek. Cud, �e trac�c r�wnowag�, Misza nie wpad� do do�u kloacznego.Krzyk umilk�. Misza po omacku wyszed� wyg�dki.Wracaj�c t� sam� w�sk� �cie�k�, kilka razy wszed� na traw� i adidasy oczywi�cie przemi�k�y. Jeszcze mu tylko przezi�bienia brakowa�o.Przy stole siedzia� tylko Anatolij. Bli�niaki gdzie� znikli, Ina my�a naczynia. Fili�anka Miszy sta�a pe�na, herbata zd��y�a ju� ostygn��.- Hej, co to za krzyk? � Zapyta� Misza nienaturalnie weso�ym tonem.Ina nie odwr�ci�a si�, Anatolij wzruszy� ramionami:- Pewnie ptak�***O �wicie Ina wsiad�a na rower i pojecha�a do wsi po chleb. Wowa i Dima malowali szop�, Anatolij siedzia� w domu. Na stole czeka�a na Misz� szklanka mleka, kawa�ek sera i pajda chleba. Misza zjad� �niadanie bez apetytu � noc by�a nerwowa, parna, pol�wka zapadni�ta, sny przychodzi�y niedobre.Samoch�d dopchali i nawet wprowadzili za bram�. Misza grzeba� w nim ca�y ranek. Ani zapach lasu, ani pi�kna pogoda, ani malownicze gospodarstwo Anatolija nie mog�o poprawi� mu nastroju. Dlaczego samoch�d si� zepsu�, Misza nie zrozumia�, chocia� kilka godzin na przemian w�azi� pod mask�, to kartkowa� autorytatywn� ksi�g� �Samochody zagraniczne�.Przed obiadem, gdy wyko�czony Michai� straci� ju� nadziej�, wr�ci�a Ina, zdecydowanie bez humoru.- Co� si� sta�o?Ina skin�a g�ow� i zawo�a�a w stron� otwartego okna na pierwszym pi�trze:- Tola!Gospodarz wysun�� si� po pas:- Co?- Prokofiewna mia�a zawa� � oznajmi�a zwyczajnym g�osem Ina. � Jutro pogrzeb.Zza szopy wyszli identyczni Wowa i Dima w jednakowych bia�ych podkoszulkach. Jeden mia� w r�ku p�dzel malarski, a drugi wa�ek.- Jak to tak? � Zapyta� nieszcz�liwy Misza. Od s��w Iny min�a ju� ca�a minuta i nadzieja, �e mo�e si� przes�ysza�, zgas�a.- Ajajaj! � Powiedzia� kt�ry� z bli�niak�w, chyba Wowa. � Szkoda.Anatolij, nie m�wi�c ani s�owa, opu�ci� rolet�. Po kilku sekundach jego wysoka posta� pojawi�a si� na progu.- O kt�rej godzinie ma by� pogrzeb?- O drugiej � odpar�a Ina.- No tak � rzek� Anatolij.Misza zatrzasn�� mask�, pocz�apa� do domu i siad� na brze�ku �awy.- No tak � powt�rzy� Anatolij. � Rozmawia�a� z synow� o stypie?- Tak � skin�a g�ow� Ina. � Jedzenia nie trzeba. Pieni�dze da�am.- Chorowa�a? � Zapyta� bez sensu Misza.Anatolij westchn��:- Sk�d, zdrowa baba by�a, sam widzia�e�. �ycie to taka sztuka� Samoch�d zreperowa�e�?- Nie � odpar� Misza cicho. � Nie mam poj�cia, co si� sta�o. Wszystko w porz�dku, a zapali� nie chce. My�la�em, �eby poprosi� o pomoc, no, jakiego� kierowc�, albo mechanizatora�- Zorganizujemy ci mechanizatora. Dobrze, pora na obiad.Usiedli przy stole. Pocz�tkowo rozmawiali o Prokofiewnie, jaka z niej by�a wspania�a kobieta, i jak jej krewni teraz b�d� dzieli� spadek. Okaza�o si�, �e m�odszy syn Prokofiewny trzeci miesi�c siedzi w wi�zieniu. Zbli�a� si� termin rozprawy s�dowej i wygl�da�o na to, �e ch�opakowi wlepi� najwy�szy wyrok � b�jka po pijanemu, i zab�jstwo. Z Prokofiewny rozmowa zesz�a na tematy gospodarcze, potem odzywali si� ju� coraz rzadziej, a pod koniec obiadu by�o ju� tylko s�ycha� brz�k widelc�w, oraz syk gotuj�cej si� w czajniku wody.Misza goni� muchy, kr���ce nad sto�em i my�l�c t�po, �e jeszcze wczoraj wieczorem Prokofiewna siedzia�a tu, na tej �awce naprzeciwko i obieca�a pom�c Miszy z samochodem. I jeszcze my�la�, �e za wszelk� cen� trzeba si� dosta� do telefonu i zadzwoni� do Julki i mamy. Ukry� �przygody� ju� si� nie uda, ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony