9287, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
London Jack StronaMale�ka pani wielkiego domuRozdzia� pierwszyOckn�� si� w�r�d ciemno�ci. Przebudzi� si� lekko, g�adko, bez ruchu � po prostu otwar� oczy i uprzytomni� sobie, �e jest ciemno. Nie musia�, jak to si� najcz�ciej zdarza, dotyka� r�kami przedmiot�w wok� siebie i nas�uchiwa�, �eby nawi�za� kontakt z otaczaj�cym go �wiatem. Ledwie si� obudzi�, od razu odzyska� poczucie miejsca, czasu i w�asnej osobowo�ci. Bez najmniejszego wysi�ku, gdy min�y godziny snu, podj�� przerwany w�tek �ycia na jawie. Wiedzia�, �e nazywa si� Dick Forrest i jest w�a�cicielem wielkiego maj�tku ziemskiego. Pami�ta�, i� przed kilku godzinami zasn��, kiedy czuj�c, �e oczy mu si� klej�, za�o�y� zapa�k� ksi��k� pod tytu�em �Road Town" i zgasi� nocn� lampk� elektryczn�, przy kt�rej czyta�.Gdzie� w pobli�u sennie szemra�a i pluska�a fontanna. Z daleka dolecia� odg�os tak s�aby, �e tylko najczujniejsze ucho mog�o go z�owi�. Dick u�miechn�� si� z zadowoleniem. Pozna� gard�owy ryk Kr�la Polo � Kr�l Polo to jego najlepszy byk rasy shorthorn, kt�ry trzy razy zdoby� z�oty medal na kalifornijskiej wystawie rolniczej w Sacramento. U�miech pozosta� na twarzy Dicka Forresta, gdy przez chwil� cieszy� si� my�l� o nowych tryumfach, jakie gotowa� w tym roku Kr�lowi Polo w hodowlanych o�rodkach na wschodzie Stan�w Zjednoczonych. Udowodni tamtym hodowcom, �e byk, urodzony i wyhodowany w Kalifornii, mo�e si� zmierzy� z najpi�kniejszymi okazami wykarmionymi na kukurydzy w stanie Iowa, a tak�e z bykami importowanymi zza oceanu, z odwiecznych siedzib rasy shorthorn�w.U�miech znikn�� z twarzy Dicka. U wezg�owia ��ka zainstalowano w �cianie trzy rz�dy guzik�w. Dick si�gn�� r�k� i nacisn�� guzik pierwszy z brzegu. W �wietle, �agodnie sp�ywaj�cym zza wielkiej kryszy pod sufitem, ukaza�a si� weranda, kt�ra s�u�y�a za sypialni�. Trzy �ciany werandy zbudowane by�y z misternej siatki miedzianej. Od wewn�trz zamyka�a j� betonowa �ciana domu, z oszklonymi drzwiami.Nacisn�� drugi guzik. Jasny kr�g �wiat�a pad� na �cian� w miejscu, gdzie wisia�y obok siebie zegar, barometr i dwa termometry: ze skal� Celsjusza i Fahrenheita. Dick spojrza� i przyj�� ranne meldunki: godzina � 4.30, ci�nienie � 29.80, czyli normalne o tej porze roku i na tej wysoko�ci, temperatura � 36 stopni Fahrenheita. Jeszcze jedno naci�ni�cie guzika i wszystkie trzy podzia�ki zn�w znikn�y w mroku.Trzeci guzik zapali� lamp� do czytania, tak ustawion�, by �wiat�o pada�o z g�ry i z ty�u, nie ra��c oczu. Powt�rne naci�ni�cie pierwszego guzika zgasi�o lamp� ukryt� za krysz�. Dick wzi�� z nocnego stolika plik korekty, zapali� papierosa i z o��wkiem w r�ku zabra� si� do roboty.Weranda by�a najwidoczniej sypialni�, a zarazem pracowni�. Urz�dzono j� w spos�b zapewniaj�cy najwi�ksz� wydajno�� pracy, ale i wygod�, dalek� od sparta�skiej prostoty. �elazne ��ko by�o pokryte szar� emali� tego samego koloru co �ciana domu. W nogach ��ka zast�powa�a pled szara wilcza szuba ze zwisaj�cymi ogonami. Ranne pantofle le�a�y na puszystej sk�rze kozicy.Na wielkim biurku pi�trzy�y si� porz�dnie u�o�one ksi��ki, magazyny i notatniki. Znalaz�o si� tam jeszcze miejsce na zapa�ki, papierosy, popielniczk� i termos. Na ruchomej p�ce, przymocowanej do �ciany, sta� dyktafon. Z okr�g�ych ram, wisz�cych pod barometrem i termometrami, wyziera�a u�miechni�ta twarz dziewczyny. Na �cianie, mi�dzy rz�dami guzik�w i tablic� rozdzielcz�, z otwartej kabury wystawa�a kolba automatycznego colta, kaliber 44.Gdy szare �wiat�o dzienne pocz�o si� s�czy� przez drucian� siatk�, z uderzeniem sz�stej godziny Dick Forrest, nie odrywaj�c oczu od korekty, si�gn�� praw� r�k� i nacisn�� guzik w drugim rz�dku. W pi�� minut p�niej na werandzie zjawi� si� Chi�czyk w mi�kkich pantoflach. W r�kach trzyma� l�ni�c� miedzian� tack� z fili�ank�, spodkiem; srebrnym dzbanuszkiem do kawy i r�wnie miniaturowym dzbankiem ze �mietank�.� Dzie� dobry, Oh Lej � powita� go Dick.Na ustach i w oczach Dicka pojawi� si� u�miech.� Dzie� dobry, panie � odpar� Oh Lej robi�c miejsce na nocnym stoliku.Po�o�y� tack�, nala� kawy i �mietanki.Widz�c, �e jego pan popija kaw� i nie odrywa oczu od korekty, Oh Lej podni�s� z pod�ogi r�owy czepek z w��czki, obszyty koronk�, i wyszed�. A w�a�ciwie ulotni� si�, znikn�� w otwartych drzwiach jak cie�.O wp� da. si�dmej, co do minuty, zjawi� si� ponownie, tym razem z wi�ksz� tac� w r�ku. Dick Forrest od�o�y� korekt�, si�gn�� po ksi��k� pod tytu�em �Hodowla �ab" i zabra� si� do jedzenia. �niadanie by�o proste, lecz posilne: wi�cej kawy, p� grejpfruta, dwa jajka po wiede�sku, gor�ce jak piek�o, z kawa�kiem mas�a na wierzchu, i plasterek bekonu lekko podsma�ony � Dick wiedzia�, �e jest to produkt jego w�asnej hodowli.S�o�ce tymczasem przenikn�o przez siatk� w g��b werandy i dotar�o do ��ka. Pierwsze wiosenne muchy, zdr�twia�e od ch�odu, obsiad�y siatk� po drugiej stronie. Jedz�c Forrest obserwowa�; jak poluj� na nie �ar�oczne osy. Silniejsze i bardziej odporne na mr�z ni� pszczo�y, nalatywa�y na ot�pia�e muchy. ��ci powietrzni piraci brz�cz�c natarczywie spadali na bezbronne ofiary i unosili je z sob�. Kiedy ulecia�a ostatnia osa, Forrest dopi� kaw�, za�o�y� zapa�k� ksi��k� o hodowli �ab i wr�ci� do korekty.Po chwili czysty i s�odki g�os skowronka, porannego �piewaka, oderwa� Dicka od pracy. Spojrza� na zegar. By�a si�dma. Od�o�y� korekt� i rozpocz�� seri� rozm�w telefonicznych, wprawn� r�k� operuj�c urz�dzeniem centrali.� Halo, Oh Daj � zacz��. � Czy pan Thayer ju� wsta�?... Dobrze. Prosz� go nie budzi�. Chyba nie b�dzie jad� �niadania w ��ku, ale prosz� zapyta�... Tak, w�a�nie, i poka� mu, jak si� ma obchodzi� z gor�c� wod�. Mo�e nie wie... Tak, naturalnie. Postaraj si� jak najpr�dzej o jeszcze jednego ch�opca. Zawsze mas� go�ci zje�d�a do nas na wiosn�... Oczywi�cie. Zr�b, jak uwa�asz. Do widzenia.Pan Hanley?... Tak � ju� si� prze��czy� i rozmawia� z drug� osob�. � My�la�em o tamie na Buckeye. Musz� mie� kalkulacj� na dostaw� �wiru i �wir z kamienio�omu... Tak, o to chodzi. Moim zdaniem jard �wiru dowo�onego b�dzie kosztowa� jakie� sze�� do dziesi�ciu cent�w dro�ej ni� z kamienio�omu. Ta stroma g�rka strasznie utrudnia dojazd. Pr�sz� zrobi� kalkulacj�... Nie. Nie damy rady zacz�� wcze�niej ni� za dwa tygodnie... Tak, tak, nowe traktory, je�li oni w og�le je dostarcz�, zwolni� konie od orki, ale przedtem trzeba b�dzie odes�a� traktory do sprawdzenia... Nie, w tej sprawie prosz� porozumie� si� z panem Everanem. Do widzenia.Pan Dawson? � Dick zacz�� trzeci� rozmow�. � Ha! ha! W tej chwili u mnie na werandzie jest 36 stopni.. W dolinach pewnie bia�o od szronu. Ale to chyba ju� ostatni przymrozek w tym Toku... Tak, przysi�gali na wszystko, �e traktory dostarcz� na czas, to znaczy dwa dni temu... Niech pan zadzwoni do agenta na stacji... I jeszcze jedno. Prosz� pom�wi� z Hanleyem w moim imieniu. Zapomnia�em mu powiedzie�, �eby postawi� �apki na szczury i pu�ci� w ruch drug� parti� mucho�apek... Tak, zaraz. Par� tuzin�w much wygrzewa�o si� dzi� rano u mnie na siatce... Taki.. Do widzenia.Po zako�czeniu rozm�w Forrest wsta� z ��ka, wsun�� nogi w pantofle i przez oszklone drzwi przeszed� do �azienki, gdzie czeka�a go k�piel przygotowana przez Oh Leja. W dziesi�� minut p�niej Dick, ju� ogolony, zn�w le�a� w ��ku i czyta� ksi��k� o �abach, a Oh Lej masowa� mu nogi.By�y to kszta�tne nogi dobrze zbudowanego m�czyzny, kt�ry mia� pi�� st�p, dziesi�� cali wzrostu i sto osiemdziesi�t funt�w wagi. Wypisana by�a na nich przesz�o�� Dicka. Na lewym udzie mia� dziesi�ciocalow� szram�. Na kostce lewej nogi, od podbicia do pi�ty, znalaz�o sobie miejsce z p� tuzina blizn, ka�da wielko�ci p�dolar�wki. Kiedy Oh Lej zbyt silnie gni�t� i naciera� mu lewe kolano, Dick mimo woli wzdryga� si�. Praw� gole� znaczy�y liczne ciemne szramy, a wielka blizna tu� pod kolanem si�ga�a a� do ko�ci. W �rodku uda pozosta�a po g��bokiej ranie ci�tej trzycalowa blizna i drobne �lady szw�w.Nagle da�o si� s�ysze� weso�e r�enie. Dick za�o�y� ksi��k� zapa�k�, odwr�ci� si� na bok i spojrza� w stron�, z kt�rej dobieg�o r�enie, a Oh Lej pom�g� mu si� ubra�. Drog�, w�r�d ko�ysz�cych si� fioletowych bz�w, kroczy� wielki ko� nios�c na grzbiecie cowboya w malowniczym stroju. W z�otych promieniach poranka ko� l�ni� czerwonawym blaskiem, �nie�na piana pryska�a mu z pot�nych p�cin, dumnie potrz�sa� grzyw�, wodzi� wok� �lepiami, a mi�osny zew z jego pot�nych p�uc rozbrzmiewa� dalekim echem w�r�d zieleniej�cych p�l.Dicka Forresta ogarn�a rado�� i niepok�j. Cieszy� go widok wspania�ego zwierz�cia krocz�cego mi�dzy �ywop�otami bz�w. A r�wnocze�nie ba� si�, �e r�enie ogiera mo�e obudzi� t�, kt�ra �mia�a si� z okr�g�ych ram portretu wisz�cego na �cianie. Rzuci� wzrokiem na drug� stron� podw�rza, ku okrytej cieniem werandzie zajmowanego przez ni� skrzyd�a domu. Spuszczone zas�ony jej sypialni ani drgn�y. Ogier zn�w zar�a�, ale sp�oszy� tylko stado dzikich kanark�w, kt�re ulecia�y z kwitn�cych krzak�w na podw�rzu, wznosz�c si� niby zielonoz�oty snop �wiat�a, jaki rzuca zachodz�ce s�o�ce.Dick �ledzi� wzrokiem ogiera i widzia� ju� w my�li pi�kne �rebi�ta rasy shire, mocnej ko�ci, pot�nej budowy, bez najmniejszej skazy. A kiedy ogier znikn�� w�r�d bz�w, Dick jak zwykle szybko wr�ci� do spraw, kt�re go w tej chwili interesowa�y.� Jak tam, Oh Lej, nasz nowy ch�opak? B�dzie co z niego?� Niez�y ch�opak � brzmia�a odpowied�. � Jeszcze m�ody. Nieobyty. Powolny. Ale pomalutku nauczy si�.� Sk�d wiesz, �e si� nauczy?� Budz� go ju� trzeci albo czwarty raz. �pi jak dziecko. I budzi si� z u�miechem na ustach, tak samo jak pan. To bardzo dobrze.� Ja si� budz� z u�miechem? � spyta� Forrest. Oh Lej kiwn�� g�ow� stanowczo.� Od lat stale budz� pana. Zawsze pa�skie oczy, usta, ca�a twarz, wszystko si� �mieje, o tak, ledwie si� pan ocknie. To bardzo dobrze. Kto si� tak budzi, ma du�o rozumu. Wiadomo. Nowy ch�opak jest taki sam. Nie trzeba d�ugo czeka� � b�d� z niego ludzie. Nazywa si� Chow Gam. Jak pan b�dzie wo�a� na niego?Dick Forrest zamy�li� si... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony