9, !Moje FanFiction, Secret Dreams,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rozdział 9- „Dziewczyna ze złamanym sercem”

 

Miałam taki piękny sen, na samo wspomnienie zalewała mnie fala gorąca. Nie miałam wyjścia, musiałam się przywitać z szarością świata, leniwie otworzyłam powieki. Czułam każdy mięsień, co do…?

Rozejrzałam się dookoła, znowu nie byłam w swoim pokoju, mam nadzieje, że znajduję się u Edwarda. Próbowałam go znaleźć, lecz bez skutku, chyba nie będę krzyczeć… Edward! Odpowiedziała mi cisza. Już miałam wstawać z łóżka, kiedy moją uwagę przykuła mała karteczka spoczywająca na poduszce, zaskoczona wzięłam ją do ręki i rozwinęłam.

 

‘To była najpiękniejsza noc w moim życiu, nie chciałem cię budzić, musiałem iść do pracy;(. W szafie czeka na ciebie niespodzianka, widzimy się na przyjęciu. Twój Edward;*’

 

Zdezorientowana zaczęłam ją czytać ponownie i ponownie, noc? Dlaczego czuję, że nie mam majtek? Zerknęłam w stronę marznącej mi części ciała. Byłam w koszuli, męskiej… Edwarda. Momencik, muszę wziąć kilka głębszych oddechów i wszystko sobie poukładać, co utrudniało mi stan mojej głowy, niemiłosiernie przypominała mi o kacu. Jestem w Edwarda łóżku, pół naga, miałam sen, że…sen, Jezu to była rzeczywistość. Przespałam się z Edwardem! Nessi mnie zabije, czuje się straszne, obiecałam sobie, że nie będę niczym żywe trofeum. Moja głowa pulsowała, straciłam dziewictwo z Edwardem Cullenem, mam skakać czy płakać, jeszcze raz spojrzałam na karteczkę. ‘Twój Edward’, tyle nadziei pokładałam w te dwa słowa napisane schludnym pismem. Ja także pragnęłam zostać Bellą Edwarda. Dzisiaj jest bal, o ile dobrze pamiętam cały czas mówili o pożegnalnym balu, dzisiaj jest nasz ostatni dzień, będę musiała się pożegnać z moim rodzinnym miastem, odetchnę z ulgą kiedy zostawię te koszmary w tyle, ale czy to nie za duża cena? Będę musiała pożegnać się z Edwardem, prawdopodobnie już na zawsze. Kolejne Moje Marzenie zostanie pogrzebane, głęboko w moim sercu i będę je wspominać z bólem za każdym razem kiedy pomyśle o Phoenix. Moje rozterki i obawy odepchnęła piękna sukienka balowa, która wisiała w szafie, była… cudna.

 

Nie mogłam się doczekać kiedy ją przymierze, to będzie ostatni dzień kiedy poczuje się jak w bajce.

Byłam z siebie dumna, doprowadziłam moje ciało i umysł do porządku, zapomniałam tylko o żołądku, nie miałam ochoty spotkać moich znajomych, o mało nie podskoczyłam ze szczęścia, w salonie leżała srebrna taca z kawą, rogalami i grzanką, pychota. Moje nozdrza popieścił aromat świeżej kawy. Znowu znalazłam jakąś karteczkę.

‘Smacznego kochanie’ zachichotałam, Edward robił się coraz bardziej słodszy. Podczas spożywania posiłku próbowałam sformułować mój dzisiejszy plan dnia. Spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze kilka godzin przed „wielkim szykowaniem” na bal. Może dzisiaj postawimy na relaks, na początek basen, potem sauna i może jakiś masażyk się wciśnie, spacerek lub czytanie książki na tarasie, o pogodę nie musiałam się martwić w Phoenix zawsze świeci słońce.

Kiedy byłam już gotowa, zaczęłam realizować pierwszy punkt z mojej listy. Wskoczyłam w skąpe bikini, które spakowała mi Nessi, narzuciłam na to zwiewną sukienkę i z uśmiechem na ustach zjechałam na parter. O moim pomyśle poinformowałam telefonicznie recepcje, chyba praktykant dokładnie notował każdy punkt mojego programu i pomagał mi ustalić godziny, odkryłam w sobie zaskakującą kreatywność.

Basen okazał się wspaniałym pomysłem, pomógł mi wyzbyć się niepotrzebnych myśli, mogłam skupić się na pływaniu i chlorowanej wodzie. Następnie udałam się do sauny, była cała drewniana i przyjemnie w niej pachniało, widoczność była całkowicie ograniczona przez ilość pary się w niej znajdującej. Rozsiadłam się wygodnie w samym puchowym ręczniku, no Bello czas się spocić. Zachichotałam pod nosem, przez co zostałam obdarowana podejrzliwym spojrzeniem przez czarnooką, brunetkę siedzącą w drugim rogu. Puściłam moje myśli wolno, niestety zaczęły napływać ze złego kierunku, przed oczami ujrzałam Edwarda milimetr nad moją głową, szeptał moje imię, a jego twarz była pokryta potem wyglądał tak nieziemsko seksownie. Podskoczyłam przerażona kiedy poczułam czyjś dotyk na moim ramieniu.

- Cześć, jestem Angela- przywitała się ze mną brunetka

- Bella.

- Nie widziałam cię tu wcześniej.

- Przyjechałam tydzień temu, ale rzadko bywałam w hotelu.

- Aha, widziałam, że nad czymś się zastanawiałaś, mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam- uśmiechnęła się uroczo

- Nie, więc Angelo, co cię sprowadza do Phoenix?

- Przeznaczenie- spojrzałam na nią zdziwiona- urodziłam się tutaj, więc chcąc nie chcąc muszę tu mieszkać.

- W hotelu…- zdziwiłam się

- Nie- do moich uszu dobiegł delikatny śmiech- Koleżanka sprezentowała mi jeden dzień w tym luksusie, taki prezent urodzinowy

- Wszystkiego najlepszego!- znowu się zaśmiała

- Dzięki.

- Co robisz potem?

- Hmmm… mam umówiony masaż za jakieś 30 minut

- Ja też

- To idziemy razem?

- Super!

Angela okazała się przemiłą osobą, dzień przyjemnie mijał mi w jej towarzystwie. Cały czas plotkowałyśmy kiedy sprawne ręce opalonego masażysty koiły moje mięśnie, po wczorajszej nocy. Skończ już z tym Swan!

- Wiesz, też kiedyś tu mieszkałam.

- Naprawdę- zdziwiła się

- Rok temu się przeprowadziłam do Forks.

- Nigdy nie słyszałam o tym mieście.

- To masz szczęście- zaczęłam się śmiać

Kiedy opowiedziałam dziewczynie o tej miejscowości, śmiała się razem ze mną, z czym mi się kojarzy Forks, nie, nie z widelcami, z rutyną.

Miałam szczęście że Angela nie była wścibska, nie wypytywała się mnie, dlaczego się przeprowadziłam, mogłam odetchnąć z ulgą. Po boskim masażu wybrałyśmy się na spacer, miałam rację co do pogody.

 

 

Spacerowałyśmy po zielonej alejce i pewnie rozmawiała bym tak do wieczora, ale przypomniałam sobie o balu, moje przerażenie pogłębiło się, kiedy uświadomiłam sobie która jest godzina. Czy to czas tak szybko leci, a może zepsuł mi się zegarek…

- Przepraszam Angela, ale muszę już iść.

- Ohh, szkoda.

- Naprawdę mi przykro.

- Zobaczymy się jutro?

- Dzisiaj jest mój ostatni dzień tutaj…

- Ohhh- próbowała ukryć smutek, ale coś jej marnie wychodziło

- Naprawdę bardzo się cieszę, że cię spotkałam.

- Ja też, to co do zobaczenia?

- Do zobaczenia.

Uścisnęłam ją mocno i pobiegłam do pokoju, wyszykować się na spotkanie z Edwardem. Lekko zdyszana dobiegłam do szafy i wyjęłam z niej bajkową sukienkę. Na początku muszę podziękować Alice, widziała jak jej się przyglądałam na wystawie, sukience… Ułożyłam ją delikatnie na łóżku i popędziłam do łazienki, czułam się jak nastolatka przed swoją pierwszą randką, to niedorzeczne. Zimny prysznic trochę ostudził mój zapał, cały czas zastanawiałam się jak ułożę włosy, proste, loki, a może zostawię takie jakie są. Wreszcie zdecydowałam się na naturalność, przecież Edward nie ma ani lokówki, ani prostownicy. Zachichotałam ze swojej głupoty. Jakież było moje zdziwienie kiedy zorientowałam się, że łazienka Edwarda przekształciła się w salon piękności, na blacie stało z 5 kosmetyczek, można było też tam znaleźć suszarkę, wyżej wymienioną lokówkę i prostownicę, Alice…

Zebrałam się w sobie i przystąpiłam do działania, w końcu jestem kobietą muszę mieć to coś w sobie. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz do ręki, była to odżywka do loków, nałożyłam ją sobie starannie. Potem przystąpiłam do higieny osobistej, ogoliłam się… wszędzie. Jesteś wariatką Swan. Kiedy moje włosy wyschły, rozczesałam je delikatnie, wyszły mi perfekcyjne loczki, uśmiechnęłam się do swojego odbicia dumnie, czasami potrafię.

 

Czas na makijaż, on też musi być stonowany, dzisiaj Bella postanawia być dziewczęca, nie może się złościć, taa jasne.

W pełni gotowa zjechałam windą w stronę sali baletowej. Miałam na sobie strasznie nie wygodnie szpilki i jak już mówiłam śliczną sukienkę, moje włosy lekko opadały na ramiona, pierwszy raz czułam się tak pewnie. Po otwarciu drzwi pierwsze co mnie uderzyło to głośna muzyka, wystraszyłam się, że ubrałam się nie odpowiednio, na moje szczęście wszyscy byli w strojach galowych, odetchnęłam z ulgą i ruszyłam w stronę poszukiwania moich przyjaciółek. Miałam problem z orientacją, skąd tu się wzięło tyle ludzi.

- Hej Bella!- odwróciłam się w stronę dochodzącego dźwięku

- Nessi, gdzie masz Alice?

- Gdzieś się tu kręci- zachichotała, wtedy powiedziałyśmy razem- ciacho- i wybuchnęłyśmy śmiechem

Alice miała słabość do przystojnych facetów, mogę nawet odważnie stwierdzić, że żadnemu by nie odpuściła.

- Łał, Bella, ślicznie wyglądasz- krzyknął Jake nad moim uchem

- Ogłuchłam.

- Przepraszam. Gdzie masz Edwarda?

- Nie wiem, myślałam, że jest z tobą.

- Ja wiem gdzie on jest- zaszczebiotała Alice

- Cześć Alice- uśmiechnęłam się

- Fajne, że założyłaś tą sukienkę, pasuje ci.

- Dzięki, to yyy, wiesz gdzie jest Edward?

- Wyszedł na taras.

- Dzięki, potem do was wrócę.

Oczywiście Jacob musiał dodać swoje trzy grosze, ale mało mnie to interesowało zaraz miałam zobaczyć Edwarda, moje serce przyspieszało z każdym krokiem. Wreszcie dotarłam na taras. Zobaczyłam jakiegoś faceta z dyktafonem i notesem, dziennikarz, naprzeciwko niego siedział Edward, pytanie które zadał mu ten facet zdziwiło mnie i zdenerwowało.   (to dla lepszego efektu)

 

 

- Więc Edwardzie, podobno spotykasz się z jedną, z uczestniczek konkursu, niejaką Bellą- reporter cały czas nie odrywał oczu od Mojego Marzenia

- Pierwszy raz słyszę to imię- moje serce zamarło, spokojnie on tylko tak udaje, to gra…

- Powiesz nam kim jest ta szanowna brunetką, z którą spędzasz tyle czasu?

- Jeśli pan nalega, to zwykła nastolatka, doczepiła się do mnie, kolejna fanka, niech pan na mnie spojrzy, ja z kimś takim, to niedorzeczne…

Nie mogłam już dalej tego słuchać, moje ręce stały się bezwładne, z rąk wypuściłam poncz, który wcześniej niosłam dla Edwarda. Huk tuczącego się szkła zwrócił na mnie uwagę, teraz wpatrywały się we mnie dwie pary oczu. Chciałam znać prawdę, zajrzałam Edwardowi głęboko w szmaragdowe tęczówki, nie wiem co próbowałam znaleźć, ujrzałam tylko współczucie i pogardę, czego ja się spodziewałam? Nie mogłam już tego dłużej wytrzymać, zaczęłam biec nie zwracając uwagi na innych ludzi, starałam się oddychać, ale było mi coraz ciężej, oddech uwiązł mi w gardle, a obraz przesłoniły łzy. Obejrzałam się ostatni raz zanim weszłam do pokoju, czego oczekiwałam, że on będzie tam stał, nic dla niego nie znaczyłam, byłam nikim, kolejnym żywym trofeum. Ukryłam twarz w poduszce i zaczęłam płakać, a może krzyczeć, płakałam i krzyczałam, moje serce zostało rozerwane na miliony kawałeczków i brutalnie zdeptane, moja dusza krzyczała upokorzona.

- Bella…- odwróciłam się pełna nadziei

- Jake?

- Boże, co się stało!

- Nic, zostaw mnie samą- szepnęłam

- To Edward, tak?- z moich ust wydarł się niekontrolowany jęk

Nie wiem jak to się stało, ale zaczęłam mu wszystko opowiadać, nasze pierwsze spotkanie, noce, nawet tą ostatnią…

- Czyli mam rozumieć, że się z tobą przespał i rzucił?- pokiwałam twierdząco głową

- Zabije skurwysyna!

- Jake proszę, przestań to niczego nie zmieni.

Tej nocy pożegnałam się z Phoenix, obiecałam sobie, że więcej tu nie wrócę, za dużo wspomnień i bólu. Nie widziałam go od tamtej pory, wreszcie musiałam się pogodzić z rzeczywistością, Nessi nie zadawała mi żadnych pytań, dobrze wiedziała, że i tak by nie uzyskała żadnej konkretnej odpowiedzi. Kiedy odlatywaliśmy ostatnia łza wypłynęła spod mojej powieki, żegnaj Edwardzie Cullen, na zawsze pozostaniesz tylko Moim Marzeniem.       

 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony