9.Nadzieja matka glupich..., Moja twórczość, FF...Dwoje ludzi...Jedna miłość....wspólne życie...; )), ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-Edward.?- byłam zaskoczona jego widokiem. Stał naprzeciwko
mnie. Dzieliło Nas od siebie kilka centymetrów. Chyba był tak samo
zaskoczony co ja. Staliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie.
Po tym co Nas spotkało. NIE! Po tym co mnie spotkało nie
chciałam Go widzieć, a tu proszę czeka przed szpitalem jak na
zbawienie. Chociaż w głębi duszy gdzieś Go kochałam , broniłam się i
uciekałam od tej miłości. Dlaczego.? Może dlatego, że wiedziałam że
taki człowiek jak on jest dla mnie niedostępny i tyle Nas dzieli.
KŁAMSTWA! To przed tym tak uciekałam. Nie wiem dlaczego ale
uwierzyłam doktorkowi. Po co właściwie miałby mnie okłamywać.?
Otrzeźwiałam, odwróciłam się i chciałam uciec gdzieś z dala od
niego, ale złapał mnie za rękę i próbował zatrzymać.
-Bella zaczekaj- ścisnął mnie tak mocno, że ręka na której miałam rany
zapiekła. Jęknęłam. W tym samym momencie uścisk zelżał.
-Bella przepraszam, ale proszę spójrz na mnie.
-Po co?!- trochę podniosłam głos, ale nie chciałam mieć z tym
człowiekiem nic wspólnego.
-Choćby po to żeby spojrzeć na mnie ostatni raz- co.? Jaki ostatni raz.
Odwróciłam się w jego stronę jak za ruchem czarodziejskiej różdżki.
-Tak masz rację tu i teraz się pożegnamy- sama nie wierzyłam, że to
powiedziałam. Jakaś cząstka mnie pragnęła Edwarda, ale większa
połowa nienawidziła i to ona w tym momencie wygrywała.
1
-Bello chcę, żebyś była szczęśliwa.- bez Ciebie.? Jakoś dam radę, ale
nie wiem jak na długo zapomnę.
-Będę- mam nadzieję, że będę. Podświadomość dyktowała mi coś
innego, a na usta cisnęły się inne słowa, przeciwne.
-No to Cześć- wyciągnął w moją stronę swoją rękę. Nie wiedziałam co
mam zrobić czy podać mu swoją czy odejść.
- I tak będziemy się widywać- on tylko pokiwał głową.
-Nie będziemy, wyjeżdżam.- te słowa uderzyły we mnie jak grom z
jasnego nieba, zabolało.
- No to cześć. Miło było Cię poznać Bello- wypowiedziawszy te słowa
odwrócił się i poszedł. W mojej głowie kłębił się setki pytań. Jak to
poznać przecież my się znaliśmy….babcia Candelaria.
-Edward, Edward.!- zaczęłam krzyczeć. Nie miałam siły biec bo byłam
jeszcze osłabiona, ale jakoś truchtałam- Edward zatrzymaj się, proszę.!-
Edward odwrócił się w tej samej sekundzie w której do niego dobiegłam.
-Nie wyjeżdżaj- sama już nie wiem czego chcę. Najpierw karzę mu
odejść i się ode mnie raz na zawszę odczepić, a teraz karzę mu zostać.
To chore. Ale najwyraźniej jego potrzebuje w moim życiu.
- Edward proszę Cię zostań- spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Doprowadzisz mnie do obłędu dziewczyno- odwzajemniłam jego
uśmiech. Wiedziałam, że muszę jakoś zareagować bo stracę Edwarda
na zawsze a tego bym nie zniosła.
-Zabierzesz mnie stąd.? – miałam dość już tego szpitala. Ten zapach
doprowadzał mnie do mdłości. Wiedziałam, że rodzice będą nie
zadowoleni jak odkryją, że mnie nie ma, ale teraz pragnęłam być z
Edwardem i to on si9e dla mnie liczył.
-Nie powinnaś wracać do szpitala? Jesteś w piżamach….
-Później będziemy się tym martwić teraz zabierz mnie stąd.
-Na pewno tego chcesz?
2
na
parkingu w Forks prezentowało się jak świeże bułeczki w sklepach Los
Angeles.
Edward otworzył mi drzwi od strony pasażera jak na dżentelmena
przystało.
-Proszę- spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam-dziękuję-
odpowiedziałam. Wsiadłam do środka i zamknęłam drzwi.
Edward obieg samochód i wsiadł na fotelu kierowcy, zatrzasną drzwi i
przekręcił kluczyk w stacyjce.
-To gdzie panią zawieść.? – kurde. Do domu nie chcę wracać Hmm to
gdzie.
-Oddaję się w twoje ręce.- żebym później tego nie żałowała.
-Nie pożałujesz- mam na dzieję.
Jechaliśmy w milczeniu. Brakowało mi tu muzyki, wyciągnęłam
rękę do radia. Edward zrobiło samo. Spojrzałam na niego, a on tylko się
zaśmiał.
-Panie mają pierwszeństwo- mówiłam, że dżentelmen, a już myślałam,
że tacy nie istnieją.
-Dzięki przystojniaku.- Edward spojrzał się na mnie i zaczął
przeczesywać sobie ręce, głupkowato się przy tym uśmiechając.
-Już nie bądź taki skromny. Tobie to wystarczy tylko jeden komplement i
już wniebowzięty.- chyba poczuł się urażony bo posmutniał.
-Oj dobra przestań się fochać, bo się zanudzę.
Przypomniały mi się słowa, które kiedyś przeczytałam:
„ Być może istnieją czasy piękniejsze, ale te są nasze”
<3
W zupełności mi to wystarczy: Edward i Ja sam na sam.
1
Samochód Edwarda volvo c30 zdjęcie w dodatkach.. ;) Cacko :D
3
-Wiem jedno, że jak bym Ci teraz pozwoliła odejść straciłabym Cię na
zawsze, a tego nie chcę- złapał mnie za rękę i głupkowato się śmiejąc
skierował mnie w stronę swojego samochodu. Srebrne volvo
 Chyba się zamyśliłam na moment bo wyrwała mnie z transu
melodia piosenki „Imię deszczu”
-Zostaw proszę- Edward chciał przełączyć, ale ja poprosiłam żeby
zostawił. Lubiłam tą piosenkę. Przy niej mogłam w spokoju pomyśleć.
Nie wiem kiedy, ale zaczęłam płakać. Edward chyba to zauważył,
bo się zatrzymał.
- Hej królewno dlaczego płaczesz.?- królewno skąd on się urwał nikt tak
w dzisiejszych czasach nie mówi już, ale mi to jak najbardziej
odpowiadało.
-To ta piosenka tak na mnie działa.
-Na pewno.?- boże jaki troskliwy. Nie pamiętam, żeby rodzice się tak o
mnie martwili kiedykolwiek jak on.
-Tak, bez obaw.
Zaczął znowu prowadzić. Po ok. 20 min byliśmy na miejscu. Nie chciało
mi się wysiadać bo nie wiedziałam dokładnie gdzie jesteśmy.
-Jesteśmy na miejscu.- tak.? Tylko gdzie on mnie wywiózł. Wysiadłam z
samochodu i od razu chciałam do niego wracać. Na zewnątrz było tak
zimno jak w lodówce. Zaczęłam się trząść.
-Zimno Ci.?- spostrzegawczy.
-Trochę.?- jak diabli.
Zdjął z siebie marynarkę i założył mi ją na ramiona.
-Dziękuję, ale nie trzeba.
-Trzeba, trzeba.- przynajmniej teraz jest mi ciepło.
Odwróciłam się w stronę domu i ujrzałam pałac.
2
„Imię deszczu” Andrzej Piaseczny- moja ulubiona piosenka kiedy jestem smutna.(w dodatkach
piosenka i tekst)
4
 był biały z brązowym dachem i dużą werandą. Z dużymi
szklanymi oknami i bardzo dużym ogrodem. Dom jak marzenie.
Dom
-Śliczny.
-Bela byłaś tu wcześniej.- naprawdę była i nie widziałam takiego
cudeńka, to chyba było w tedy jak Edward mnie uratował.
-Nie przyjrzałam się.
-Wejdziemy do środka.?
-Tak.
Przeszliśmy pod drzwi frontowe. Edward wyciągnął z kieszeni
spodni klucze i otworzył drzwi. Przytrzymał je dla mnie po czym wpuścił
mnie do środka, a za mną wszedł on.
Wnętrze domu pamiętałam poniekąd. Też było ładne jak
zewnętrzna strona. Nie ma co Edward ma gust.
. Panował tam półmrok bo się już trochę
ściemniło. Nic zbytnio nie widziałam. Usiadłam na kanapie.
Przeszliśmy do salonu
Z jednej strony czułam się szczęśliwa, a z drugiej Hmm sama nie
wiem. Czułam się skołatana.
Edward usiadł koło mnie i bacznie mi się przyglądał.
-Co jest.?- spytałam zaskoczona.
-Musimy teraz poważnie porozmawiać- ton jego głosu nie był za
przyjazny. Przestraszyłam się trochę.
-Mam się zacząć bać.?
-Może powinnaś.
3
Zdjęcie domu w dodatkach…..cudeńko… ;))
4
Zdjęcie salony jak wygląda w dzień w dodatkach…
5
   [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony