891, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bernard Mac Laverty. Cal.Od redakcji.Bernard Mac Laverty urodzi� si� w Belfa�cie w 1942 roku. Studi�w nie sko�czy�, dziesi�� lat pracowa� jako asystent w laboratorium na wydziale anatomii uniwersytetu w rodzinnym mie�cie, a nast�pnie wraz z �on� i dzie�mi osiedli� si� na wyspie Islay, by ca�kowicie po�wi�ci� si� pracy literackiej. W roku 1980 wydaje pierwsz� powie�� "Lamb", kt�ra zyskuje wielki rozg�os. Jest r�wnie� autorem dw�ch zbior�w opowiada�, z kt�rych kilka adaptowano na sztuki telewizyjne i s�uchowiska radiowe. Druga powie�� Mac Laverty'ego, "Cal" (1983), zosta�a sfilmowana, a aktorka wyst�puj�ca w roli Marcelli otrzyma�a nagrod� w Cannes. Akcja powie�ci rozgrywa si� wsp�cze�nie, w ma�ym miasteczku w Irlandii P�nocnej. Tytu�owy bohater, Cal Mc Crystal, ma lat dziewi�tna�cie, jest katolikiem i bezrobotnym, utrzymuj�cym si� z zasi�ku. Zakochany w starszej od siebie o kilka lat Marcelli szuka w tej mi�o�ci ucieczki od beznadziejnej egzystencji, od nienawi�ci protestanckich s�siad�w, od katolickich koleg�w, kt�rzy wci�gaj� go coraz g��biej w konspiracyjn� dzia�alno��. Ale czy mo�na uciec od rzeczywisto�ci? Mojemu bratu, Peterowi 1 Sta� przy tylnej bramie prowadz�cej do rze�ni, d�onie mia� wepchni�te w kieszenie, �o��dek bole�nie �ci�ni�ty z g�odu. M�czy�ni w bia�ych fartuchach i baseballowych czapkach gwizdali i pokrzykiwali przechodz�c mi�dzy zwisaj�cymi tuszami ubitych zwierz�t. Nigdzie nie m�g� dostrzec swego ojca, nie odwa�y� si� jednak wej�� do �rodka. Zna� dobrze ciep�y, s�odki i mdl�cy od�r tego miejsca, a nie jad� jeszcze �niadania. Ani nie wypali� pierwszego dzisiaj papierosa. Zawsze wtedy zapachy stawa�y si� o wiele bardziej intensywne. Co pewien czas trzask gilotyny do u�miercania zwierz�t odbija� si� echem od szklanego dachu. Z oddali porykiwa�o czekaj�ce na swoj� kolej byd�o, jakby co� przeczuwaj�c. Zobaczy� Kaznodziej�, kt�ry sta� ze szklank� w d�oni. By�a to kuracja, kt�r� miejscowy lekarz stosowa� wobec ka�dego anemika o mocnym �o��dku. Kaznodzieja by� wysoki i chudy, o wydatnym jab�ku Adama, a jego sk�ra w �wietle odbijaj�cym si� od bia�ych kafelk�w wydawa�a si� - je�li to by�o mo�liwe - jeszcze bledsza. Kaznodzieja je�dzi� po wsiach ryksz� do przewo�enia chleba, z ma�� drabin� przymocowan� do ramy i narz�dziami wrzuconymi bez�adnie w torb�. Przybija� do drzew i s�up�w telegraficznych zrobione z cieniutkich deszczu�ek tabliczki. "D��no�� bowiem cia�a prowadzi do �mierci - List �w. Paw�a do Rzymian, #/8f) widnia�o na drzewie sykomorowym przy drodze do Magherafelt, a troch� dalej: "Ja jestem zmartwychwstaniem i �yciem, Ewangelia wed�ug �w. Jana, #/11be). Do bramy podszed� Crilly, by naostrzy� no�e. - Cze��, Cal! - powiedzia�. Cal zobaczy�, jak przyciska palcami ostrze do krzemienia; us�ysza� syczenie. - Jest tam gdzie� m�j ojciec? Crilly popatrzy� do g�ry i przerwa� ostrzenie. Kiwn�� g�ow� przez rami�. - Powiedz mu, �e chc� si� z nim zobaczy� - poprosi� Cal. - Za chwil�. - Crilly zerkn�� z ukosa na zu�yty p�ksi�yc swego no�a i wypr�bowa� go delikatnie opuszk� kciuka. Leciutko, jakby go czyszcz�c, pog�aska� kilka razy kamie�, a potem wszed� do budynku. - Shamie! - wrzasn��. - Shamie! Gilotyna zazgrzyta�a ponownie i Cal ujrza�, jak ostrze unios�o si�, a na pod�og� zwali�o si� zwierz� z nogami sztywno stercz�cymi w kierunku sufitu. Natychmiast zosta�o uniesione za zadni� nog� i przeci�to mu gard�o. Kaznodzieja przesun�� si� do przodu i podstawi� szklank� pod chlustaj�c� krew. Cal odwr�ci� si�. Pojawi� si� ojciec, rozsuwaj�c niczym zas�on� po�owy wisz�cego kad�uba. Spostrzeg� Cala, podszed� do bramy. - Czego chcesz? - Zabra�e� ze sob� papierosy. - Masz - powiedzia� ojciec wysuwaj�c do przodu biodro. Mia� mokre i �liskie r�ce, trzyma� je wi�c szeroko, jak gdyby mia� by� zrewidowany przez patrol wojskowy. Cal uni�s� po�� bia�ego fartucha, kt�ry ca�y by� pochlapany i sztywny od zastyg�ego t�uszczu. Wsun�� d�o� do kieszeni spodni ojca i wyci�gn�� paczk� Embassy. - We� wi�cej - powiedzia� ojciec. Cal wyj�� trzy sztuki i w�o�y� paczk� z powrotem. Pogrzeba� we w�asnej kieszeni w poszukiwaniu zapa�ek. - Do zobaczenia - rzuci� odchodz�c. Potar� zapa�k�, przytkn�� j� do papierosa i zapali�, zaci�gaj�c si� g��boko. Prawie natychmiast poczu�, jak rozlu�ni�y mu si� mi�nie �o��dka. Sta� teraz nieruchomo, kilkakrotnie zaci�gaj�c si� mocno i wydychaj�c dym, za ka�dym razem z westchnieniem. Ruszy� przed siebie, papieros zwisa� mu z k�cika ust, r�ce trzyma� w kieszeniach kurtki. By� jesienny ranek, powietrze tak czyste, a� dzwoni�o. Kiedy mija� szeregi byd�a, s�ysza� ich nosowe sapanie i klapanie gnoju. Odwr�ci� twarz i skierowa� si� w stron� domu, by zaparzy� sobie herbaty i czeka�, a� na poczt� wp�ynie jego zasi�ek. Kiedy skr�ci� w swoj� ulic�, poczu� na sobie spojrzenia wielu par oczu. Szed� ze wzrokiem wbitym w ziemi�. Spojrzenia mog�y dobiega� zza firanek lub spoza �ywop�otu, za kt�rym jaki� m�czyzna przerwa� na chwil� kopanie. Cal nie m�g� si� zdoby�, by popatrze� w g�r� na �opocz�c� brytyjsk� flag� i bia�o_czerwony krzy� flagi Ulsteru z czerwon� d�oni�. Ostatnio w tej dzielnicy pojawia�o si� ich jeszcze wi�cej. By� to gro�ny znak, �e lojali�ci staj� si� coraz bardziej w�ciekli. Dawno ju� min�� dwunasty lipca, wi�c wszystkie flagi powinny by� zdj�te. A jednak, przez czyst� z�o�liwo��, wisia�y dalej. Nawet patrz�c pod swoje w�asne nogi Cal nie m�g� si� pozby� obrzydzenia, bo kraw�niki pomalowano na przemian czerwon�, bia�� i niebiesk� farb�. Czu�, �e by�o to wymierzone w nich, w MC Crystal�w, poniewa� on i jego ojciec tworzyli jedyn� katolick� rodzin�, kt�ra pozosta�a w tej dzielnicy. Inni wynie�li si� st�d ze strachu, ale jego ojciec nie chcia� si� wyprowadzi�. Nawet w najlepszych czasach bywa� uparty, a kiedy czu�, �e kto� wywiera na niego nacisk, to stawa� si� uparty dziesi�� razy wi�cej. - �aden skurwysy�ski lojalista nie wyrzuci mnie z mojego w�asnego domu. Musz� mnie najpierw zabi�. Ale to nie pojedynczy skurwysyn niepokoi� Cala, to ca�a ich gromada. Poczucie wsp�lnoty, kt�re uda�o si� tamtym osi�gn��, niepokoi�o go, a wraz z jej zacie�nieniem, wzrasta�o poczucie osamotnienia i izolacji MC Crystal�w. Rozmawiali przyja�nie z s�siadami, ale wydawa�o mu si�, i� poza nimi ka�dy inny mieszkaniec tej dzielnicy jest dla nich zagro�eniem. Radcliffowie i Hendersonowie twierdzili, �e wstawiliby si� za MC Crystalami, gdyby kiedykolwiek dosz�o do eksmisji. Cala mierzi�a protekcjonalno�� protestant�w, z kt�rymi widywa� si� na mie�cie. - To ty jeste� ch�opakiem Shamie'ego Mc Crystala? R�wny go�� ten Shamie. - Co mia�o znaczy�, �e "r�wny jak na katolika". Na ich twarzach widoczne by�o jakby �yczliwe zdumienie, �e mo�e istnie� katolik, kt�ry jest r�wnym go�ciem, kim� podobnym do nich. Cal otworzy� furtk� i poszed� �cie�k� przez dobrze utrzymany ogr�dek ojca. Kluczem otworzy� frontowe drzwi. Nala� herbaty do kubka, kt�r� wraz z grzank� zani�s� do swojej sypialni. Wola� zapali� �wiat�o ni� rozsun�� zas�ony. Drzwi sypialni zamkn�� na ma�� zasuwk� niedawno kupion� w sklepie z narz�dziami. Zrobi� to wbrew gor�cym protestom ojca, kt�rego jednak przekona�, �e ma ju� dziewi�tna�cie lat i prawo do pewnego rodzaju odosobnienia. Aby zag�uszy� cisz�, pu�ci� p�yt� "Rolling Stones�w" i usiad� na ��ku opieraj�c si� plecami o �cian�. Pochyli� g�ow� i upi� �yk herbaty. D�ugie w�osy zmusi�y go do wykszta�cenia w sobie pewnych kobiecych odruch�w, jak przytrzymywanie ich r�k�, by nie wpada�y do kubka. Przedzia�ek mia� po�rodku, tote� w�osy zwiesza�y mu si� po obu stronach twarzy niczym zas�ony. Kiedy grywa� sobie na gitarze, prawie odruchowo potrz�sa� g�ow�, tak �e w�osy rozsypywa�y mu si� po ca�ej twarzy, odgradzaj�c go od �wiata. Wewn�trz takiego namiotu z w�os�w, przymkn�wszy oczy, ws�uchiwa� si� w d�wi�ki wydobywane ze strun przez jego palce i �piewa� z ameryka�skim akcentem znane mu z p�yt kawa�ki. Nie m�g� znale�� �adnego racjonalnego wyt�umaczenia tego odruchu potrz�sania w�osami. By�a to jakby pr�ba schowania si� przed czym�, jakby wyraz rozpaczy, w�a�nie tak si� przejawiaj�cy. Przeklina� te� siebie w ko�lawej francuszczy�nie. Niewiele nauczy� si� tego j�zyka w szkole, ale pami�ta� wystarczaj�co du�o, by mamrota� "hochon, merde" i kr�ci� g�ow�. S�owa te ci�gle przychodzi�y mu na my�l - by�o to tak, jakby si� co� zaci�o w jego m�zgu. Mia� nawet powa�ne obawy, czy s� aby poprawne gramatycznie. By�o to jednak bez wi�kszego znaczenia, bo sam tworzy� nowe frazy, skomponowane z angielskiego i francuskiego. - Cholerne vache. Ty wielki crotte de chien. Budzi� si� rano z tkwi�cym w umy�le takim dziwacznym zdaniem, prze�ladowa�o go ono potem przez ca�y dzie� jak niestrawno��. Czasami �a�owa�, �e nie zna wi�cej j�zyk�w, bo m�g�by wtedy przeklina� siebie dosadniej. Na my�l o tym a� si� u�miechn��. Nie tkn�� grzanki. W miar� stygni�cia mas�o t�a�o. Na u�ytek Ruchu pr�bowa� nauczy� si� gaelickiego z ksi��ki kupionej na wyprzeda�y, ale nie wiedzia�, jak wymawia� podane s�owa. Jak powiedzie� "bh" czy "dh"? S�owa utrwali�y si� w jego umy�le jako wydrukowane symbole, wkr�tce potem zapomnia� ich znaczenia. Mo�e kiedy� p�jdzie na lekcj� i pos�ucha, jak one powinny brzmie�. Wzi�� nast�pnego papierosa, przesun�� po nim palcami i zapali�. W zas�onach by�a szpara, przez kt�r� wpad� uko�ny promyk s�o�ca, sprawiaj�c, �e dym pocz�� ospale wirowa�. Kiedy sko�czy�a si� p�yta, Cal wsta�, podszed� do okna i wyjrza�. Ogr�dek na ty�ach domu prowadzi� na pole obsiane j�czmieniem i dalej, do widniej�cego za nim b��kitu g�r Slieve Gallon. Wok� panowa�a kompletna pustka. Otworzy� okno, by wypu�ci� dym, ale zas�ony zostawi� zasuni�te. Kiedy zn�w usiad� na ��ku, zas�ony porusza�y si� i trzepota�y w lekkim podmuchu wiatru. Poprzez otwarte okno dociera�y do niego odg�osy z zewn�trz. Monotonny �wiergot wr�bli, warkot samochodu, nawo�ywanie dzieci na odleg�ym boisku szkolnym. Cisza wywo�ywa�a w nim napi�cie. Kantem papieru �ciernego z pude�ka od zapa�ek zacz�� pi�owa� paznokcie. Paznokcie u lewej d�oni mia� bardzo kr�tko obci�te, na opuszk... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony