917, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czy prokuratura czeka na samobójstwo Wosztyla? Od katastrofy smoleńskiej minęło 2,5 roku, a prokuratura wciąż nie chce ujawnić zapisu magnetofonowego Jaka-40 z ostatnich chwil przed tragedią. Tymczasem jak ustaliła „Gazeta Polska”, treść nagrania, które świadczy o zmanipulowaniu oficjalnych stenogramów, poznali już Rosjanie.

Na co czeka polska prokuratura? Ma przecież niezmanipulowany oryginał zapisu magnetofonowego, czego gwarancją jest fakt, że nagranie zarekwirowała w Smoleńsku zaraz po katastrofie polska Żandarmeria Wojskowa. Mówił o tym w rozmowie z „GP” chor. Remigiusz Muś, technik pokładowy Jaka-40.

– Żandarmeria zajęła materiał z naszego magnetofonu pokładowego od razu, gdy przyjechała 10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska – stwierdził wówczas Muś. Chorąży, najważniejszy świadek w sprawie taśm Jaka-40, zginął tragiczną śmiercią 27 października 2012 r.
Magnetofon jaka to nie Enigma Zachowanie śledczych zdumiewa, bo nie było możliwości, by ktokolwiek oprócz Żandarmerii Wojskowej, wojskowej prokuratury i Służby Kontrwywiadu Wojskowego miał dostęp do nagrania i w nie ingerował. Nie ma też na tym nagraniu żadnych tajnych informacji.

– Jeszcze w dniu katastrofy wieczorem ta taśma była w kraju. Tymczasem jej odczytywanie trwa od ponad 2,5 roku, tak jakby chodziło o rozpracowywanie skrzynki kodowej Enigmy. To kpina z polskiego społeczeństwa. Nawet jeśli są fragmenty trudne do odczytania, praca nad nimi nie może trwać 31 miesięcy, poza tym można je wykropkować. Prokuratura wojskowa po prostu ukrywa prawdę przed Polakami, nie mając ku temu żadnych podstaw. Odwrotnie – są bardzo mocne podstawy, by ten zapis – i to jak najszybciej – upublicznić – mówi nam źródło zbliżone do prokuratury.
Por. Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, dziwi się w rozmowie z „GP”, że prokuratura tak długo bada taśmy z jaka. Nie ma też pojęcia, dlaczego do tej pory nie opublikowano treści tych nagrań. W tym kontekście warto podkreślić to, co powiedział nam o swoim śp. koledze, chor. Remigiuszu Musiu: – Rozmawiałem z nim tydzień przed tym tragicznym zdarzeniem [Musia znaleziono 27 października, powieszonego w piwnicy domu, w którym mieszkał – przyp. red.]. Nie wyglądał na człowieka, który mógłby posunąć się do czegoś takiego. Naprawdę nic na to nie wskazywało. Informacją o śmierci Remka byłem więc ogromnie zszokowany. Tym bardziej że w ostatniej rozmowie ze mną, w piątek 19 października, Remek mówił, że ma bardzo dużo planów na nadchodzący tydzień. Razem mieliśmy być nawet na konferencji smoleńskiej, na którą zostaliśmy zaproszeni przez rodziny ofiar katastrofy. Ja przyszedłem, ale Remek z powodu innych zaplanowanych wcześniej spotkań nie mógł się tam pojawić – powiedział „GP” por. Artur Wosztyl. Konferencja odbyła się 22 października. Naukowcy m.in. przedstawiali na niej dowody, że w tupolewie doszło do wybuchów. Muś zginął 27 października. Technik jaka, co warto przypomnieć, mówił też w prokuraturze, że na lotnisku w Smoleńsku słyszał wybuchy.
Prokuratura czeka na biegłych, biegli na Rosjan… Nieujawnienie zapisów jaka jest tym bardziej bulwersujące, że w odpowiedzi na nasze pytania, przesłane Naczelnej Prokuraturze Wojskowej 29 października br., śledczy napisali, że kopię nagrań z Jaka-40 (utajnioną wciąż przed polską opinią publiczną) wysłali do Rosji na życzenie tamtejszej prokuratury. „Strona rosyjska zwracała się w ramach pomocy prawnej do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie o przesłanie kopii zapisów nagrań pochodzących z rejestratora fonicznego samolotu Jak-40, która to kopia została przekazana” – napisał rzecznik NPW, płk Zbigniew Rzepa. Rosjanie mogą więc dowolnie porównywać swoje nagranie z wieży z polskim nagraniem magnetofonu jaka, polska prokuratura takiej możliwości – zanim Rosjanie poznają polski zapis – już nie ma. Prokuratura wojskowa twierdzi przy tym, że wciąż czeka na kopie rosyjskiego zapisu z wieży w Smoleńsku. Według śledczych wojskowych, biegłym z Instytutu Ekspertyz Sądowych (IES) im. Sehna, którym przekazali nagranie z jaka, niezbędne do sporządzenia opinii dotyczącej nagrania są „określone czynności na terenie Federacji Rosyjskiej, o których wykonanie prokuratura wystąpiła do władz Rosji w dniu 9 czerwca 2010 r. Dotychczas prokuratura nie otrzymała z Federacji Rosyjskiej materiałów będących realizacją tego postulatu”. Chodzi o nagranie rozmów z wieży w Smoleńsku. Prokuratura czeka więc na ekspertyzę biegłych z IES, a biegli czekają na rosyjskie nagrania rozmów z wieży… „Ekspertyza fonoskopijna, której przedmiotem jest rejestrator foniczny pochodzący z samolotu Jak-40, nie wpłynęła dotychczas do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie; WPO w Warszawie nie jest w stanie precyzyjnie określić terminu zakończenia prac biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, a tym bardziej (nie znając treści ekspertyzy) wskazać, czy zostanie ona podana do publicznej wiadomości” – napisał płk Rzepa.
Prokuratura stawia więc pod znakiem zapytania nie tylko to, kiedy opublikuje zapis magnetofonowy jaka, ale czy w ogóle poda te informacje do publicznej wiadomości.
– Po co biegłym rosyjskie kopie nagrań z wieży do „uwiarygodnienia” polskiego oryginału nagrań z jaka? Czekanie na ekspertyzę IES, czyli de facto na odczytanie taśmy magnetofonowej (które trwa zadziwiająco długo, bo od maja 2011 r., a więc 1,5 roku!), czym zasłania się prokuratura, też nie ma żadnego uzasadnienia – mówi nasze źródło z kręgów zbliżonych do prokuratury.
Taśmy Jaka-40 i rozmowy Iła-76 Nagrania z jaka mają kluczowe znaczenie. Przypomnijmy, że Remigiusz Muś trzykrotnie zeznał w polskiej prokuraturze, iż słyszał polecenie rosyjskiej wieży zejścia do wysokości 50 m wydane załogom Jaka-40 i Iła-76. Taka komenda nie została zarejestrowana na stanowisku kierowania lotem Siewiernego, choć była, zdaniem Musia, zapisana na magnetofonie pokładowym Jaka-40. Co ważne, komendy, jakie wieża wydawała załodze rosyjskiego Iła--76 (rozmowy pilotów tego samolotu z kontrolerami słychać było przez radiostację pokładową), brzmiały identycznie jak w przypadku Tu-154: „Odejście na drugi krąg z wysokości nie mniejszej niż 50 m” (tyle że komenda wydana załodze tupolewa nie nagrała się, gdyż magnetofon został przedtem wyłączony). Jednak na żadnej z rosyjskich wersji stenogramów nie ma komend dotyczących 50 m. Remigiusz Muś zeznał, że nagranie magnetofonowe przesłuchał potem w Polsce w obecności Żandarmerii Wojskowej: „na naszym (jaka) magnetofonie, który miałem okazję raz później przesłuchać w obecności żandarmów, nagrana jest cała korespondencja Iła z wieżą”.

Potwierdzenie zeznań Remigiusza Musia dotyczących Iła-76 poprzez nagranie magnetofonowe jaka uwiarygodniałoby go jako świadka zeznającego w sprawie korespondencji Tu-154M z wieżą i nie tylko. Muś jako jedyny z załogi jaka rozmawiał tuż po katastrofie z rosyjskimi kontrolerami, którzy wybiegli z wieży lotów.
Prokuratura nie da Wosztylowi ochrony Chor. Remigiusz Muś poniósł śmierć w tajemniczych okolicznościach. Nie zostawił listu pożegnalnego, a na niedzielę miał umówione spotkanie ze znajomym – członkiem rodziny jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej. Osierocił dwie kilkuletnie córki. Jedynym żywym świadkiem, który potwierdza zeznania Musia dotyczące komendy dla Tu-154 o zejściu do 50 m, pozostał por. Artur Wosztyl, pilot Jaka-40. Podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej, trzy dni po śmierci Musia, Wosztyl potwierdził, że słyszał komendę wieży w Smoleńsku, żeby tupolew schodził na wysokość 50 m, a nie 100 m. Antoni Macierewicz po śmierci chor. Musia zaapelował podczas posiedzenia zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy o zapewnienie por. Wosztylowi gwarancji bezpieczeństwa. – Jako zespół parlamentarny występujemy do prokuratora generalnego oraz ministra spraw wewnętrznych o objęcie ochroną porucznika Wosztyla – powiedział Macierewicz. Bezpieczeństwo świadka, który może podważyć prawdziwość rosyjskich stenogramów, czyli świadczyć, że prawdopodobnie zostały one sfałszowane, wydaje się być w sposób oczywisty zagrożone. Śledczy nie podjęli jednak takiej decyzji. „Wojskowa Prokuratura Okręgowa nie posiada wiedzy na temat zagrożeń dotyczących świadków w śledztwie” – powiedział portalowi Rp.pl płk Zbigniew Rzepa. Prokuratura nie zapewni por. Wosztylowi ochrony, natomiast prowadzi śledztwo w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę Jaka-40 w Smoleńsku, które miałoby polegać na lądowaniu w warunkach poniżej minimalnych. Zawiadomienie takie skierował w lutym 2011 r. dowódca Sił Powietrznych gen. broni Lech Majewski. Prokuratura sprawdza, czy występowało bezpośrednie zagrożenie katastrofą w chwili lądowania, choć w postępowaniu sprawdzającym wszczętym przez wojsko wyraźnie stwierdzono, iż załoga Jaka-40 nie złamała żadnych procedur. Grzegorz Wierzchołowski, Leszek Misiak

Prezent rządu Tuska pod choinkę, ponad 2 mln bezrobotnych

1. W ostatni piątek resort pracy ogłosił dane dotyczące bezrobocia w listopadzie. Wzrosło ono z 12,5% w październiku do 12,9% czyli o ponad 64 tysiące osób i wyniosło 2 mln 59 tysięcy osób. Wszystko niestety wskazuje na to, że na koniec grudnia bezrobocie wzrośnie o kolejne 50-60 tysięcy osób, a stopa bezrobocia zdecydowanie przekroczy 13%.

Należy przy tym przypomnieć, że w projekcie budżetu na 2013 rok, rząd Tuska przyjął, że na koniec roku, stopa bezrobocia wyniesie właśnie 13% i ten fakt tylko potwierdza jak nierealistyczny będzie ten plan finansowy państwa. Ta coraz gorsza sytuacja na rynku pracy w Polsce ma miejsce kiedy za granicę według różnych szacunków wyjechało od 2 do 3 mln Polaków i te wyjazdy w dalszym ciągu trwają, w wymiarze kilkunastu tysięcy osób miesięcznie.

2. Niestety to co ogłosił minister pracy Polakom niejako pod choinkę to dopiero początek dramatycznej sytuacji na rynku pracy. Zaledwie przed paroma dniami Fiat Auto Poland ogłosił zwolnienie około 1500 osób ze swojej fabryki w Tychach, czyli blisko 1/3 całej załogi mimo tego, że jest to najlepsza fabryka koncernu Fiata na całym świecie. Zarząd tłumaczy to spadkiem popytu na samochody tej marki na włoskim rynku, gdzie kierowana była zasadnicza część eksportu tyskiej fabryki ale przecież doskonale wiadomo, że po decyzji, że nowy model Fiata Pandy, będzie produkowany tylko we Włoszech wiadomo było, że to będzie cios w zakład w Polsce. Także w branży produkcji samochodów widać wyraźnie, że kapitał ma jednak „narodowość.

3. Zwolnienia rozpoczęły się nawet w takiej branży jak bankowość. Zwolnionych ma być przynajmniej 5 tysięcy pracowników, choć według danych KNF rok 2012 nie będzie wcale taki najgorszy jeśli chodzi o wyniki finansowe, ponieważ po III kwartałach na czysto (a więc już po opodatkowaniu podatkiem dochodowym), zarobiły aż 12 mld zł. Blisko 1000 pracowników będzie musiało odejść z połączonego austriackiego Raiffeisena z greckim Polbankiem. W wyniku połączenia BZ WBK z Kredyt Bankiem, pracę może stracić około 10% dotychczasowych załóg obydwu banków tj. około 1200-1300 osób. Ale nie tylko fuzje powodują poważne redukcje załogi w połączonych bankach. Zwalniają wszystkie banki, próbując redukować koszty. BGZ zapowiedział zwolnienia blisko 400 pracowników, BNP Paribas ponad 400 pracowników, City Handlowy blisko 600 pracowników, Nordea ponad 400 pracowników. A to tylko niektóre przykłady, pracownicy są zwalniani z banków sukcesywnie bez ogłaszania tzw. zwolnień grupowych.

4. Zapowiedziano także zwolnienia na kolei. W ramach tzw. programu dobrowolnych zwolnień ma odejść w roku 2013 około 4 tysięcy pracowników, Poczta Polska w podobnym programie chce zwolnić 5 tysięcy ludzi. Najczarniejsze wieści płyną jednak z sektora budowlanego. Jeżeli sytuacja na rynku budowlanym nie ulegnie poprawie (a nic na to nie wskazuje ze względu na załamanie się zarówno inwestycji publicznych jak i prywatnych), to już zimą i wiosną czekają nas masowe upadłości i likwidacje przedsiębiorstw w tym sektorze. Według organizacji zrzeszających firmy budowlane, pracę w tym sektorze może stracić w roku 2013 aż 150 tysięcy pracowników i to zarówno na skutek upadłości dużych firm budowlanych jak i likwidacji tych małych kilku-kilkunastu osobowych.

5. Te masowe zwolnienia nie są dla nikogo niespodzianką. Większość z nich była zapowiadana w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Reakcja rządu na te zapowiedzi to ustalenie poziomu bezrobocia na koniec 2013 roku na nierealistycznym poziomie 13% i kolejne przycięcie środków w Funduszu Pracy. Już 4 rok z rzędu środki z tego funduszu zamiast na aktywne formy ograniczania bezrobocia, są przeznaczane na finansowanie deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego. Do tej pory minister Rostowski pożyczył z tego funduszu blisko 7 mld zł. Tak się kończy historia o „zielonej wyspie” zarówno w gospodarce jak i na rynku pracy. Kuźmiuk

Sadowski o przekształceniu skarbówki w Służbę Bezpieczeństwa Michalkiewicz „nie tylko starzy szubrawcy, ale już druga, a nawet trzecia generacja wściekłych psów, szykuje się do ponownego przejęcia przewodniej roli w budowie socjalizmu - tym razem już prawdziwego Michalkiewicz „ „nie tylko starzy szubrawcy, ale już druga, a nawet trzecia generacja wściekłych psów, szykuje się do ponownego przejęcia przewodniej roli w budowie socjalizmu - tym razem już prawdziwego „....()

Michalkiewicz „Centrum Adama Smitha obliczyło, że państwo polskie konfiskuje rodzinie pracowników najemnych 83 procent dochodu „...(

Sadowski w wywiadzie z Michałem Płocińskim „ Zagrożona Wolność „.... „Doszło do sytuacji, że zgodnie z ustawą wywiad skarbowy formalnie ma dziś więcej uprawnień niż ABW.”...()

  Janusz Szewczak Główny Ekonomista SKOK „Blisko 10 mln Polaków jest zagrożonych biedą i wykluczeniem, 70 proc. młodych Polaków nie ma etatu, 2,5 mln rodaków żyje na poziomie minimum socjalnego ok. 997 zł, a bezrobocie wśród młodych wynosi już 30 proc. Nowe setki tysięcy młodych szykuje się do emigracji. „....”Najwyższy czas przestać bredzić o zielonej wyspie, o odbiciu polskiej gospodarki w drugiej połowie 2013 r. „.....”o idiotyzmach analityków bankowych ze studia TVN-CNBC, lepiej milczeć.Tam ciągle jest hossa i guzik prawda całą dobę.Idzie potężny krach, lawina bankructw,załamanie się wpływów podatkowych, …..()

Milton Friedman „argumentował ,żeekonomiczna wolność jestpodstawowym warunkiem dlawolności politycznej. Ale w swojej książce z 1962 roku „ Kapitalizm i Wolność „ skapitulował i stwierdził , żewolność ekonomiczna jest istotniejsza , może istnieć bez wolności politycznej „...( )

Jeśli popatrzymy na skalę nędzy, rozpaczy i degeneracji psychicznej jak wyłania się z danych statystycznych podanych przez Szewczaka to w pełni uzasadnione są słowa Michalkiewicza o socjalistycznych szubrawcach , wściekłych psach którzy do takiego stanu doprowadzili Polaków Przytoczę kultowe już zdanie Kukiza w którym opisał los Polaków pod okupacją II Komuny . „ „ II Komuna zwana w celach propagandowych III RP to państwo socjalistyczne. Państwo, które go ustrojem gospodarczym jest socjalistyczna polityczna poprawność. Niemiecki socjalizm Hitlera to nie tylko wtórny w stosunku do brytyjskiego prymitywnie zinterpretowany darwinizm społeczny. To również system ekonomiczny. Socjalistyczna kontrola nad gospodarką , kapitałem , pracą , sterowaną redystrybucją ,kontrola płac i konfiskata większości ich wartości . Socjalizm rosyjski Lenina , Stalina to nie tylko hasła bezpłatnej edukacji , walki z religią, walka klas. To również system ekonomiczny . Zlikwidowanie własności prywatnej, biurokracja sterująca gospodarką , sterowanie płacami i konfiskata lwiej części wartości tej pracy Europejski socjalistyczny ustrój gospodarczy jaki w Polsce wprowadzili socjaliści politycznej poprawności w swej istocie nie różni się wiele od niemieckiego socjalizmu Hitlera i rosyjskiego socjalizmu Stalina , czy Jaruzelskiego. We wszystkich tych trzech socjalizmach ludność została pozbawiona fundamentalnej według Friedmana wolności. Wolności ekonomicznej . We wszystkich tych trzech socjalizmach państwo konfiskuje prawie cała wartość pracy zostawiając w postaci wypłaty jedynie ochłapy. O skali przemocy podatkowej jakiej dopuszcza się II Komuna w stosunku do Polaków najlepiej świadczy informacja Sadowskiego ,że głównym narzędziem represji państwa , posiadającym największe uprawnienia staje się nie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale …...skarbówka. Staje się ona główną Służbą ) ...( „ „ ) Fedyszak Radziejowska pisze o kartelu elit ( ) II Komuna nie zostawiła Polakom realnej wolności politycznej . Niczym w Orwellu zmusza ich do powtarzania kłamstw propagandy o istnieniu demokracji , czy wolnościach politycznych . Wolność polityczna nie oznacza ,że mieszkaniec tylko zbrojnie , z bronią w ręku walczy ze bandyckim państwem, które okrada podatkami jego dzieci z ostatniej kromki chleba . Wolność polityczna oznacza ,że Polak może poprzez system wyborczy , prawa , sądy , instytucje i obyczaje polityczne kontrolować państwo . Nie dopuścić do przekształcenia się swojego kraju w socjalistyczna Republikę bandytyzmu podatkowego. Sadowski w wywiadzie z Michałem Płocińskim „ Zagrożona Wolność „.... „Doszło do sytuacji, że zgodnie z ustawą wywiad skarbowy formalnie ma dziś więcej uprawnień niż ABW. „.....”Odległe miejsca Polski w rankingach wolności gospodarczej, a zarazem wysokie miejsca w rankingach korupcji, nie są efektem patologii czy kryzysu, tylko – jak mawiał Stefan Kisielewski – rezultatem. Jest to rezultat zastępowania wolności arbitralną władzą urzędników. Im mniej wolności, tym więcej korupcji. „..”Gołym okiem widać, że im bardziej kraj jest wolny, tym większy jest w nim poziom dobrobyt”......()

„W Polsce sektor publiczny zatrudniał ok. 3,5 mln osób na koniec zeszłego roku. „....”Z analizy wynika, że zarobki w sektorze publicznym są wyższe niż w prywatnym. W zeszłym roku różnica sięgała ok 30 proc. „.....”Ekonomiści policzyli, że polski sektor publiczny zatrudnia 21,6 proc. wszystkich pracujących „...()

  Gilowska „„Gilowska”Dla części ludzi, szczególnie tych, którzy właśnie kończą studia, praca w administracji rządowej, czy samorządowej to jest bardzo dobre miejsce. Tyle, że to jest armia ludzi –z członkami rodzin ponad 3 mln osób–w zasadzie na cudzym utrzymaniu „.....”Zgadzam się całkowicie z tymi, którzy mówią, żemamy w Polsce miękki totalitaryzm. Tak. Tak właśnie należynazwać system, który zbudowała PO w ostatnich latach. Ze wszystkimi konsekwencjami „.....()

Ziemkiewicz „wPolsce na tysiąc obywateli zakłada się 27,5 podsłuchu, wWielkiej Brytanii, która ma autentyczny problem z terroryzmemto jest 8 na tysiąc,a wNiemczech 0,2 na tysiąc. Coś to, na litość Boską, mówi o tym systemie. Panowanie Tuska tak demoluje państwo prawa w Polsce, że każdy następny, kto przyjdzie, nic nie będzie już musiał psuć. Będzie miał władzę dyktatorską, bo wszystkie hamulce zostały rozbite przy kretyńskim entuzjazmie pożytecznych idiotów z elit intelektualnych i medialnych „....()

Janusz Szewczak „ nowelizacja )

Oni już dawno powiedzieli, że chcą Barabasza. To co się stało na Jasnej Górze jest kolejnym aktem spektaklu „Nienawiść” Policja zatrzymała 58-letniego mężczyznę, który dziś rano usiłował zniszczyć obraz Matki Boskiej Częstochowskiej znajdujący się w klasztorze na Jasnej Górze w Częstochowie. Policja jeszcze wiele razy będzie miała okazję interweniować w takich przypadkach.  „Wielomiesięczne medialne szczucie przeciw Kościołowi, próba uczynienia go odpowiedzialnym za wszystkie problemy Polaków, przedstawiania jako instytucji wrogiej i obcej przyniosło rezultaty. Palikot, Lis, Biedroń, Ryfiński, Urban i wielu, wielu innych mogą być z siebie dumni. Ich działania przyniosły rezultaty pisze Tomasz Terlikowski, który dodaje, że akceptowanie zachowania Nergala musiało mieć swoje konsekwencje. Cytuję jego tekst bo sam lepiej nie wyrażę tego co czułem, gdy dowiedziałem się o ataku na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z wypranym i naładowanym nienawiścią umysłem, który został wzięty w obroty zarówno przez realnych wrogów Pana Jezusa, jak i sejmowych błaznów, którzy w imię politycznych celów walczą z Kościołem. Człowiek, który w bezsilności postanowił zaatakować święty dla Polaków obraz jest ofiarą tych, którzy z walki z Kościołem zrobili sposób na egzystowanie. Rację ma więc Terlikowski, że to oni są winni dzisiejszego ataku. Nie jest nawet istotne, kto prowokuje działania przeciwko katolikom w Polsce. Nie jest istotne czy czystą nienawiść do krzyża buduje żałośnie dziecinny i obciachowy poseł Ryfiński, wyrachowany Tomasz Lis ze swoimi medialnymi zabawkami, czy cyniczny Janusz Palikot, który kiedyś budował pismo „pokolenia JPII”. Finał jest taki sam, i wyraża się w okrzyku „chcemy Barabasza!”. Oni już wykrzyczeli potrzebę ponownego ukrzyżowania Jezusa Chrystusa. Na Krakowskim Przedmieściu widzieliśmy wybuch nienawiści podobny do tego, jaki miał miejsce pod gilotyną w czasach narodzin ideologii, która przyniosła nam nazizm i komunizm. Nienawiść na warszawskich ulicach była goła, perwersyjna, i wydawała się być niemal reżyserowana. To naprawdę mogło przerażać. Jednak jeszcze mocniej przerażała reakcja „autorytetów”, które głaskały agresywny, pijany motłoch do dalszej przemocy wobec moherów. Niestety zło jakie eksplodowało po 10 kwietnia 2010 roku nasila się, i będzie miało jeszcze radykalniejszy wyraz. To nie jest czarnowidztwo. To logiczna konsekwencja wpuszczenia do głównego nurtu debaty publicznej neojakobinów. Polecam wszystkim by sięgnęli po film ( oczywiście nie wprowadzony na polskie ekrany kinowe) „Gdy budzą się demony” o działalności Josemarii Escrivy podczas wojny Hiszpanów z komunistami opłacanymi przez Stalina. Jedna scena powinna zrobić wrażenie na każdym, kto obserwuje jak na naszych oczach rośnie w siłę prymitywny antyklerykalizm. Roland Joffe doskonale pokazał jak werbalne szyderstwa wobec duchownego przemieniają się powoli w fizyczne dokuczanie, i końcu niemal eksplodują przemocą fizyczną wobec księdza, którego przed prawdopodobną śmiercią ratuje motorniczy.  Na ekranie widać te same „argumenty” i taką samą nienawiść w oczach, którą widzieliśmy na filmie duetu Stankiewicz-Pospieszalski „Krzyż”. Ta scena przypomina, że w Hiszpanii również zaczęło się od prostackiego szyderstwa z „brzuchatych biskupów”, których podopieczni całują się na okładkach wielkich gazet, i masowo gwałcą dzieci. Wiemy jak to się skończyło. Czy taki będzie kolejny akt spektaklu "Nienawiść" w naszym kraju? Obawiam się, że powolutku zmierzamy w tę stronę. Oni chcą jednak karać za mowę nienawiści chrześcijan...

Sztafeta pokoleń Na tle coraz bardziej nudnego i przewidywalnego polskiego życia politycznego zbliżający się kongres SLD wygląda na wydarzenie niesłychanie emocjonujące. Nie często bowiem zdarza się, że na kilka miesięcy przed partyjnym zjazdem rozpoczyna się otwarta rywalizacja o przywództwo między dwoma politykami, w dodatku jeszcze do niedawna tak sobie bliskimi. Nie wiemy dziś, czy fotel przewodniczącego SLD utrzyma Wojciech Olejniczak, czy też zasiądzie na nim Grzegorz Napieralski, dotychczasowy sekretarz generalny partii. Jakkolwiek by się stało, jedno jest pewne: liderem lewicy będzie przedstawiciel pokolenia 30-latków, którzy w czasach PRL byli dziećmi. Zatem wydawać by się mogło, że czas dawnych działaczy PZPR dobiegł końca, a dekomunizacji, której nie zdołała przeprowadzić prawica, dokonała biologia.

Aparat zawsze górą Ten optymizm zakłócił jednak ostatnio prof. Tomasz Nałęcz, były wicemarszałek Sejmu z ramienia Unii Pracy. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" z 10-11 maja tak ocenił obu rywali: - Zwycięstwo Olejniczaka będzie dla mnie smutną wiadomością. Oznaczałoby, że zyskał akceptację aparatu, pochodną PZPR-owskiego betonu. Stał się jego sztandarem i zaakceptował tę rolę. (...) Napieralski, choć trzydziestolatek bez doświadczenia w PZPR, bardzo szybko wszedł w buty aparatu. Stał się jego ucieleśnieniem. Tak więc dla Nałęcza obaj młodzi politycy są jedynie marionetkami w rękach partyjnego aparatu. A czym jest ów aparat? Nałęcz precyzyjnie wyjaśnia: - Aparat to zwierzę, które genialnie wyczuwa koniunkturę. Jest wyćwiczone w socjotechnice i posiadło sztukę maskowania się w czasie kryzysu. Gdy w Polsce Ludowej oburzony lud palił komitety PZPR, a ludzie ginęli na ulicach, aparat potępiał winnych i ogłaszał się formacją reformatorską. Dokonywano makijażu i wszystko było po staremu. Gdy kryzys trwał dłużej, należało się przyczaić i przeczekać. W wolnej Polsce ta taktyka się nie zmieniła. Na początku aparat miał świadomość, że komunistom wolno mniej, i trochę się hamował. Poza tym pilnował tego Kwaśniewski, który usiłował to środowisko zmieniać. To się nazywało szlifowaniem betonu. Ale Kwaśniewski wygrał wybory prezydenckie i SdRP pozostawiono Leszkowi Millerowi. Aparat przejął stery. Tej opinii nie wolno lekceważyć. Nie tylko dlatego, że wyraża ją zawodowy historyk, lecz przede wszystkim ze względu na życiorys samego Nałęcza, który w PZPR był od roku 1970 do końca, później zaś współtworzył SdRP. W tym szczerym wywiadzie zwraca uwagę również odpowiedź na pytanie dziennikarek "GW" o wysuwanie na pierwszy plan młodych osób, które z PZPR nie miały nic wspólnego, np. Anity Błochowiak, co ma zadać kłam tezie o rządach aparatu. Nałęcz nie pozostawia tu złudzeń: - O przynależności do aparatu nie decyduje życiorys czy wiek, lecz sposób uprawiania polityki. Jeżeli panie wymieniają Anitę Błochowiak, to ja się uśmiecham. (...) Błochowiak to sympatyczna osoba, ale jak człowiek jej się bliżej przyjrzy, to rysy Oleksego stają się bardzo widoczne. Dodajmy, że w tym samym wywiadzie były wicemarszałek uznał Józefa Oleksego za metr z Sevres aparatczyka, a ponadto stwierdził, że Oleksy i Miller to krew z krwi i kość z kości aparatu.

"Cudowne dzieci": Anita i Michał Trudno nie zgodzić się z tymi opiniami rozgoryczonego postkomunisty, który przez wiele lat chciał budować lewicę bez aparatu i w rezultacie sam znalazł się poza polityką. Ale Nałęcz, zapewne kierując się swoistą poprawnością polityczną, przemilczał fakt, o którym z pewnością doskonale wie. Otóż to właśnie Anitę Błochowiak można określić jako krew z krwi i kość z koś...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony