923, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
vladimir nabokovlolitaTom$ca�o�� w #f tomachPWZNPrint 6Lublin 1999`paPrze�o�y�Micha� K�obukowskiPrzedruku dokonanona podstawie pozycjiwydanej przez WydawnictwoDa Capo, 1997Redakcja technicznawersji brajlowskiej:Franciszek KwiatkowskiPiotr Kali�skiSk�ad, druk i oprawa:PWZN Print 6 sp. z o.o.20_218 Lublin, Hutnicza 9tel.�8�fax:0_81 746_12_80e-mail:print6@lublin.top.pl`st`gw2`tcPrzedmowa`tc"Lolita, albo wyznania owdowia�ego europida" - pod takim podw�jnymtytu�em otrzyma� ni�ej podpisany dziwne stronice, kt�re poprzedza niniejszanota. "Humbert Humbert", ich autor, zmar� w areszcie na zakrzepic� t�tnicywie�cowej szesnastego listopada 1952 roku, kilka dni przed planowanympocz�tkiem procesu. Jego adwokat, a m�j bliski przyjaciel i krewny, wielceszanowny Clarence Choate Clark, obecnie cz�onek palestry Obwodu Columbii,prosz�c mnie o zredagowanie r�kopisu powodowa� si� klauzul� z testamentuklienta, upowa�niaj�c� mego znakomitego kuzyna, aby wedle uznaniapokierowa� wszelkimi dzia�aniami, jakich b�dzie wymaga�o przygotowanie"Lolity" do druku. Na decyzji pana Clarka zawa�y� m�g� fakt, i� wybranyprzeze� redaktor otrzyma� niedawno Nagrod� Polinga za skromne dzie�ko ("Czyzmys�y s� zmy�lne?"), w kt�rym omawia pewne chorobliwe stany i perwersje.�aden z nas nie przewidzia�, �e zadanie moje oka�e si� tak proste.Poprawi�em oczywiste solecyzmy i starannie usun��em kilka detali, kt�remimo wysi�k�w samego "H.H." uparcie wy�ania�y si� z tekstu niby drogowskazyi kamienie nagrobne (demaskuj�c w ten spos�b pewne miejsca i osoby, kt�rychto�samo�� nale�a�o raczej zatai� kieruj�c si� dobrym smakiem, i oszcz�dzi�z lito�ci), lecz pomin�wszy owe ingerencje, przedstawiam ten niezwyk�ypami�tnik w postaci nienaruszonej. Dziwaczny pseudonim autora jest jegow�asnym wynalazkiem; mask� t� - spod kt�rej zdaje si� pa�a� hipnotycznespojrzenie dwojga oczu - trzeba by�o oczywi�cie zostawi� bez zmian, zgodniez �yczeniem tego, kto j� nosi�. Tylko rym ��czy nazwisko "Haze" zprawdziwym nazwiskiem bohaterki, lecz jej imi� zbyt organicznie splecionejest z najbardziej wewn�trzn� tkank� ksi��ki, aby mo�na by�o je zmieni�;nie ma te� (jak czytelnik sam si� przekona) �adnej po temu praktycznejpotrzeby. Osoby dociekliwe znajd� wzmianki o zbrodni "H.H." w gazetachcodziennych z wrze�nia i pa�dziernika 1952 roku; jej przyczyna i celpozosta�yby zupe�n� zagadk�, gdyby niniejszemu pami�tnikowi nie pozwolonotrafi� w kr�g �wiat�a lampy na mym biurku.Na u�ytek staro�wieckich czytelnik�w, kt�rzy �ledz�c losy "prawdziwych"ludzi pragn� przekroczy� ramy tej "z �ycia wzi�tej" opowie�ci, przytoczy�mo�na szereg szczeg��w uzyskanych od pana "Windmullera" z "Ramsdale", onsam woli jednak si� nie ujawnia�, w obawie, �e "d�ugi cie� tej �a�osnej iodra�aj�cej historii" pad�by na spo�eczno��, kt�rej cz�onkiem pan"Windmuller" z dum� si� mieni. Jego c�rka "Louise" jest obecnie na drugimroku koled�u. "Mona Dahl" studiuje w Pary�u. "Rita" wysz�a niedawno zaw�a�ciciela hotelu na Florydzie. Pani "Richardowa F. Schiller" zmar�a wpo�ogu, urodziwszy martw� dziewczynk�, w dniu Bo�ego Narodzenia 1952 roku,w Gray Star, osadzie po�o�onej w najdalej na p�nocny zach�d wysuni�tymzak�tku kraju. "Vivian Darkbloom" napisa�a biografi� zatytu�owan� "M�jKuku", kt�ra wkr�tce ma si� ukaza�, a pewni krytycy na podstawiemaszynopisu uznali t� ksi��k� za jej najlepsz�. Dozorcy odno�nych cmentarzymelduj�, �e �aden z duch�w nie straszy.Je�li potraktowa� j� po prostu jako powie��, "Lolita" m�wi o sytuacjach iemocjach, kt�re pozosta�yby dla czytelnika irytuj�co niejasne, gdyby ichopisy pozbawiono koloru, stosuj�c trywialne uniki. Prawd� jest, �e w ca�ymdziele nie pojawia si� ani jedno nieprzyzwoite s�owo; krzepki filister,kt�rego wsp�cze�nie obowi�zuj�ce konwencje nauczy�y przyjmowa� bezzastrze�e� obfito�� czteroliterowego s�ownictwa w banalnej powie�ci, b�dziewr�cz zaszokowany zupe�nym jego brakiem w tej ksi��ce. Gdyby jednak wydawcadla spokoju ducha pisz�cego te s�owa paradoksalnego �wi�toszka spr�bowa�rozcie�czy� lub pomin�� sceny, kt�re pewien typ umys�owo�ci mo�e okre�li�mianem "afrodyzjakalnych" (warto w tym kontek�cie przypomnie� donios�eorzeczenie, jakie sz�stego grudnia 1933 roku wyda� s�dzia John M. Woolsey wkwestii innej, znacznie mniej pow�ci�gliwej ksi��ki), nale�a�oby zupe�niezrezygnowa� z publikacji "Lolity", poniewa� te w�a�nie sceny, kt�re kto�m�g�by nieroztropnie pot�pi� jako samoistne byty zmys�owe, odgrywaj� jaknaj�ci�lej funkcjonaln� rol� w rozwoju tragicznej opowie�ci, nieugi�ciezd��aj�cej ku czemu�, czemu trudno nie przyzna� rangi apoteozy moralnej.Cynik powie mo�e, i� te same uroszczenia zg�asza komercjalna pornografia;cz�owiek �wiat�y odparuje �w zarzut, twierdz�c, �e p�omienne wyznanie"H.H." to po prostu burza w prob�wce; �e w Ameryce co najmniej dwana�cieprocent doros�ych m�czyzn - a zdaniem doktor Blanche Schwarzmann (przekazustny) jest to i tak ocena "ostro�na" - rokrocznie w ten lub inny spos�bdelektuje si� osobliwymi doznaniami, kt�re "H.H." opisuje z tak� rozpacz�;�e gdyby nasz ob��kany pami�tnikarz skorzysta� owego fatalnego lata 1947 zus�ug kompetentnego psychopatologa, nie dosz�oby do katastrofy; lecz niedosz�oby te� wtedy do powstania tej ksi��ki.Nale�y wybaczy� niniejszemu komentatorowi, i� powtarza to, co nieraz ju�podkre�la� w swych w�asnych ksi��kach i wyk�adach, a mianowicie, �eprzymiotnik "obra�liwy" cz�sto bywa po prostu synonimem "niezwyk�ego"; �ewielkie dzie�o sztuki zawsze oczywi�cie jest oryginalne, a zatem z samejswej natury winno sprawia� odbiorcy mniej lub bardziej szokuj�c�niespodziank�. Nie mam zamiaru gloryfikowa� "H.H.". Jest on niew�tpliwieokropny i nikczemny, �wieci przyk�adem moralnego tr�du, ��czy w sobiedrapie�no�� z �artobliwo�ci� w spos�b �wiadcz�cy by� mo�e o najg��bszejudr�ce, lecz bynajmniej nie budz�cy sympatii. Jest s�oniowato kapry�ny.Jego mimochodem wtr�cane pogl�dy o ludziach i pejza�ach tego kraju cz�stobywaj� groteskowe. T�tni�ca w jego wyznaniach rozpaczliwa uczciwo�� nieobmywa go z grzech�w diabolicznej przebieg�o�ci. Jest nienormalny. Nie jestd�entelmenem. Jak�e jednak magicznie potrafi� jego roz�piewane skrzypcewyczarowa� tkliwo�� i wsp�czucie dla Lolity, kt�re sprawia, �e jeste�mypod urokiem ksi��ki, cho� zarazem brzydzimy si� jej autorem!"Lolita" jako opis przypadku klinicznego niew�tpliwie stanie si�klasyczn� pozycj� w �rodowisku psychiatr�w. Jako dzie�o sztuki wznosi si�ona ponad sw�j aspekt pokutny; a jeszcze wa�niejsze dla nas od jejnaukowego znaczenia i warto�ci literackiej jest etyczne oddzia�ywanie tejksi��ki na powa�nego czytelnika; w tym przejmuj�cym studium osobistym kryjesi� bowiem og�lniejsza nauka; niesforne dziecko, samolubna matka, dysz�cyszaleniec - s� oni czym� wi�cej ani�eli �ywo zarysowanymi postaciami zjedynej w swoim rodzaju historii: przestrzegaj� nas przed pewnyminiebezpiecznymi pr�dami; wskazuj�, gdzie czai si� z�o. Pod wp�ywem "Lolity"my wszyscy - rodzice, opiekunowie spo�eczni, pedagodzy - powinni�my zjeszcze wi�ksz� czujno�ci� i wyobra�ni� przy�o�y� si� do pracy, jak� jestwychowywanie pokolenia lepszych ludzi w bezpieczniejszym �wiecie.`rpdoktor John Ray juniorWidworth, Mass. 5 sierpnia 1955`rp`tcCz�� pierwsza`tc`ty1`tyLolito, �wiat�o�ci mego �ycia, �agwio mych l�d�wi. Grzechu m�j, mojaduszo. Lo-li-to: koniuszek j�zyka robi trzy kroki po podniebieniu, przytrzecim stuka w z�by. Lo. Li. To.Na imi� mia�a Lo, po prostu Lo, z samego rana, i metr czterdzie�ci siedemw jednej skarpetce. W spodniach by�a Lol�. W szkole - Dolly. W rubrykach -Dolores. Lecz w moich ramionach zawsze by�a Lolit�.Czy mia�a poprzedniczk�? Tak, owszem. Mog�oby w og�le nie by� �adnejLolity, gdybym przed ni� pewnego lata nie pokocha� innejdziewuszki-jask�ki. W nadmorskim ksi�stwie. Ach, kiedy�? O tyle mniejwi�cej lat przed narodzeniem Lolity, ile sam wtedy mia�em. Na morderc�zawsze mo�na liczy�, �e b�y�nie kunsztown� proz�.Panie s�dziny, panowie s�dziowie, dowodem rzeczowym numer jeden jest co�,co w serafinach, oszukanych, prostych, wznios�oskrzyd�ych serafinachbudzi�o zawi��. Sp�jrzcie na ten cierniowy splot.`ty2`tyUrodzi�em si� w roku 1910 w Pary�u. M�j ojciec, cz�owiek �agodny iniefrasobliwy, by� istnym koktajlem gen�w: obywatelem szwajcarskimpochodzenia francusko-austriackiego, z kropl� Dunaju w �y�ach. Zarazpuszcz� w ko�o seri� �licznych poczt�wek o modrym po�ysku. Ojciec mia�luksusowy hotel na Riwierze. Jego z kolei ojciec i obaj dziadkowiehandlowali - jeden winem, drugi drogimi kamieniami, trzeci jedwabiem. Wwieku lat trzydziestu o�eni� si� z m�od� Angielk�, c�rk� alpinisty Jerome'aDunna, wnuczk� dw�ch proboszcz�w z hrabstwa Dorset, kt�rzy byli znawcamima�o zbadanych dziedzin - jeden paleopedologii, drugi harf eolskich. Mojanader fotogeniczna matka zgin�a w jakim� kuriozalnym wypadku (piknik,piorun), kiedy mia�em trzy lata, i pr�cz wygrzanego zakamarka w najbardziejmrocznej przesz�o�ci nic z niej nie ocala�o w dziuplach i kotlinachpami�ci, nad kt�rymi, je�li �cierpicie jeszcze m�j styl (pisz� to pod�cis�� obserwacj�), zasz�o s�o�ce mego niemowl�ctwa: wiecie przecie�, jakwonne okruchy dnia zawisaj� wraz z muszkami przy rozkwit�ym �ywop�ocie, jaknagle wdziera si� mi�dzy nie w�drowiec, u st�p wzg�rza, latem o zmierzchu;puszyste ciep�o, z�ote muszki.Starsza siostra matki, Sybil, kt�r� kuzyn ojca po�lubi�, a n... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony