923, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiśniewski: Metodologia austriackiej szkoły ekonomii: obecny stan wiedzy Ten artykuł jest próbą usystematyzowania metodologicznych spostrzeżeń i dokonań austriackiej szkoły ekonomii (dalej: ASE) oraz zaprezentowania ich najbardziej aktualnego omówienia, bazując na wcześniejszej literaturze przedmiotu (White 1988, Selgin 1990, Huerta de Soto 1998, Hoppe 2007a). Ma on na celu udoskonalenie wymienionych wyżej publikacji w dwóch aspektach. Po pierwsze, bierze pod uwagę najnowsze osiągnięcia konceptualne, odnoszące się zarówno do niektórych błędów w zrozumieniu austriackiej pozycji metodologicznej, jak i części jej co bardziej wnikliwej współczesnej krytyki. Po drugie, porządkuje prezentację odnośnego materiału wokół kilku jasno określonych elementów metodologicznych, ograniczając — w przeciwieństwie do większości wyżej wspomnianej literatury — opis historycznego tła rozwoju metody austriackiej do absolutnego minimum, a także pomijając niemetodologiczne różnice między ASE i jej intelektualnymi rywalami, a przeto dąży do uczynienia dokonywanej prezentacji maksymalnie treściwą i tematycznie ujednoliconą. Tym, co najdobitniej odróżnia ASE od tego, co uznać można za obecnie dominujący główny nurt neoklasyczny, jest po części różnica w znaczeniu, jakie nadawane jest określonym zagadnieniom ekonomicznym, którymi zajmują się owe tradycje intelektualne, jednakże różnica ta powinna być z kolei traktowana jako pochodna bardziej fundamentalnej rozbieżności między nimi. By ująć to znacznie ściślej, podczas gdy paradygmat neoklasyczny opiera się na modelowaniu, odwołuje się do pozytywizmu i empiryzmu oraz w dużej mierze polega na matematyce, ASE wykorzystuje podejście przyczynowo-realistyczne, aprioryczną dedukcję (wyraźnie jednak określając właściwą, pozateoretyczną rolę danych empirycznych) i logikę werbalną. Dokonam teraz uszczegółowienia każdego z tych konkurujących elementów metodologicznych.

Aprioryzm i empiryzm Zacznę od podziału między aprioryzmem i empiryzmem (lub, by użyć bardziej właściwych kontekstowo terminów, dedukcjonizmem i pozytywizmem). Warto na początku wskazać w tym kontekście, iż do późnego XIX w. to właśnie podejście ASE (ówcześnie nie nazywane jeszcze w ten sposób) uznawano za panującą ortodoksję w dociekaniach ekonomicznych i do lat 30. XX w. było ono jednym z głównych kandydatów do owego statusu. Rzecz jasna, przymiotnik „austriacki” w nazwie zestawu metod opisanych w tym artykule wskazuje, iż to uczeni z Austrii przełomu XIX i XX w. byli najbardziej prominentnymi i konsekwentnymi oponentami pączkującego empiryzmu ekonomicznego owych czasów w postaci tzw. , niekwestionowany twórca ASE, naśladował dokładnie swych metodologicznych poprzedników, tj. ekonomistów klasycznych, takich jak , wyżej wspomniane „ogólne twierdzenia” mogą zostać wykorzystane jako punkt wyjścia dla procesu dedukcji, którego rezultaty są tak niepodważalnie prawdziwe, jak leżące u ich podstaw przesłanki, zakładając, iż w trakcie rozumowania nie popełniono błędu logicznego. Powyższe uwagi stanowią część pełniejszego poglądu, znanego jako dualizm metodologiczny (Mises 1966, s. 18), zgodnie z którym refleksja filozoficzna dotycząca tego, jakie są właściwe narzędzia do studiowania określonych dziedzin wiedzy, ujawnia, że nauki przyrodnicze, jak fizyka, powinny posługiwać się innymi narzędziami niż nauki społeczne, jak ekonomia. Jest tak, ponieważ ich rozwój opiera się na zastosowaniu różnych zdolności poznawczych. Nauki przyrodnicze wykorzystują postrzeganie — jako że nie posiadamy wiedzy odnośnie do ostatecznych przyczyn rządzących funkcjonowaniem świata zewnętrznego, a tylko dostrzegamy odosobnione prawidłowości w nim zachodzące, jedynym dobrym sposobem na pogłębienie zrozumienia ich jest formułowanie doświadczalnie sprawdzalnych hipotez, mających na celu omawianie i predykcję faktów świata zewnętrznego poprzez dokładne objaśnienie wspomnianych prawidłowości. Innymi słowy, hipotezy naukowe nie są znaczące w tym sensie, iż ugruntowane są na ostatecznych zasadach fizycznej rzeczywistości, bowiem nie znamy natury takich przypuszczalnych zasad; są one raczej „znaczące funkcjonalnie”, tzn. są użyteczne w przeprowadzaniu eksperymentów zdolnych do wyjaśniania i przewidywania faktów, z których złożona jest wyżej wspomniana rzeczywistość. Z drugiej strony, nauka społeczna o ludzkim działaniu, tj. ekonomia, powinna wykorzystywać introspekcję, jako że jest to jedyne narzędzie, pozwalające nam dokonywać refleksji na temat logicznej struktury zachowania celowego, motywowanego dążeniem do określonych celów i realizowanego przez wybór rzadkich środków. Jak wspomniano w jednym z poprzednich akapitów, taka refleksja powinna odbywać się drogą logicznej dedukcji, która — jeśli oparta jest na poprawnie zidentyfikowanych przesłankach — w rezultacie da równie poprawne i przyczynowo (aniżeli funkcjonalnie) znaczące wnioski. Innymi słowy, w sferze ekonomii ostateczna podstawa odnośnej wiedzy jest dostępna badaczowi od początku i umożliwia jej dalszy rozwój przez wnioskowanie, podczas gdy w sferze nauk przyrodniczych jest ona (prawdopodobnie) zawsze ukryta przed nim, lecz może on zbliżyć się do niej asymptotycznie poprzez odkrywanie możliwych do wyizolowania prawidłowości, sugerujących jej całościową strukturę. Jak ujmuje to Cairnes:

Można przeto uważać, iż ekonomista już na początku swoich badań posiada wiedzę o owych ostatecznych zasadach rządzących zjawiskami, które składają się na przedmiot jego studiów; a których odkrywanie w przypadku badań fizykalnych stanowi dla badacza jego najżmudniejsze zadanie (Cairnes, 1965, s. 89-90).

Tak więc, zgodnie ze schematem dedukcjonistycznym, opartym na zasadach dualizmu metodologicznego, powszechne prawa ekonomiczne istnieją, jednakże są możliwe do odkrycia za pomocą innych środków niż te, które służą odkrywaniu powszechnych praw fizyki, chemii czy biologii. Szkoły myśli ekonomicznej zorientowane przeważnie bądź wyłącznie na empirię twierdzą w wyraźnym przeciwieństwie do powyższego, iż powszechnie stosowalne prawdy odnośnie do struktury ludzkiego działania (jak przekonywała niemiecka szkoła historyczna) nie istnieją, bądź też istnieją, ale muszą być odkrywane za pomocą tych samych środków, z których korzystają nauki przyrodnicze, w szczególności fizyka (jak utrzymuje obecny ortodoksyjny neoklasycyzm). Austriacka opozycja (Menger 1985) względem niemieckiej szkoły historycznej (reprezentowanej przez takich badaczy jak: Knies 1853, Schmoller 1900, Sombart 1937) brała się z faktu, iż metoda badawcza przyjęta przez tę drugą — tj. analiza statystyczna historycznych studiów przypadków, mająca rzekomo informować badacza odnośnie do tego, jakie uwarunkowania instytucjonalne najlepiej służą zwiększaniu gospodarczego dobrobytu — stosowana była przy założeniu, że nie istnieją żadne powszechnie ważne logiczne ograniczenia rezultatów tak kontekstowo uszczegółowionych dociekań. Mówiąc inaczej, zwolennicy niemieckiej szkoły historycznej sugerowali, że przy odpowiedniej politycznej mądrości i społecznej chęci, nie ma żadnych niemożliwych do złamania praw i niezmiennych cech rzeczywistości, których musiałby przestrzegać efektywny ustrój gospodarczy; przywołując słowa Ludwiga von Misesa: „myśleli, że do zbudowania idealnego społeczeństwa potrzeba dobrych książąt i prawych obywateli” (Mises 1966, s. 2). Austriacy uważali, iż analizy historyczne leżące u podstawy twierdzeń wysuwanych przez ich intelektualnych oponentów mogą być potencjalnie użyteczne dla kształtowania wiedzy socjologicznej, psychologicznej lub antropologicznej, lecz są bezużyteczne dla zrozumienia zjawisk specyficznie ekonomicznych. Z drugiej strony, przeciwko metodologii tradycji neoklasyczno-pozytywistycznej, uosabianej przez poglądy takich autorów, jak .

Oprócz odrzucenia koncepcji wzajemnej determinacji jako mylącej w kontekście przyczynowości, Austriacy wystrzegają się wszelkich analitycznie wygodnych fikcji, jak np. działające kolektywy czy dysponujące pełną informacją podmioty maksymalizujące użyteczność, pozostając tym samym spójnymi realistami i metodologicznymi indywidualistami. Z drugiej strony, neoklasycy są powszechnie przekonani, iż

hipoteza jest ważna, jeśli w sposób oszczędny „wyjaśnia” wiele, tzn. jeśli wyłuskuje powszechne i kluczowe elementy z masy złożonych i szczegółowych okoliczności okalających wyjaśniane zjawiska, umożliwiając trafne przewidywanie na bazie samych tych elementów. Tak więc, aby być ważną, hipoteza musi być deskryptywnie fałszywa w swych założeniach; nie bierze pod uwagę, ani nie objaśnia żadnych z wielu innych towarzyszących okoliczności, bowiem sam jej sukces pokazuje, iż są one nieistotne dla wyjaśnianych zjawisk. (…) Okaże się, iż prawdziwie ważna i znacząca hipoteza będzie posiadać „założenia” stanowiące dalece niedokładne deskryptywne przedstawienie rzeczywistości, przy czym na ogół im bardziej znacząca będzie teoria, tym bardziej nierealistyczne będą założenia (Friedman 1953, s. 14-15).

Innymi słowy, zgodnie ze standardowym stanowiskiem neoklasycznym, tak długo, jak dana hipoteza umożliwia poprawne przewidywania, nie musimy martwić się fałszywością jej założeń. Jednakże problem owego podejścia polega na tym, że przewidywania sformułowane na podstawie takich hipotez mogą okazać się poprawne dzięki łutowi szczęścia. Przykładowo, jeśli przyjmiemy hipotezę, że istnieje „we wszechświecie Stała Siła Tolkienowska, która każdego roku tworzy Tolkienowski film” (Long 2006, s. 4) — przy czym zdajemy sobie w pełni sprawę, że filmy faktycznie powstają w zupełnie inny sposób, nalegając jednak, iż postulowany byt jest mimo wszystko dobrą podstawą predykcji — możemy odnieść wrażenie, że teoria ta działa przez kilka kolejnych lat (2001-2003), zanim doświad...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl
  • Podstrony